Afera w Trójce. Dziennikarze radiostacji wykorzystują zaległe urlopy, z anteny znikają audycje
Po zwolnieniu Kuby Strzyczkowskiego z funkcji dyrektora radiowej Trójki zarząd stacji musi poradzić sobie z kolejnym kryzysem. Spora część dziennikarzy udała się na urlopy i zwolnienia lekarskie. Niektóre audycje spadły z anteny.
Kuba Strzyczkowski zajął stanowisko dyrektora radiowej Trójki w maju tego roku po aferze z Listą Przebojów Trójki. Funkcję sprawował przez niespełna trzy miesiące. W czwartek 20 sierpnia pojawiła się informacja, że odwołała go prezes Polskiego Radia Agnieszka Kamińska, a jego miejsce zajął Michał Narkiewicz-Jodko. Spowodowało to ponownie spore zamieszanie w Trójce. Dla dziennikarzy radiostacji sprawa nie jest do końca przejrzysta.
Część redaktorów postanowiła udać się na urlopy i zwolnienia lekarskie. Niektóre audycje zostały usunięte z ramówki, np. poranek z Michałem Olszańskim został odwołany kilka minut przed godziną emisji. Inne nadawano z taśmy, a tylko niektóre emitowano zgodnie z planem. Wciąż trwa też zmiana kadry dziennikarskiej Trójki.
- Nikt z nas dziś nie spał. Wszystko dzieje się błyskawicznie, panuje chaos, a przed nami decyzje, które wpływają na nasze rodziny, plany, przyszłość. Nie można ich podejmować w takich warunkach - skomentował na Facebooku Tomasz Michniewicz.
Ernest Zozuń został przeniesiony do Informacyjnej Agencji Radiowej. Niedawno pełnił jeszcze funkcję kierownika redakcji aktualności anteny. Zmianę stanowiska traktuje jako karę.
- Ci państwo nie są w stanie mnie upokorzyć. Poprosiłem o urlop do końca września, szefostwo IAR się zgodziło. Jednak jeszcze przed rozpoczęciem urlopu wpadłem na kilka godzin do redakcji Trójki. Jako szef podchodzę poważnie do swoich obowiązków, więc podpisałem ludziom zaległe papiery, dzięki którym dostaną na czas pieniądze. No i zaakceptowałem urlopy: wielu dziennikarzy ma bardzo dużo zaległych urlopów, więc je teraz po prostu wykorzystają, czekając na jakieś konkrety – mówi w rozmowie z portalem wirtualnemedia.pl. Dodaje też, że na razie nie będzie fali wypowiedzeń, ponieważ dziennikarze chcą mieć możliwość wejścia do redakcji.
Nowa dyrekcja radia nie spotyka się i nie rozmawia z pracownikami. - Docierają do nas tylko jakieś strzępki (informacji), często mało wiarygodne, a nowa dyrekcja do tej pory nawet się z nami nie spotkała. Do tego targają nami olbrzymie emocje, a w emocjach nie podejmuje się rozsądnych decyzji - przyznał Michniewicz.
Z kolei Piotr Baron stwierdził, że z prezes Kamińską jest utrudniony kontakt i "czegoś takiego jeszcze nie było".
W piątek członkowie Stowarzyszenia Dziennikarzy i Twórców Radia Publicznego napisali list do dyrektora Generalnego Europejskiej Unii Nadawców (EBU). Piszą, że szansa na zmiany została w Trójce zaprzepaszczona. Swój protest przeciw zmianom dyrekcji Trójki wystosowało też Centrum Monitoringu Wolności Prasy. Juliusz Braun zapowiedział, że na najbliższym posiedzeniu Rady Mediów Narodowych (RMN) będzie wnioskował o odwołanie Kamińskiej z funkcji prezes Polskiego Radia.
Trójka. Kuba Strzyczkowski odwołany. Były minister ocenia: oni budują tubę propagandową