Adrian Klarenbach łapał się za głowę. Nie miał litości dla posłów w studiu TVP Info
Sroga chłosta w "Minęła 20". Prowadzący Adrian Klarenbach w trakcie debaty pięciorga polityków największych partii nie wytrzymał i wziął sprawy w swoje ręce. Prezenter TVP Info słysząc ciągłe spychanie winy za rosnącą inflację na przeciwników politycznych, przypomniał, że działania każdego gościa przyczyniły się do obecnej sytuacji.
20 lipca w programie "Minęła 20" Adrian Klarenbach spotkał się w studiu TVP Info z przedstawicielami PiS, KO, PO i Partii Republikańskiej. Jednym z poruszanych tematów była walka z inflacją. W trakcie tej debaty goście przekrzykiwali się, wchodzili sobie w słowo i wymieniali złośliwościami.
- Pan ciągle brzęczy jak taka mucha, jak bąk - mówił Gontarz z PiS do wzburzonego Paszyka z KO. Gontarz zwracał się później do rozmówcy per "panie brzęczący pośle" i porównał go do "przekupki na targu", co tylko zaostrzyło sytuację.
W pewnym momencie Adrian Klarenbach, który bezskutecznie próbował ostudzić emocje, wziął sprawy w swoje ręce. Najpierw jednak ostentacyjnie złapał się za głowę i pukał otwartą dłonią w czoło.
- Ja powiem państwu tak, bo troszeczkę się odzwyczaiłem. Czy dwa tygodnie temu wszystko aż tak absurdalnie wyglądało, czy ten absurd wytworzył się w tej chwili? - zaczął swoją tyradę prezenter TVP Info.
- Czy pan Borys mówiąc, że ten i ten odpowiada za inflację, tak usiadł chociaż przez moment i się pomyślał tak: "Przecież ja też za tę inflację odpowiadam jako Piotr Borys". Chyba że pan za nią nie odpowiada? - spytał prowadzący.
Kiedy poseł Borys zrzucił z siebie winę za wysoką inflację, Klarenbach podniósł głos i oznajmił do kamery:
- Proszę państwa, przypominam: pan poseł Borys, pan poseł Paszyk, pan poseł Mejza, pani poseł Krupka, pan poseł Gontarz – zdaje się Konfederacja była przeciw – wszyscy ochoczo podnosili rękę w Sejmie: "dawać kasę, dawać kasę na walczenie z covidem" - mówił prezenter w TVP Info, gdzie krytykowanie posłów PiS i działań rządu jest zaskakująco rzadkim zjawiskiem.
Klarenbach wypomniał posłom, że po "wpompowaniu 260 mld zł żywej gotówki" w polską gospodarkę nie mogło się skończyć inaczej jak wzrostem inflacji. - Każde dziecko wiedziało, że będzie inflacja - grzmiał prezenter, który mimo wszystko nie przekonał gości, obstających przy swoim zdaniu. Czyli zrzucaniu winy na Glapińskiego (w przypadku posłów opozycji) lub na Putina (w przypadku PiS).