Adam Giza pracował w TVP. "Prezenter jak aktor - jest od czytania, odgrywa rolę"
Adam Giza szerszej publiczności dał się poznać jako prowadzący "Panoramy". Po październikowych wyborach obawiał się zwolnienia z TVP i zarzekał się, że nie miał nic wspólnego z polityczną stroną stacji. Niedawno stwierdził, że praca prezentera w telewizji to rola, którą odgrywa niczym aktor.
03.03.2024 | aktual.: 04.03.2024 06:54
Adam Giza z publicznym nadawcą związany jest od 2017 r. Najpierw sprawdził się w roli prezentera prognozy pogody w porannym magazynie "Dzień dobry, Polsko!". Następnie współprowadził program "Wstaje dzień" i był również gospodarzem "O tym się mówi" w TVP Info. Od czerwca ub.r. prowadził flagowy serwis informacyjny Telewizyjnej Dwójki "Panorama" i był reporterem "Wiadomości".
Sukces opozycji demokratycznej w październikowych wyborach dał jasny sygnał, że media publiczne długo nie przetrwają w dotychczasowym kształcie. Adam Giza, który przygotowywał i prowadził programy o tematyce zdrowotnej, rozsyłał po mediach oświadczenie, w którym jasno dał do zrozumienia, że w "Wiadomościach" przygotowywał "wyłącznie materiały medyczne, bez cienia polityki".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tydzień po zaprzysiężeniu nowego rządu w TVP, Polskim Radiu i PAPie w rozpoczęła się prawdziwa rewolucja. Wszystkie gwiazdy prorządowej publicystyki zniknęły z anteny. Adam Giza w serwisach informacyjnych nie pojawiał się już od 19 grudnia.
Jeszcze na początku stycznia Giza w rozmowie z "Faktem" przyznał, że formalnie wciąż jest zatrudniony w TVP i "jest gotowy podjąć pracę w każdej chwili i wrócić do realizacji 'Panoramy' czy serwisów info".
Adam Giza o swojej pracy. "Prezenter jest od czytania"
W piątek ze swoim kanałem na YouTube wystartował Bartłomiej Graczak, jedna z twarzy poprzedniej TVP. Odpowiadając na pytanie widzów, odniósł się do faktu, że Telewizja Polska za rządów prawicy prawie w ogóle nie wyświetlała spotkań opozycji z wyborcami. Graczak stwierdził, że takie decyzje nie leżały w gestii prezenterów.
Pod taką diagnozą podpisał się Adam Giza. Tak jak Graczak przyznał, że gospodarze programów nie mają nic do powiedzenia w kwestii prezentowanych treści. Mogą podjąć się jedynie kosmetycznych zmian.
"Logiczne prezenter, wchodzi do pracy, dostaje kartki z tekstem, co jest na prompterze. Może poprawić przecinki i szyk zdania. Za merytorykę odpowiada wydawca, który słucha szefa programu, a ten dyrektora… Prezenter często nie pamięta, co czytał po wyjściu ze studia! Odegrał rolę" - stwierdził Giza w serwisie X.
W kolejnym wpisie dziennikarz zdobył się na zaskakujące porównanie. Zestawił pracę aktora z rolą prezentera telewizyjnego.
"Aktor grający mordercę, też realizuje scenariusz… taka robota. Prezenter jest od czytania. Można go ocenić czy ładnie artykułuje, dobrze wygląda i świetnie brzmi. Treść nie jest od niego zależna. Reasumując. Jest mi całkowicie obojętne, czy siedzę w fotelu prezentera TVP Info, TVN24 czy Polsat News. Siądę i przeczytam, co ktoś napisał, a widz winien ocenić, czy byłem ładny, elegancki i z dobrą dykcją" - podsumował Giza.
W 50. odcinku podcastu "Clickbait" zachwycamy się serialem (!) "Pan i Pani Smith", przeżywamy transformacje aktorskie w "Braciach ze stali" i bierzemy na warsztat… "Netfliksową zdradę". Żeby dowiedzieć się, czym jest, znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: