"8 Wspaniałych": Sebastian jest oczarowany Martą Manowską. "Ona jest jak anioł z nieba"
Sebastian z "8 Wspaniałych" od początku programu nie miał lekko. Jego wyznanie, na które zdobył się w ostatnim odcinku, przysporzyło mu wrogów. Wtedy pomocną dłoń wyciągnęła do niego Marta Manowska.
06.04.2020 | aktual.: 06.04.2020 12:51
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Sebastian Jajszczak jest jedynym z uczestników "8 Wspaniałych". Mieszka w Mińsku Mazowieckim, gdzie pracuje na dwa etaty. Jest instruktorem nauki jazdy i magazynierem w sklepie. To jeden z najbardziej wrażliwych i najokrutniej potraktowanych przez los uczestników programu. Pochodzi z wielodzietnej rodziny. Dzieciństwo Sebastiana to ciągłe zmaganie się z chorobą alkoholową jego ojca, strach przed agresją i marzenia o lepszym życiu.
Charakter Sebastiana ukształtowała jego mama i siostry, które były dla niego oparciem w ciężkich chwilach. Sebastian nie pije alkoholu i przysiągł sobie, że kiedyś stworzy prawdziwą, kochającą rodzinę. Pragnie zostać ojcem ze swoich marzeń: czułym, kochającym tatą, którego sam nigdy nie miał.
W ostatnim odcinku "8 Wspaniałych" nieśmiały Sebastian próbował otworzyć się przed kolegami mówiąc, że jego ideałem kobiety jest mama. Wyznanie wywołało serię kpin kierowanych przez Jarka pod adresem Sebastiana. Nie brakowało wzajemnych wyzwisk i łez. Wtedy z pomocą ruszyła Marta Manowska.
To właśnie prowadząca załagodziła spór i sprawiła, że uczestnik zgodził się na dalszy udział w programie. Tyle wystarczyło, by oczarować Sebastiana.
- Ona jest jak anioł z nieba. Dzięki jej słowom człowiek patrzy w zakamarki duszy, dociera do tych najbardziej skrywanych pokładów, które gdzieś tam są w głębi serca. Wiele rzeczy dzięki nim zrozumiałem i przemyślałem. Marta niczego nie wyciąga na siłę. Ma taki anielski, delikatny głos, że po prostu chce się z nią rozmawiać, a człowiek sam się otwiera na zwierzenia. Ona po prostu wie, jak wygląda życie, że nie jest usłane różami i nic nie ma na pstryknięcie palcami, tylko trzeba powoli do wszystkiego samemu dochodzić - powiedział w "Dobrym Tygodniu".