"40 kontra 20": ta historia mrozi krew w żyłach. Mieszkała pod jednym dachem z duchem
Dwudziestolatka postanowiła opowiedzieć koleżankom straszną historię, która spotkała jej rodzinę. Luz, z jakim mówiła o nadprzyrodzonych mocach w jej domu, wprowadził pozostałe kobiety w osłupienie.
Czas w greckiej posiadłości, w której zamieszkali uczestnicy show "40 kontra 20", płynie bardzo wolno. Aby nie zanudzić się na śmierć, panie rozmawiają na wiele różnorodnych tematów: od operacji plastycznych po traumy małżeńskie. Nieoczekiwanie Kamila postanowiła podzielić się historią o... duchu w jej domu.
Dwudziestolatka ze swadą opowiedziała o tym, że wprowadzając się do nowego mieszkania, usłyszała od właścicieli, że ich nastoletni syn został zamordowany. Po przeprowadzce zaczęły dziać się tam dziwne rzeczy. Pierwsza niepokojąca sytuacja zdarzyła się podczas zabawy w karaoke z przyjaciółką Kamili.
- Można było sobie śpiewać i to się nagrywało. Fałszowałyśmy "Summertime sadness" Lany Del Rey i postanowiłyśmy to włączyć. To śpiewała tylko kobieta, a na nagraniu śpiewał mężczyzna. My się troszkę osr...śmy, byłyśmy przerażone - wspomina.
Według relacji Kamili w jej rodzinnym domu m.in. drzwi same się otwierały i zatrzaskiwały, rzeczy spadały z półek, zmieniały się kanały tv. Sprawą zainteresowała się znajoma mamy dziewczyny, która zajmowała się oczyszczaniem czakry. Postanowiła ich odwiedzić.
- Od razu jak przyszła, to powiedziała: on stoi w kuchni. Tutaj chodzi po pokoju, bo zmarł, gdy był pijany, a wy tu macie alkohol. Zaczęła to oczyszczać i mówi, że my cały czas tego ducha trzymamy, bo cały czas mówimy: Roman to, Roman tamto. Babeczka powiedziała, żebyśmy przestali go wzywać, bo wszyscy znajomi już o tym wiedzieli i żartowaliśmy: brakuje szklanki, to Roman przyniesie; ej Roman, polej wódy - wyznała.
Kamila twierdzi, że nie bała się zaskakujących wydarzeń w domu, ale odczuwała lęk przed zobaczeniem czegoś nadprzyrodzonego. Nie patrzyła w lustra w domu. Mimo to jej rodzina postanowiła pozostać w tym miejscu.
Koleżanki wysłuchały ją z dużą uwagą, ale też i przerażeniem. Część z nich widać bagatelizowała sytuację, nie dając wiary, że wydarzyło się to naprawdę.