Skandaliczny materiał "Wiadomości". "Inspirację dali Kamiński i Błaszczak"
02.11.2021 17:30
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Antyuchodźczy materiał TVP, który zilustrowano scenami strzelaniny ze szwedzkiego serialu kryminalnego Netfliksa, doczekał się 14 skarg w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. - Przykład, jak wykorzystywać fejkowe filmy, dali ministrowie Kamiński i Błaszczak na słynnej konferencji prasowej - mówi medioznawca w rozmowie z WP.
Rzeczniczka prasowa KRRiT Teresa Brykczyńska powiedziała WP, że Rada odebrała 14 skarg w sprawie materiału "Nielegalna imigracja paraliżuje Europę" wyemitowanego w sobotnim wydaniu "Wiadomości" TVP.
- Zarzuty dotyczyły wykorzystania w materiale nagrania z planu szwedzkiego serialu "Snabba cash" ("Szybka gotówka") bez podania źródła tej informacji oraz bez wyjaśnienia, że przedstawiona strzelanina z broni maszynowej była sceną fikcyjną - wyjaśnia Brykczyńska.
Przypomnijmy, że w materiale "Wiadomości" autorstwa Jakuba Krzyżaka i Piotra Glinickiego przedstawiono scenę ze szwedzkiego serialu kryminalnego Netfliksa, w której gangsterzy na motorach ostrzeliwują z broni maszynowej pralnię chemiczną. Ten fikcyjny materiał miał ilustrować tezę, że takie rzeczy stały się rzekomo "niemal codziennością" na ulicach szwedzkich i zachodnioeuropejskich miast, ponieważ metropolie te są terroryzowane przez gangi uchodźców.
TVP tłumaczyła, że co prawda materiał był fikcyjny, ale już problem przestępczości uchodźców jest całkiem realny, a gangi – używające karabinów maszynowych, granatów i bomb – to autentyczny problem w Szwecji.
Przypomnijmy, że PiS straszył już muzułmańskimi imigrantami w Szwecji w 2015 r. Jarosław Kaczyński mówił wtedy, że w Szwecji istnieje rzekomo 55 stref, gdzie nie obowiązuje prawo szwedzkie, tylko szariat, a policja tam nie wchodzi.
Ambasada Szwecji w Polsce zdementowała wtedy te plotki, pisząc m.in.:
"Nie wstydzimy się, że od 2011 r. przyjęliśmy ok. 150 tys. uchodźców z Syrii. Fakt, że jesteśmy krajem otwartym, który od dziesięcioleci przyjmował wielu imigrantów, w tym także z Polski, nie doprowadził Szwecji do upadku - przeciwnie, sprawił, że nasz kraj się rozwinął".
Polka ze Szwecji: Nie widziałam karabinów maszynowych
Mieszkająca w Szwecji polska socjolożka dr Juta Kawalerowicz, absolwentka Oksfordu, obecnie pracująca naukowo na Uniwersytecie Sztokholmskim, obrazowo tłumaczy WP, jak ma się serial kryminalny do rzeczywistości życia w tym kraju.
- Sceny ze "Snabba Cash" pokazane w materiale TVP mają się do rzeczywistości, w której żyję, mniej więcej tak, jak serial "Ślepnąc od świateł" ma się do codzienności życia w Warszawie - mówi Kawalerowicz.
Innymi słowy, czym innym jest serialowa rzeczywistość, a czym innym życie codzienne.
- Mieszkam w Sztokholmie od 2019 r. i codziennie dojeżdżam czerwoną linią metra przez prawie całe miasto z domu do pracy i nie spotkały mnie tu nigdy nieprzyjemności - opisuje Kawalerowicz. - Zdarza mi się wracać metrem w nocy. Omijam wtedy ciemne zaułki, co zresztą robiłabym także w Polsce. Nigdy nie widziałam, aby ktoś poza policją nosił broń palną, a tym bardziej karabin maszynowy.
Jednocześnie nasza rozmówczyni tłumaczy, że to nie jest tak, że problem zorganizowanej przestępczości w Szwecji nie istnieje.
- Ale jest on mniejszy, niż sugeruje to materiał TVP, i skupiony głównie w pewnych dzielnicach Sztokholmu oraz kilku innych dużych miastach, gdzie o wpływy walczą dwa gangi narkotykowe. Coś, jak polska mafia lat 90. Wydaje mi się, że problemem nie jest w tym przypadku imigracja, ale raczej wykluczenie ekonomiczne, które w większym stopniu dotyka niektóre grupy społeczne.
Juta Kawalerowicz zwraca uwagę, że - wbrew materiałowi TVP, który pokazuje imigrantów głównie jako przestępców - wiele sektorów szwedzkiego państwa jest zależnych od ciężkiej pracy obcokrajowców.
- Gdyby z dnia na dzień opuścili Szwecję, to zawaliłby się nie tylko tutejszy świat kulinarny, bo ile można jeść w kółko śledzie i pulpeciki, ale też budowlanka, sektor IT czy choćby opieka nad starszymi osobami - wyjaśnia socjolożka.
Medioznawca: Przykład idzie z góry
Dr Krzysztof Grzegorzewski, medioznawca z Uniwersytetu Łódzkiego, zwraca uwagę, że "Wiadomości" nie były pierwszymi, które wykorzystały fragment filmu fabularnego do zilustrowania rzekomo prawdziwej informacji.
- Wcześniej zrobili to ministrowie Błaszczak i Kamiński, którzy na słynnej konferencji prasowej pokazali rzekomy film z telefonu uchodźców, aby zrobić z nich pedofilów i zoofilów - przypomina Grzegorzewski. - Potem okazało się, że to są sceny ze starego filmu pornograficznego. Czyli przykład idzie z góry. Takie działania TVP są, moim zdaniem, inspirowane przez władze RP, które posługują się takimi samymi fejkami i kłamstwami.
Grzegorzewski przypomina, że każdy materiał niepochodzący z danej redakcji, musi być dokładnie opisany na zasadzie cytatu:
- To, co zrobili ci dziennikarze TVP, całkowicie ich dyskwalifikuje, ponieważ wszystkie zdjęcia i filmy pochodzące z innych źródeł, np. z Netfliksa, powinny być podpisane, z tytułem serialu i nazwiskiem reżysera. W swoich kryminałach Skandynawowie rzeczywiście pokazują gangi złożone z przedstawicieli mniejszości arabskiej. Ale to nie znaczy, że taki serial fabularny powinien być wykorzystany przez dziennikarza w kłamliwy sposób w materiale newsowym. Zdjęć inscenizowanych, fabularyzowanych, nie umieszcza się w newsach i programach stricte informacyjnych. Tam mają być pokazywane obrazy i zdjęcia prawdziwe.
Medioznawca dodaje, że opowiadanie, iż strzelaniny i zamachy bombowe to codzienność Europy Zachodniej, to fałszywe uogólnienie.
- Rzeczywiście w Brukseli, Paryżu czy Londynie raz na kilka lat dochodzi do okrutnych zamachów. Ale dzieje się to rzadko, bo działają tamtejsze służby specjalne. A poza tym nie można obwiniać wszystkich uchodźców za działanie grup terrorystów.
Grzegorzewski podejrzewa, że taka strategia straszenia uchodźcami i zohydzania ich, może na Polaków działać.
- PiS ma wciąż duże poparcie w sondażach, ok. 37 proc. Czyli świadoma propaganda antyuchodźcza przynosi im korzyści polityczne. To odwraca uwagę wyborców od coraz większej drożyny, gigantycznych kar, jakie musimy płacić UE, czy choćby dramatycznych konsekwencji wyroku TK w sprawie aborcji.