10 lat z "Ukrytą prawdą". Historia wstydliwej miłości
28.02.2022 13:47, aktual.: 28.02.2022 15:16
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Ukryta prawda" obchodzi swoje 10-lecie. Widzowie obejrzeli już 1500 historii zagranych przez aktorów-amatorów. I wciąż chcą więcej. W czym tkwi tajemnica tego programu? - Dla widza chyba najważniejsza jest bliskość historii ekranowych i jego własnych doświadczeń – mówi Piotr Fromowitz, który sprowadził "Ukrytą prawdę" do polskiej telewizji.
Seriale paradokumentalne opanowały popołudniowe ramówki stacji telewizyjnych na dobre i wciąż cieszą się niesłabnącą popularnością. Gatunek ten, oparty na scenariuszu przypominającym dokument, w którym lektor wyjaśnia widzom zawiłości fabuły, a role odgrywają naturszczycy bez przygotowania aktorskiego, przypadł widzom do gustu. Choć nie wszyscy przyznają się do jego oglądania. Trudno w to uwierzyć, ale "Ukryta prawda" świętuje właśnie swoje 10. urodziny. I wciąż cieszy się świetną oglądalnością.
W telewizji nie chcieli wierzyć, że to się uda
"Ukryta prawda" nie jest pierwszym paradokumentem w polskiej telewizji. Szlaki przecierały "W-11" oraz "Sędzia Anna Maria Wesołowska" w TVN. Pomysłodawcą tego drugiego był Piotr Fromowitz, współzałożyciel i były dyrektor zarządzający Constantin Entertainment Polska który sprowadził do polskiej telewizji również "Ukrytą prawdę".
- Przy "Sędzi…" telewizja w Polsce nie chciała mi do końca uwierzyć, że taki format będzie mógł przywiązać widza – mówi w rozmowie z WP Fromowitz. - Bo telewizja zawsze opierała się o seriale, w których widzowie zakochiwali się w bohaterach. Tam rolę odgrywają aktorzy, którzy mają swoich fanów. Ale zawsze tak było, że przy żadnym formacie nie chcieli mi wierzyć, że wypali. Jak chodziłem pół roku z "Kuchennymi rewolucjami", to pytali mnie: "Zwariowałeś? Nie wiesz, ile jest już programów o gotowaniu?" Gdy chciałem wprowadzić "Sędzię Annę Marię Wesołowską", to też było niedowierzanie. Już się do tego przyzwyczaiłem. Musiałem ich przekonać, że to będzie dobre, będzie trzymało w napięciu i widzowie będą chcieli do tego wracać. Nie chcieli też wierzyć, że da się nauczyć naturszczyka w dwa dni, żeby zagrał swoją rolę. A ja wiedziałem z doświadczeń moich niemieckich kolegów, że się da. W dodatku przez telefon.
Piotr Fromowitz przywiózł pomysł na "Ukrytą prawdę" właśnie z Niemiec. Wprowadził jednak spore zmiany.
- Moi koledzy z niemieckiego Constantina mieli podobny format, który wprowadzali do Grecji: "Family Stories". Ale to był tylko punkt wyjścia, bo w tym programie chodziło o opowiadanie zwyczajnych, realistycznych historii. Ja postanowiłem wprowadzić pewne zmiany, żeby było jak w "Sędzi Annie Marii Wesołowskiej", by widz chciał oglądać odcinek do samego końca, bo na końcu jest najważniejsze wydarzenie. Tam był wyrok i jego uzasadnienie. Tutaj za każdym razem w kilku ostatnich minutach następuje wyjawienie jakiejś ukrytej prawdy. To jest cała tajemnica tego formatu, że widz próbuje zgadywać, w którą stronę pójdzie historia, ale najczęściej jest to tak skonstruowane, że nie jest w stanie tego przewidzieć.
Scenariusze pisane przez życie
Historie z "Ukrytej prawdy" pisane są przez zespół scenarzystów, który pracuje w zawrotnym tempie. - W jednym tygodniu nagrywamy cztery odcinki. Jeden odcinek przez dwa i pół dnia. Przez 10 lat nagraliśmy już 1415 odcinków – informuje nas producentka programu z ramienia Constantin Entertainment Polska, Agnieszka Bednarska, a Piotr Fromowitz podkreśla, że nie każdy potrafi pracować pod taką presją.
- Bardzo ważna jest tu rola reżysera, który rozumie takie formaty i potrafi szybko pracować i takim reżyserem jest na przykład bardzo doświadczona Teresa Kotlarczyk. Współpracowaliśmy z wieloma dobrymi reżyserami, którzy mieli na koncie sukcesy, to dla nas znak i potwierdzenie, że nasz format jest wyjątkowy i wiele osób chce z nami pracować.
Headautorka produkcji z Constantin Entertainment Polska, Magdalena Kuźnik-Czwojda zdradza, skąd biorą się pomysły na zaskakujące historie opowiadane w "Ukrytej prawdzie".
- Historie bierzemy z życia. Wszystko, co czytamy i oglądamy, jest punktem wyjścia do naszych odcinków. Nasi bohaterowie mają problemy finansowe i buntujące się dzieci. Tracą pracę, martwią się podwyżkami cen i rosnącymi ratami kredytów, ale przeżywają też małżeńskie kryzysy, zdradzają, cierpią po stracie miłości. "Ukryta prawda" jest bardzo mocno osadzona w realiach życia polskich rodzin. Widz musi mieć poczucie, że jesteśmy blisko niego i jego spraw, że mówimy o nim, o jego sąsiadach i przyjaciołach.
I ty możesz zostać aktorem
Jednym z najbardziej charakterystycznych elementów "Ukrytej prawdy" są naturszczycy, którzy wcielają się w role. Paradoksalnie nieporadne aktorstwo sprawia, że program wydaje się bardziej realistyczny. Wszak występują w nim zwykli ludzie.
- Przez te 10 lat przez plan "Ukrytej prawdy" przewinęło się 10 tys. aktorów-amatorów – mówi nam Agnieszka Bednarska. - Są to przeróżni ludzie. Lekarze, piekarze, kosmetyczki, nauczyciele, sprzedawcy… każdy. Przychodzą do nas i mówią, że oni chcieli czegoś nowego doświadczyć w życiu, spróbować, albo że marzyli o zagraniu w "UP" i musimy spełnić ich marzenie. Niesamowite jest też to, że część z nich przychodzi i zostaje. Mamy kilkanaście osób, które regularnie pojawiają się na naszych planach. Robią to z pasji.
Castingi są otwarte i trwają cały czas, więc w "Ukrytej prawdzie" może zagrać w zasadzie każdy. Nie oznacza to jednak, że jest to proste zadanie.
- Aktorzy na plan nie mogą przyjść nieprzygotowani – mówi Bednarska - Muszą znać scenariusz. Wcześniej redaktor rozmawia z nimi telefonicznie, pomaga im wejść w rolę, uczy jej. To jest często kilkadziesiąt stron scenariusza. A później na planie taki aktor też musi wiedzieć, jak zagrać daną scenę czy jak ustawić się przed kamerą. Jest bardzo dużo ludzi, którzy mają samoistny talent. Ale są też tacy, którzy nie wiedzieli wcześniej, że kamera ich stresuje i okazuje się to dopiero na planie.
Rozrywka gorszego sortu?
Paradokumenty w branży telewizyjnej początkowo były odbierane z dużym dystansem. Ich twórcy musieli mierzyć się z różnego rodzaju zarzutami.
- Duży problem branża miała z tym, że takie formaty teoretycznie zabierają pracę aktorom – zdradza nam Piotr Fromowitz. - Miałem takie rozmowy z osobami ze świata aktorskiego, które były na mnie złe, że zatrudniamy amatorów, którzy robią to dla zabawy, zamiast profesjonalistów. Z drugiej strony telewizje to cieszy, bo mogą wtedy zaoszczędzić na tantiemach, format ich po prostu mniej kosztuje.
Magdalena Kuźnik-Czwojda zauważa, że lekceważenie formatu, który ma tak dużą oglądalność, nie jest uzasadnione.
- Wielu osobom wydaje się, że są łatwe do wyprodukowania, że każdy mógłby wymyślić format paradokumentalny, potem napisać tysiąc scenariuszy, znaleźć do nich wiarygodną obsadę, wyreżyserować je i zmontować… A tak nie jest. Wiele seriali przemknęło przez ekran i dziś nikt już o nich nie pamięta. A "Ukryta Prawda" od 10 lat jest na antenie i ma swoich wiernych widzów. Praca naszych scenarzystów wymaga dużej dyscypliny i kreatywności. Niektórzy są z nami od lat, są tacy, którzy napisali ponad sto odcinków i wciąż tworzą kolejne.
Chłopak, który chciał być wampirem
Sami widzowie często nie traktują paradokumentów poważnie. Oglądają je z przymrużeniem oka, wyłapują absurdalne sytuacje i tworzą memy. Czy ekipie "Ukrytej prawdy" to przeszkadza?
- Pamiętam, że mieliśmy odcinek o chłopaku, który udawał wampira. Oglądał się bardzo dobrze, bo był inny. Oczywiście, że się spodziewaliśmy, że ludzie będą się śmiali z tej historii, że powstaną memy. Ale przecież w życiu nie wszystko jest śmiertelnie poważne. Poza tym mamy wrażenie, że "Ukryta prawda" jest po prostu zapamiętana i cieszy nas, że mamy wierne grono fanów, które śledzi serial i chce więcej. Nie ma nasycenia. Dlatego mamy motywację do dalszej pracy – mówi Agnieszka Bednarska.
Na czym polega popularność "Ukrytej prawdy"?
– Dla widza chyba najważniejsza jest bliskość historii ekranowych i jego własnych doświadczeń – mówi Piotr Fromowitz. - Takie poczucie, że to mogłoby nas spotkać, albo być może już spotkało. Co więcej, pokazane historie mogą czegoś nauczyć, skłonić do refleksji, ale najważniejsze, że to taka rozrywka, którą można oglądać codziennie i ona nie nudzi, zawsze jest coś do odkrycia, jest drugie dno. A my lubimy takie emocje. "Ukryta prawda" po prostu sprawia przyjemność widzowi i jej twórcom, nieprzerwanie od 10 lat.