Życie Gonery rozpadło się na kawałki. "Nigdy z aktorstwa nie zrezygnowałem"
Po 17 lat Robert Gonera wraca do "M jak miłość". W kontekście tego aktora to symboliczna informacja. Kiedy kilkanaście lat temu zniknął z obsady tasiemca TVP, jego życie legło w gruzach.
Życie Gonery rozpadło się na kawałki. "Nigdy z aktorstwa nie zrezygnowałem"
W lipcu Rafał Mroczek dał do zrozumienia, że do obsady serialu TVP dołączy Robert Gonera. Aktor występował w nim przez sześć lat i zdobył wielką sympatię widzów. A potem jego życie wywróciło się do góry nogami.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o "Czasie krwawego księżyca" i prawdziwej historii stojącej za filmem Martina Scorsese, sprawdzamy, czy jest się czego bać w "Zagładzie domu Usherów" i czy leniwiec-morderca ze "Slotherhouse" to taki słodziak, na jakiego wygląda. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.
W "M jak miłość" grał sześć lat
Jacek Milecki był serialowym adwokatem pogrążonym w uzależnieniu od hazardu. Popadł w długi, zdradzał Martę Mostowiak (w tej roli Dominika Ostałowska), aż w końcu okradł klientów firmy, w której pracował i przepadł bez wieści.
Robert Gonera wcielał się w postać Mileckiego w latach 2000-2006. Był już wtedy uznanym i poważanym aktorem, któremu rozpoznawalność przyniosła kreacja w głośnym "Długu" Krzysztofa Krauzego.
Kiedy Gonera kręcił "M jak miłość" miał za sobą rozwód z Jolantą Fraszyńską i ożenił się po raz drugi z Karoliną Wolską.
"Obudzili mnie policjanci"
Kiedy w 2006 r. Gonera stracił rolę w "M jak miłość", rozpoczęła się jego zła passa. Rok później na planie serialu "Determinator" doszło do dziwnego zdarzenia.
Aktor bez słowa zniknął w środku zdjęć. Odnalazł się po kilku godzinach, a jego tłumaczenie sugerowała, że Gonera może mieć kłopoty.
- Zasnąłem w samochodzie ze zmęczenia w oczekiwaniu na zdjęcia, wyładował mi się telefon komórkowy. Obudzili mnie policjanci, którzy bez podania przyczyny nie chcieli mnie puścić ani skontaktować z produkcją. Od policjanta otrzymałem "ofertę". Albo zamkną mnie na 48 godzin pod niejasnym zarzutem, albo zabierze mnie karetka pogotowia. Wybrałem karetkę - cytuje jego słowa "Super Express".
Chwila odpoczynku
Mówiło się, że popularność i gra w telewizji go przerosły. Gruchnęła wiadomość o jego pobycie w ośrodku psychiatrycznym.
- Prawda jest taka, że byłem bardzo zmęczony. Reszta to fikcja dopisana przez tych, którym z różnych powodów na tym zależało. Ja pragnąłem po prostu tylko chwili odpoczynku - tłumaczył potem w wywiadzie dla "Vivy!".
"Był to rodzaj bezdomności"
Tak czy inaczej po tym incydencie kariera Gonery zwolniła. Ale był to dopiero początek. W 2012 r. jego drugie małżeństwo się rozpadło. Ponieważ aktor zostawił dom dzieciom i żonie, popadł w kryzys bezdomności.
W wywiadzie dla "Newsweeka" przyznał, że mieszkał w samochodzie.
- Zwykle mówią w takich sytuacjach: chlał, pił, ćpał, sam sobie zgotował taki los. U mnie nic takiego nie było. Po prostu tak się ułożyło – mówił w wywiadzie dla "Newsweeka". - Porzuciłem samochód dopiero wczoraj po prawie trzech latach życia w nim. Był to rodzaj bezdomności - wspominał.
Doczekał się
Mimo kłopotów Gonera cały czas pojawiał się na ekranie, choć były to głównie epizody. Od kilku lat jego obecność w telewizji i kinie systematycznie rośnie.
Twórcy "M jak miłość" nigdy nie uśmiercili granego przez Gonerę bohatera, pozostawiając furtkę do powrotu. Sam aktor niejednokrotnie powtarzał, że chętnie wróciłby do serialu.
- Byłoby mi bardzo miło wrócić. Nigdy nie mów nigdy. Zawsze wychodzę z tego założenia. Na pewno bym rozważył taką propozycję powrotu. Ja nigdy z aktorstwa nie zrezygnowałem - wyznał w jednym z wywiadów.
I w końcu los się odwrócił.