"Żony Warszawy". Co ona na siebie założyła? Anita nie mogła się powstrzymać od kąśliwego komentarza
Nowe show Polsatu o zamożnych paniach ze stolicy wzbudza gorące emocje. Okazuje się, że wraz z bogactwem nie przybywa klasy. Dogryzanie sobie w gronie uczestniczek "Żon Warszawy" to chleb powszedni.
Za czasów Edwarda Miszczaka w TVN widzowie mogli podglądać "Żony Miami" oraz "Żony Hollywood". Nic więc dziwnego, że po przeniesieniu do Polsatu dyrektor programowy postanowił zainwestować w nowe reality show oparte na sprawdzonym formacie. Tym razem bogate Polki śledzimy z perspektywy Warszawy.
W drugim odcinku programu uczestniczki udały się na zawody jeździeckie do Sopotu. - Jaki kraj, taki Ascott - skomentowała Magda, która nie ukrywała, że pierwszy raz bierze udział w tego rodzaju rozrywce.
- Nigdy nie byłam na takim evencie, na międzynarodowych zawodach konnych i to jeszcze w sferze VIP - przyznała "świadoma bogini".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jej opinii nie podzielała Sara. - Nie czuję, że to elitarne miejsce, klimat jest raczej rodzinnego pikniku niż wyścigów w Ascott - oceniła.
Panie postanowiły jednak wyróżniać się w tłumie i ubrać jak angielskie elity na tego typu wydarzeniach. Dlatego na głowach uczestniczek "Żon Warszawy" zagościły fikuśne fascynatory.
Większość z nich nie odbiegała jednak od standardów. Poza nakryciem głowy Moniki, która na sopockim hipodromie zjawiła się z... wielkim żukiem.
- Czułam każdy wzrok, który za mną wodził. To było przecudowne uczucie - mówiła zadowolona z siebie Monika.
Fakt, że to inna kobieta bardziej skupiała na sobie uwagę, był nie w smak Anicie. Dotychczas to ona uważała się za najlepiej ubraną w towarzystwie. Dlatego nie mogła sobie odmówić kąśliwych żartów w gronie uczestniczek.
- Halo, halo, Ziemia do żuka! W ekskluzywnych hotelach to można by takie tapety robić - nabijała się Anita.
Później do kamer komentowała: - Monika chyba odbiera już fale z nadajników Polsatu co najmniej, bo było grubo.
Koniec końców przyznała, że pomysł koleżanki jej zaimponował. Anita musiała jednak go zdewaluować. - Niesamowicie kreatywne, tylko nie wiem, skąd ten żuk? No chyba że jak koń zrobi kupę, to żuk idzie do kupy i to ma jakiś sens - zaśmiała się ze swojego bystrego pomysłu.