"Żony Warszawy" dalej szydzą i plują jadem. "Miała nienawiść w oczach"
Za nami drugi odcinek "The Real Housewives. Żony Warszawy". Programu, który żenuje, drażni i odbiera wiarę w ludzkość. Jeżeli Polsatowi zależało wyłącznie na taniej kontrowersji i dolewaniu oliwy do ognia, to cel został osiągnięty w stu procentach.
Plucie jadem, obgadywanie za plecami, szyderstwa, fałszywe przyjaźnie. Tego w "The Real Housewives. Żony Warszawy" jest pod dostatkiem. Jeżeli ktoś myślał po pierwszym odcinku, że podsycanie negatywnych emocji miało tylko wzbudzić kontrowersje przy premierze, to drugi rozwiewa wszelkie wątpliwości. Bohaterki są zadufane, fałszywe i trudno jest oglądać ich występy bez uczucia żenady.
W drugim odcinku tytułowe bogaczki spędzały czas na pokazie mody, pływały katamaranem, brały udział w ceremonii kakao w domu "bogini Magdy", a Ania wybrała się na lot próbny helikopterem. Męczą ją korki i ciągle jest spóźniona, więc zamiast kolejnego samochodu postanowiła kupić sobie śmigłowiec.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na koniec panie spotkały się przy grillu, gdzie po raz pierwszy na scenę wkroczyła Monika Goździalska. - Kim ty, k...a, jesteś? - zapytała bez ogródek "pierwsza" Monika. Magda stwierdziła, że Goździalska nie pasuje do ich grupy i określiła ją jako "twór". Sara, widząc farbowaną, wytatuowaną blondynkę w mini, nazwała ją "siostrą Dody". Goździalska dała jasno do zrozumienia, że nie przejmuje się komentarzami na swój temat i bierze udział w programie głównie po to, by wypromować nową książkę.
Praktycznie przez cały odcinek kobiety sączyły jad, wbijały szpile "przyjaciółkom", a momentami dochodziło do otwartych konfrontacji. Tak było np. w Sopocie, gdzie Monika zaczęła podniesionym głosem atakować Basię. - Nie pamiętam, co do mnie mówiła, ale pamiętam palącą nienawiść w oczach Moniki - mówiła później właścicielka gabinetu stomatologicznego w Dubaju.
Sara, która na każdym kroku szydzi z niektórych "przyjaciółek", wygarnęła Basi, że "jest najbardziej fałszywą osobą w mieście". - Ona mi się wydaje trochę niestabilna - mówiła później Sara za plecami Basi, obgadując przy okazji jej relację z mężem ("Jest przyszyty do jej torebki").
- Nie mam złych emocji w stosunku do dziewczyn. Jest mi ich żal - powiedziała później Basia do kamery. O złych emocjach nie mówiła też Magda. Choć w pewnym momencie dosadnie podsumowała Kasię, która wyśmiała ceremonię kakao i inne "magiczne" rytuały, które odbywały się w ogrodzie samozwańczej bogini.
- Mam high level wiedzy i świadomości - powiedziała Magda, dodając, że jest "na innym poziomie rozwoju" niż Kasia, która wzgardziła peruwiańskim kakao podanym w złotej czarce. O wiele bardziej posmakowały jej za to "bąbelki" w kieliszku podczas grilla. Choć nie omieszkała zauważyć, że to nie "szampejn", a zwykłe prosecco.
Peruwiańskie kakao nie przypadło też do gustu złotoustej Anicie, która wypowiedziała chyba najbardziej wymowne zdanie w całym odcinku: "Wyglądamy ekskluzywnie i jakby nas wszystkie poj...ło".
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" wplątujemy się w "Ukrytą sieć", wracamy do szokującego procesu "Depp kontra Heard" oraz ponownie zasiadamy do kanapkowej uczty w "The Bear". Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.