Żebrowski zagotował się. Mówił o PiS i TVP
- Trzeba pójść na wybory, bo trzeba uratować Polskę przed grabieniem naszych pieniędzy i przed dzieleniem nas - powiedział Michał Żebrowski w rozmowie z Magdą Mołek. Aktor nie hamował się w krytyce telewizji publicznej.
Już 15 października wybory parlamentarne. To głównie wokół polityki toczyła się nowa rozmowa Magdy Mołek opublikowana na jej YouTube'owym kanale "W moim stylu". Gościem był Michał Żebrowski, który na początku opowiadał o późnym rodzicielstwie i pracy dyrektora teatru, by później dać się pochłonąć tematowi wyborów. Żebrowski nie ukrywał rozgoryczenia tym, co ma miejsce w polskiej polityce.
Mołek zapytała Żebrowskiego wprost, co go wk...wia. Aktor przyznał: - Nie lubię prostactwa, które płynie z góry tam, od tych ludzi, którzy nami rządzą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Uważam, że to jest tak głęboka krzywda wyrządzana naszym dzieciom, społeczeństwu. Jeśli ci ludzie tak się do siebie odzywają, takich używają argumentów i takie nam proponują standardy, to jak my potem się mamy spotykać na wigiliach, sylwestrach, jak mamy spotykać się w kawiarniach, jeśli rządzą nami ludzie, których nigdy nie zaprosilibyśmy na obiad, nawet nie wpuścili za próg, bo wstyd - mówił Żebrowski o politykach obozu rządzącego.
- Ja pamiętam, jak PiS wygrał wybory i była w "Pytaniu na śniadanie" taka młoda dziewczyna, która miała robić sondę na Okęciu z podróżnymi, którzy wylatywali właśnie w świat dzień po wyborach. To był taki żart. Ona chodziła z mikrofonem i pytała się, czy nie widać w kolejce pani Manueli Gretkowskiej, która obiecała, że jak PiS wygra wybory, to ona opuści kraj. Ci ludzie odpowiadali, że nie wiedzą, o co chodzi. A ona miała jako młoda dziennikarka robić taki program. No to jeżeli tak gwałci się kogoś medialnie na samym początku kariery, to ja się pytam, jakim ona ma być dziennikarzem w przyszłości? - opowiadał aktor.
Żebrowski w długiej wypowiedzi wyliczył różne patologiczne sytuacje z ostatnich lat. Mówił o telewizji publicznej, w której prezentowany jest tylko przekaz rządzącej partii. O stawianiu płotu na granicy za pieniądze podatników, czy o Ukraińcach, którzy myśleli, że Polacy są im braćmi, a teraz się to - zdaniem aktora - niweczy.
Emocje brały górę nad Żebrowskim. Mówił o "medialnych bandytach" w telewizji publicznej, którzy za zasługi dostają "wielkie stanowiska". Dalej komentował, że naród zaraża się "gangreną kłamstwa i chamstwa". - Przecież ten biedny papież to się w grobie przewraca. Jeszcze jego imię wyciągają na ołtarze i pokazują nam te jego przemówienia, jakby oni mieli coś z tym wspólnego. Przecież jakby on wstał z grobu, to by ich wybatożył. Pogoniłby całą tę hałastrę kościelną. Wstydziłby się za nich - powiedział aktor.
Po tym, jak Żebrowski nie hamował się w krytyce telewizji publicznej, Mołek zapytała, czy jeszcze ma rolę w serialu "Na dobre i na złe". Aktor potwierdził, że od 14 lat wciela się w rolę prof. Falkowicza i "ma przeświadczenie, że serial nigdy nie był rządowy". - Mam wiele dowodów na to, że widzowie kibicują jednej, jak i drugiej stronie. I nie mogą się doczekać, żeby pożegnać tę władzę - powiedział.
- Trzeba pójść na wybory, bo trzeba uratować Polskę przed grabieniem naszych pieniędzy i przed dzieleniem nas. Oni się skłócili z lekarzami, z górnikami, z nauczycielami, z każdą w zasadzie grupą społeczną. Jednych nastawili przeciwko drugim, żeby się nienawidzili - komentował i przypomniał słynne głosowanie 27:1, gdy państwa europejskie wybrały Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej bez Polski, która się temu sprzeciwiła. - Jak mają w świecie szanować Polaków? - powiedział, po czym kolejny raz się zagotował, powtarzając słowa "obrzydliwe" i "wstyd".
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" sprawdzamy, jak bardzo Netflix zmasakrował "Znachora", radzimy, dlaczego niektórych seriali lepiej nie oglądać w Pendolino oraz żegnamy się z "Sex Education", bo chyba najwyższy już czas, nie? Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.