W studiu "Faktów" zapadła cisza. Anita Werner zwróciła się do widzów

Poniedziałkowe "Fakty" zakończyły się inaczej niż zwykle. Anita Werner zwróciła się do kamery i podzieliła się z widzami "ważnym wspomnieniem" dla pracowników stacji. W studiu TVN zapadła dojmująca cisza.

Na zakończenie "Faktów" Anita Werner przekazała ważny komunikat
Na zakończenie "Faktów" Anita Werner przekazała ważny komunikat
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

23.10.2023 | aktual.: 24.10.2023 08:58

W "Faktach" z poniedziałku 23 października poruszono takie tematy, jak pobicie koszykarki w Gdyni, trwająca wciąż obława na Grzegorza Borysa podejrzanego o śmierć syna czy planowane spotkania liderów opozycji z Andrzejem Dudą.

Ostatnim materiałem był reportaż Pawła Szota o nagrodach dla samorządów po wyborach parlamentarnych. Kiedy dobiegł końca, prowadząca poniedziałkowego wydania serwisu Anita Werner tradycyjnie poinformowała o gościach "Faktów po Faktach" w TVN24 i "Kropki nad i" Moniki Olejnik.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jednak, kiedy przyszedł moment, w którym prowadzący zwyczajowo żegnają się z widzami, Werner zrobiła coś niespodziewanego. Tym samym zaburzając codzienną rutynę.

- A na koniec, proszę państwa, ważne dla nas wspomnienie - zaczęła dziennikarka. - To już dziewięć lat od kiedy ich nie ma. Naszego kolegi z redakcji Darka Kmiecika, jego żony Brygidy i synka Remka - mówiła Werner.

W studiu "Faktów" zapadła cisza, a za prowadzącą pojawiła się na ekranie plansza z czarno-białym zdjęciem tragicznie zmarłej rodziny reportera TVN.

Kadr z "Faktów" (23.10.2023)
Kadr z "Faktów" (23.10.2023)© materiały partnera

Jak doszło do tragedii?

34-letni dziennikarz zmarł 23 października 2014 r. To wtedy w katowickiej kamienicy, w której mieszkał, doszło do eksplozji, a następnie wybuchł tam pożar. Jego ofiarami byli też najbliżsi Dariusza Kmiecika - jego żona Brygida, dziennikarka lokalnego oddziału TVP, oraz ich 2-letni syn Remigiusz.

Ich ciała odnaleziono w trwającej kilkanaście godzin akcji ratunkowej. Na miejscu tragedii stawił się wówczas Kamil Durczok.

- Nigdy nie sądziłem, że z Katowic, miasta, w którym żył i pracował Dariusz Kmiecik, przyjdzie mi kiedykolwiek przekazywać tak dramatyczną wiadomość - mówił wówczas Durczok w relacji dla TVN 24.

Jak ustalili śledczy, winnym tragedii był jeden z mieszkańców, który z premedytacją doprowadził do eksplozji gazu. 45-letni mężczyzna zmarł w wyniku obrażeń.

Kmiecik był fanem piłki nożnej, lubił grać w brydża. Zawodowo relacjonował wydarzenia, które miały miejsce na Śląsku, ale też w Czechach, na Słowacji czy w Niemczech.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o horrorach, które bawią, strasząc, wspominamy ekranizacje lektur, które chcielibyśmy zapomnieć, a także spoglądamy na Netfliksowego "Beckhama", bo jak tu na niego nie patrzeć? Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (103)