Reporter "Faktów" i jego rodzina zginęli w tragicznym wypadku. Miał 34 lata

Dariusz Kmiecik przez lata pracował jako reporter TVN-u. Do redakcji "Faktów" trafił w 2006 r. W 2014 r. jego karierę przerwała śmierć. Dziennikarz zmarł. A z nim jego żona i dziecko.

Dariusz Kmiecik zginął razem z żoną i synem
Dariusz Kmiecik zginął razem z żoną i synem
Źródło zdjęć: © Twitter

Na Twitterze "Faktów", programu informacyjnego stacji TVN, pojawił się prosty, ale wzruszający wpis. "Sześć lat temu, 23 października 2014 roku, zginął reporter 'Faktów' TVN Dariusz Kmiecik, jego żona Brygida i ich syn Remik. Pamiętamy" - czytamy w sieci. Redakcja postanowiła przypomnieć tragiczną historię dziennikarza, który zmarł, mając zaledwie 34 lata. Co gorsza, wybuch gazu w kamienicy w Katowicach zabił również jego żonę i syna.

"Nigdy nie przypuszczał, że zostanie dziennikarzem. Gdy kończył szkołę podstawową, wiązał swoją przyszłość z informatyką. Ale po czterech latach w liceum, w klasie o profilu informatycznym, postanowił zdawać na socjologię na Uniwersytecie Śląskim. Dziennikarstwem zajął się trochę przypadkowo, w 2001 r., gdy jako student pojawił się na praktykach w TVP Katowice. Został tam na dłużej. Najpierw jako reporter, później wydawca" - takie informacje znajdziemy na internetowej stronie "Faktów".

Z tekstu wynika, że Kmiecik był fanem piłki nożnej, lubił grać w brydża. Zawodowo relacjonował wydarzenia, które miały miejsce na Śląsku, ale też w Czechach, na Słowacji, w Niemczech.

Dziennikarz zmarł sześć lat temu. To wtedy w kamienicy, w której mieszkał, doszło do eksplozji, następnie wybuchł pożar. Jego ofiarami byli też najbliżsi Kmiecika - żona i 2-letni syn. Ciała w nocy po wybuchu zostały odnalezione przez ratowników. Na miejscu tragedii stawił się wówczas Kamil Durczok.

- Nigdy nie sądziłem, że z Katowic, miasta w którym żył i pracował Dariusz Kmiecik, przyjdzie mi kiedykolwiek przekazywać tak dramatyczną wiadomość - rozpoczął nocną relację dla TVN 24.

- Niestety, potwierdziły się nasze najczarniejsze przypuszczenia i podejrzenia, chociaż do końca wierzyliśmy, że to nieprawda i że zdarzy się jakiś cud, który uratuje troje naszych przyjaciół. W tej chwili, niestety mogę potwierdzić, że Dariusz, jego żona Brygida i ich syn Remigiusz nie żyją - mówił kilka minut po drugiej w nocy szef "Faktów".

- Tak sobie po ludzku myślę, że śmierć jest zawsze bolesna, ale ta jest okrutnie bolesna. Zabiera Darka i jego bliskich w chwili, kiedy wszystko co najlepsze było jeszcze przed nimi. Kiedy cieszył się swoim dzieckiem, bliskością rodziny, kiedy jego talent właściwie dopiero zaczynał rozkwitać. Miał już za sobą pierwsze sukcesy i wiedział, że jego pracowitość i talent, który dał mu Bóg, pozwoli mu realizować wielką pasję, jaką było dziennikarstwo. Dziś wiemy, że to już się dalej nie uda, że Darka od kilku godzin już z nami nie ma - zakończył Durczok.

Od tragedii minęło już sześć lat.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (24)