Kamil Durczok wspomina Dariusza Kmiecika: "rodzina była dla niego na pierwszym miejscu"
None
Dariusz Kmiecik nie żyje
Wiadomość o śmierci Dariusza Kmiecika, jego żony oraz 2-letniego synka wstrząsnęła nie tylko widzami, którzy znali go z "Faktów", ale przede wszystkim redakcją programu.
Kamil Durczok, naczelny serwisu i współpracownik Kmiecika, dziś w nocy potwierdził na antenie TVN 24, że ratownicy odnaleźli w zgliszczach ciała należące do reportera i jego bliskich. Nadzieja, że Dariusz przeżyje, którą jego znajomi żywili od chwili ustalenia informacji, że pożar w Katowicach wybuchł w kamienicy zamieszkałej przez dziennikarza, ostatecznie zgasła.
Durczokowi, który pojawił się na miejscu tej niewiarygodnej tragedii, trudno było na antenie powstrzymać emocje. Z drżącym głosem wspominał świetnego reportera, ale przede wszystkim bliskiego kolegę. Jak go zapamiętał?
KM/AR/KJ
Sprawdził się czarny scenariusz
- Nigdy nie sądziłem, że z Katowic, miasta w którym żył i pracował Dariusz Kmiecik, przyjdzie mi kiedykolwiek przekazywać tak dramatyczną wiadomość - rozpoczął nocną relację dla TVN 24 Kamil Durczok.
- Niestety, potwierdziły się nasze najczarniejsze przypuszczenia i podejrzenia, chociaż do końca wierzyliśmy, że to nieprawda i że zdarzy się jakiś cud uratuje troje naszych przyjaciół. W tej chwili, niestety mogę potwierdzić, że Dariusz, jego żona Brygida i ich syn Remigiusz nie żyją - mówił kilka minut po drugiej w nocy szef "Faktów".
Jeszcze kilka godzin wcześniej, gospodyni czwartkowego wydania programu, Justyna Pochanke, prezentując materiał z pożaru w Katowicach, miała w głosie nadzieję, a Jarosław Kuźniar apelował na Twitterze o modlitwę. Niestety, los okazał się dla Dariusza Kmiecika okrutny.
- Tak sobie po ludzku myślę, że śmierć jest zawsze bolesna, ale ta jest okrutnie bolesna - mówił z Katowic Durczok.
- Zabiera Darka i jego bliskich w chwili, kiedy wszystko co najlepsze było jeszcze przed nimi. Kiedy cieszył się swoim dzieckiem, bliskością rodziny, kiedy jego talent właściwie dopiero zaczynał rozkwitać. Miał już za sobą pierwsze sukcesy i wiedział, że jego pracowitość i talent, który dał mu Bóg, pozwoli mu realizować wielką pasję, jaką było dziennikarstwo. Dziś wiemy, że to już się dalej nie uda, że Darka od kilku godzin już z nami nie ma.
Dariusz Kmiecik w oczach Durczoka: "niezwykle skromny facet"
Durczok zapytany przez dziennikarza TVN24, jak zapamiętał Kmiecika, przyznał, że od razu przychodzi mu na myśl pogodny, uśmiechnięty facet, ale też chłopak, który niezwykle serio wykonywał swoją pracę.
Zaledwie kilka godzin później Durczok wspominał Kmiecika już w studiu TVN24. Szef "Faktów" opowiedział m.in. jak dokładnie reporter trafił do kierowanej przez niego redakcji. Jak się okazuje, to Durczok zwerbował go do TVN, kiedy ten pracował jeszcze w TVP.
- Podglądałem "Aktualności", czyli regionalny program w publicznej telewizji w Katowicach. Już wtedy zwróciłem uwagę na wybijającego się reportera. Inaczej montował, był bardziej dynamiczny, przygotowywał trochę inne tematy niż jego koledzy. Zaprosiłem go, zupełnie konspiracyjnie, do mojego mieszkania w Katowicach. I zapytałem: "Darek, nie chciałbyś pracować z nami, z 'Faktami'? Czy długo się zastanawiał? Niech to zostanie tajemnicą. Jakiś czas później dostałem wiadomość: "Ok, nie wiem, czy dam radę, ale chętnie spróbuję". I tak powitaliśmy Darka na pokładzie.
Jednak nie tylko wspomniany dynamizm, czy sposób montowania materiałów wyróżniały Kmiecika. Kolejną istotną cechą była jego niezwykła skromność.
- To był niezwykle skromny człowiek. On się zawsze zastanawiał, czy to, co zrobił, jest dość dobre, żeby pokazywać to ludziom. Czy może jeszcze do kogoś nie pojechać na rozmowę? Może coś dodać? Może czegoś brakuje? Niesamowita skromność i odpowiedzialność. To był cały Darek - opowiadał.
Kamil Durczok wspomina kolegę: chory na Śląsk
Naczelny "Faktów", wspominając Kmiecika, opowiadał też jakim człowiekiem był prywatnie.
-_ Rodzina była dla niego na pierwszym miejscu. To był niesamowicie rodzinny facet. Pamiętam jak on ciepło mówił o Brydzi. Jak się cieszył, kiedy na świecie pojawił się ich syn, Remik. Jak nie mógł się doczekać przeprowadzki do nowego mieszkania, jak je szykował i remontował dla swojej rodziny. On miał dwie rodziny. Ta pierwsza to mama, brat, żona, syn. Jak to na Śląsku. A tą drugą była ta "Faktowa", w którą bardzo szybko wszedł._
Durczok spotkał się w Katowicach z bratem Kmiecika, który pięknie wspominał jego miłość do sportu.
- Długie godziny spędziłem wczoraj z bratem Darka. Nasłuchałem się nie tylko historii o tym, jak to Darek kopał piłkę u Cieślika, bo oni tak mówili w Ruchu Chorzów, ale też jak się okładali bez miłosierdzia nawzajem, bo obaj trenowali sztuki walki. Krzysztof, brat Darka, mówił: "trener nie mógł nas wystawiać razem w sparingach i rozgrzewkach, bo natychmiast nabieraliśmy takiej sportowej złości, zaciętości, że rozgrzewka zamieniała się w regularny mecz, jakby walkę o mistrzostwo".
Mówiąc o Kmieciku, nie sposób pominąć innej wielkiej pasji reportera, jaką był region, w którym żył. Jak stwierdził Durczok: "on był chory na Śląsk".
- Jakakolwiek próba zaproponowania mu, żeby się przeprowadził do Warszawy, była skazana od początku na niepowodzenie. Myślę, że jak on by się obudził rano i spojrzał za okno, a tam przynajmniej w jednym miejscu nie byłoby szybu kopalnianego, to Darek byłby chory po tygodniu, spakowałby się i wracał.
Na biurku ciągle leżą jego notatki...
Dariusza Kmiecika wspominał też Marek Nowicki, reporter zajmujący się w "Faktach" głównie tematyką medyczną. Tak napisał na swoim facebookowym profilu.
"Takiego Darka Kmiecika zapamiętam jak na tym zdjęciu. Pracującego w katowickiej redakcji. Bywało, że przyjeżdżałem na Śląsk relacjonować medyczne wydarzenia i zazwyczaj montowałem tam też materiał. Darek jako gospodarz we wszystkim mi wtedy pomagał. Były to jedyne okazje do wspólnych dłuższych rozmów. Spotykałem wówczas nie reportera, dziennikarza Dariusza Kmiecika, tylko po prostu serdecznego, ciepłego człowieka."
Jak wyznał w programie TVN24 Kamil Durczok, wszystkim wciąż trudno pogodzić się ze śmiercią redakcyjnego kolegi. Katowickie biuro Kmiecika jest dokładnie w takim stanie, w jakim je zostawił.
- Na trzecim piętrze, tam, przy jego biurku, pali się światło cały czas. Nikt tego światła od przedwczoraj nie wyłącza. Na biurku ciągle leżą jego notatki, jego papiery, dokumenty. Stoi kilka pucharów piłkarskich. Jakoś mi jest strasznie ciężko uwierzyć, że on tam za chwilę nie przyjdzie, już nie usiądzie przy tym biurku.
KM/AR/KJ