Zarobki będą dwa razy wyższe niż za rządów PO. TVP przemilczało niewygodne fakty
Tematem numer jeden wtorkowych (13.09) "Wiadomości" i serwisów informacyjnych TVP Info była zapowiedź podniesienia płacy minimalnej w 2023 r. I to dwukrotne. Aby podkreślić skalę i znaczenie tej podwyżki, dziennikarze Telewizji Polskiej porównali obecną sytuację do wynagrodzeń z czasów rządu PO-PSL. Ale nie pokazali, ile wtedy kosztowało codzienna utrzymanie.
Inflacja w sierpniu wyniosła rekordowe 16,1 proc. Rachunki za żywność, energię, paliwo dają Polakom mocno po kieszeni. Sytuację mają częściowo polepszyć zapowiedziane przez rząd dwie podwyżki płacy minimalnej w 2023 r. To właśnie wyższa płaca minimalna była dla TVP najważniejszym tematem dnia. I okazją do propagandowego uderzenia w PO.
- Jak zmieniły się zarobki w Polsce w ostatnich latach, pokazuje to porównanie od roku 2015 - ostatniego rządu PO-PSL. Płaca minimalna wzrosła od tamtego czasu niemal dwukrotnie - mówił dziennikarz "Wiadomości", gdy na ekranie pojawił się stosowny wykres.
- Gospodarka ciągle się rozwija i rosną wynagrodzenia. Rząd minimalizuje też skutki światowego wzrostu cen surowców energetycznych i inflacji poprzez programy wsparcia i dopłaty, ale też kolejne obniżki podatków. Tak, żeby w kieszeni Polaków zostało więcej pieniędzy - przekonywał dziennikarz TVP.
W reportażu nie pojawił się jednak wykres ilustrujący zmianę cen produktów, energii czy paliw od czasów rządu PO-PSL. A te, o czym nie trzeba nikogo przekonywać, kto płacił rachunki przez ostatnie siedem lat, także urosły co najmniej dwukrotnie.
W końcowym okresie rządu PO-PSL za kilogram cukru i mąki płaciło się poniżej 2 zł. Dziś: 4-5 zł. Ceny paliw przestały rosnąć w zawrotnym tempie, przekraczając poziom 9 zł za litr. Ale i tak są znacznie wyższe niż siedem lat temu. Wtedy litr benzyny Pb 95 kosztował ok. 4,19 zł, a diesla tankowało się za 4,08 zł za litr. Kierowcy z autami z instalacją LPG płacili 1,99 zł za litr gazu, co dla dzisiejszych użytkowników wydaje się nie do pomyślenia.
"Wiadomości" stale powtarzają, że rekordowa inflacja (jeśli już jest o niej mowa na antenie) to wynik światowego kryzysu i wojny w Ukrainie. Nie zmienia to faktu, że gloryfikowanie obecnych płac jako sukcesu rządu PiS i porównywanie z czasami, gdy rządziła Platforma Obywatelska bez podawania niewygodnych faktów, jest typową propagandą. Bo czy faktycznie "w kieszeni Polaków zostanie więcej pieniędzy", jeśli dwa razy wyższą wypłatę będą musieli wydać na dwa razy droższe życie?