"Zagrałem spektakl na rauszu". Mocne i szczere wyznania Rafała Rutkowskiego
Tym razem gościem Żurnalisty był ceniony polski stand-uper. Jego matka była sekretarką, ojciec piastował dyrektorskie stanowiska, jeździł w rajdach, latał samolotami i żeglował, a on postanowił pójść do Szkoły Aktorskiej. - Byłem wakacyjną wpadką, wiem o tym doskonale. Rafał Rutkowski mocno otworzył się przed dziennikarzem.
16.04.2024 | aktual.: 16.04.2024 11:41
Żurnalista znany jest z tego, że zaprasza do swojego studia nagrań osoby znane Polakom. Czasem są to politycy, jak np. Mateusz Morawiecki czy Sławomir Mentzen, czasem aktorzy, jak np. Klaudia Halejcio, czasem sportowcy – Joanna Jędrzejczak, artyści młodego pokolenia – Fagata, Young Leosia, a nawet stand-uperzy – Wiolka Walaszczyk czy ostatni gość.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rafał Rutkowski u Żurnalisty
Początek rozmowy dość mocno oscylował wokół dzieciństwa kabareciarza, tego, skąd wzięła się u niego miłość do żartów. Nie brakowało anegdot z kolonii czy przedszkola. Chwila została też poświęcona dziadkom, z którymi Rutkowskiego łączyły bliskie relacje.
- Teatr, dopóki nie poszedłem do szkoły teatralnej w ogóle mnie nie kręcił. Jak poszedłem na "Wesele" to było takie g...o. Koledzy rzucali monetami w aktorów. Myślałem wtedy, że nic gorszego niż teatr nie będzie - wspominał okres dzieciństwa. Przyznał też, że ukształtowała go era kaset wideo. Kochał oglądać filmy, często nawet do szóstej rano.
- Szybko zacząłem bawić się w robienie takich scenek, skeczy. Mój bogaty kolega, który miał kamerę VHS, myśmy zrobili parodię reklamy Baltony, to był koniec lat 80. Pamiętam pół nagi leżałem na stole, w płetwach, coś gram Baltona, a on to kręcił.
Szkoła Teatralna
Co ciekawe, Rutkowski po maturze dostał się do Szkoły Teatralnej, choć w ogóle nie czuł, że aktorstwo to zawód. - Nie myślałem, że się dostanę. Przyjęli mnie na pedagogikę kulturalną-światową do Białegostoku. Trochę żałuję, że tam nie posiedziałem, bo mogło być śmiesznie. Tam zdawały najbrzydsze dziewczyny świata, jakie widziałem.
Nie brakowało też ciekawych historii dotyczących pierwszego spożywania alkoholu, które zakończyły się np. nagą kąpielą w jeziorze w środku dnia.
- Zdarzyło mi się zagrać jeden spektakl na rauszu to był przypadek i się tego bardzo przestraszyłem. Pewnego rodzaju utrata kontroli, że nie kontrolujesz dokładnie siebie, że jesteś nieprecyzyjny, to mnie absolutnie odrzuciło od pomysłu korzystania z alkoholu jako środka dopingującego.
Zobacz także
Mroczny okres
- Miałem taki czas, że znałem wszystkie kluby w Warszawie. Trzymałem się z takim kumplem, Kanadyjczykiem. Ja kończyłem spektakl o 22 i łaziłem z nim po klubach. Alkohol mnie nie kręcił, narkotyki też nie, więc wyrywaliśmy laski. Czułem się w tym tak fatalnie. W ogóle mnie to nie kręciło. Te dwa lata były dla mnie uporne. Bo chciałem znaleźć tą, z którą mógłbym żyć, a nie trafiałem.
Jak przyznał Rutkowski, bał się samotności i bardzo szybko zrozumiał, że druga połówka jest mu niezbędna do życia. - Wtedy zrozumiałem też, że seks nie jest do końca tym łącznikiem, który nas scala. To musi być ktoś, z kim dobrze się dogadujesz.
Zobacz także
W 2002 r. w końcu mu się to udało. To właśnie wtedy poznał w Szwecji swoją obecną żonę - Magdalenę Godlewską-Rutkowską. - Kiedy wchodziłeś w związek, twoja żona miała dwuletnią córkę i wchodziłeś w związek z dwiema kobietami i byłeś tego w pełni świadomy - zagaił Żurnalista.
Kabareciarz przyznał, że łączy go obecnie piękna więź z Mają, córką żony. Zajęło im trochę czasu, aby ją stworzyć, ale jak przyznaje, przyszło to naturalnie.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" pochylamy się nad "Mocnym tematem" Netfliksa, załamujemy ręce nad szokującą decyzją Disney+, rzucamy okiem na "Nową konstelację" i jedziemy do Włoch z "Ripleyem". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: