"Gomorra": Serial o mafii jest hitem w 200 krajach. Autor miał stracić głowę

Przed laty na autora książki "Gomorra" mafia wydała wyrok śmierci. Reżyser serialu o neapolitańskiej organizacji przestępczej Claudio Cupellini mówi w rozmowie z WP, że nie czuje się zagrożony, bo paradoksalnie gangsterzy lubią, gdy się ich pokazuje w kinie lub TV. Większy problem stanowią dla niego politycy, którzy regularnie próbują coś ugrać na jego serialu.

Roberto Saviano w 2007 r. był pod całodobową ochroną policji. Rok wcześniej wydał książkę "Gomorra"
Roberto Saviano w 2007 r. był pod całodobową ochroną policji. Rok wcześniej wydał książkę "Gomorra"
Źródło zdjęć: © East News | REPORTER
Artur Zaborski

Kiedy w 2006 r. młody dziennikarz Roberto Saviano wydał swoją książkę "Gomorra. Podróż po imperium kamorry", we Włoszech zawrzało. W popłoch wpadli politycy, którzy zapewniali, że doskonale sobie radzą z sytuacją w kraju i każdy obywatel i turysta może czuć się na południu bezpieczny.

Dla przykładu aresztowali kilku mafijnych bossów, co z kolei rozwścieczyło grube ryby mafii. Na autora powieści wydano wyrok śmierci. Od tamtej pory pisarzowi stale towarzyszą karabinierzy. Książka zyskała tak potężne grono czytelników, że szybko upomniało się o nią kino - to na jej podstawie Matteo Garrone nakręcił głośną "Gomorrę", która premierę miała w Cannes w 2008 r.

Temat nie został jednak wyczerpany, dlatego w 2014 r. telewizja Sky Italia zleciła przygotowanie serialu, który okazał się międzynarodowym hitem. Opowieść o neapolitańskim klanie, który ma we władaniu polityków, duchownych i biznesmenów, stał się globalnym hitem.

20 listopada na antenie HBO oraz platformie HBO GO premierowo zobaczymy pierwsze dwa odcinki finałowego 5. sezonu. Z tej okazji Wirtualna Polska spotkała się z reżyserem serialu, Claudio Cupellinim.

Kadr z serialu "Gomorra"
Kadr z serialu "Gomorra"© Materiały prasowe

Artur Zaborski, Wirtualna Polska: Muszę przyznać, że jesteś odważny.

Claudio Cupellini, reżyser "Gomorry": Dlaczego?

Kiedy Roberto Saviano wydał w 2006 r. swoją "Gomorrę", w której opisał działanie kamorry, mafia wydała na niego wyrok. Od tamtej pory karabinierzy towarzyszą mu nieustannie. Nie bałeś się, że adaptując jego powieść i współpracując z nim, narażasz się na gniew gangsterów?

Doskonale pamiętam moment, gdy poznałem Roberta. To było tuż po wydaniu jego książki, był wtedy mało znanym pisarzem, ale świetnie się zapowiadającym. Akurat przygotowywałem się do swojego pierwszego filmu i byłem na dokumentacji w Casercie, niedaleko Neapolu. Jest to zresztą miejsce, z którego pochodzi Roberto Saviano.

Właśnie w tamtym czasie wydał swoją książkę, to było kilkanaście lat temu. Poznałem go w księgarni w dniu, kiedy książka miała swoją premierę wydawniczą. Pamiętam, że przyjechał sam z przyjacielem. Czytelnicy byli poruszeni jego książką, ale nikt inny nie zwracał na niego uwagi w tamtym czasie.

Tydzień później, gdy ujawnił wiele imion z kamorry, jego życie zupełnie się zmieniło i wzięto go pod obserwację. Kiedy się o tym dowiedziałem, byłem w szoku, bo ledwie tydzień wcześniej widziałem go jako zupełnie wolnego człowieka. To naprawdę mnie dotknęło.

I nie zniechęciło cię to do pracy z nim?

Nie. I od razu muszę powiedzieć, że nigdy nie czułem żadnego niebezpieczeństwa, nawet kiedy doszło do strzelaniny w Neapolu podczas porachunków mafijnych. Kamorra ma to do siebie, że uwielbia skupiać na sobie uwagę. Dlatego mógł bez konsekwencji ukazać się film Matteo Garrone "Gomorra", a później mógł pojawić się i nasz serial.

Oczywiście, nie oznacza to, że podchodziliśmy do pracy beztrosko. Zawsze trzeba brać pod uwagę miejsce, w którym jako twórca się znajdujesz, jak i ludzi, o których chcesz opowiadać, czy temat, w który się zagłębiasz. Jednak nigdy nie czułem niepokoju, że coś może mi się stać. Również dlatego, że mieliśmy pełne wsparcie produkcji, która nam pomagała.

Kadr z filmu "Gomorra" (2008) 
Matteo Garrone
Kadr z filmu "Gomorra" (2008) Matteo Garrone© Materiały prasowe

Naprawdę uważasz, że mafiozi lubią, kiedy robi się o nich ekranowe produkcje?

Pomyśl o znanych filmach amerykańskich, których wysyp mieliśmy w latach 70. i 80. Zauważysz wtedy, że mafia uwielbia rozgłos. Kryminały mafijne były popularne nie tylko dlatego, że kochali je widzowie, ale i dlatego, że schlebiały mafii.

Podobno twoim serialem żywo interesują się włoscy politycy i próbują go wykorzystywać w swoich kampaniach, gdy chcą potępić działania mafii. Albo przeciwnie - gdy próbują przekonać wyborców, że Włochy są krajem bezpiecznym, a opowieści mafijne to jedynie fabularna fikcja.

Tak, to prawda. Każdego roku przy premierach nowych sezonów musimy powtarzać to samo. To jest niesamowicie śmieszne, jak mało znani politycy, o których nikt nie słyszał, próbują wykorzystać "Gomorrę", aby nabrać rozgłosu i być cytowanymi w gazetach. Wydaje im się, że przykują tym czyjąś uwagę i w końcu ktoś o nich napisze. Bawią mnie ich starania, nie podchodzę do nich poważnie, ani nie odnoszę się do takich wypowiedzi.

To może ci jakąś zacytuję? Na przykład tę burmistrza Neapolu Luigi de Magistrisa, który twierdzi, że za każdym razem, gdy pojawia się nowy sezon "Gomorry", przestępczość w Neapolu wzrasta.

To dziecinne, że mówi się, że ten serial może dawać negatywny przykład i stawać się inspiracją dla młodych kryminalistów. To może od razu powinniśmy też zakazać czytać Szekspira i usunąć go z listy lektur szkolnych?

Nie mówię, że porównuję "Gomorrę" do arcydzieł Szekspira, zwracam jednak uwagę na ten sam mechanizm. Nie chodzi o to, że uwielbiamy pokazywać przemoc i mówimy: "Patrzcie, jakie to zło jest interesujące i pociągające!". Nie, my po prostu chcemy pokazać, jak życie w pewnych warunkach potrafi być trudne i ciężkie. A także to, jak ludzie się zmieniają oraz to, jak wyglądają relacje między kryminalistami.

Na zdjęciu: Claudio Cupellini
Na zdjęciu: Claudio Cupellini© East News | JOEL SAGET

Krytyk filmowy "The New York Timesa" napisał, że bohaterów "Gomorry" nie da się polubić i żywić do nich pozytywnych emocji, co odróżnia wasz serial od innych podobnych produkcji. Choćby od "Rodziny Soprano", w której widz sympatyzował z bohaterem.

Pierwsze dwa sezony "Gomorry" pokazały, jak brudny i ciężki jest kryminalistyczny świat w Neapolu. To zupełnie inna rzeczywistość od tego, co oglądaliśmy w "Rodzinie Soprano". Zresztą bardzo lubię ten serial, ma on w sobie nutkę ironii, której "Gomorra" nie posiada.

To zupełnie dwa różne projekty. W piątej serii "Gomorry" chcieliśmy nawiązać nastrojem do pierwszych sezonów i wróciliśmy do mroczniejszej wersji opowiadania historii. Finalny sezon reprezentuje koniec i kres czegoś. Bohaterowie dorośli, dożyli tak jakby zimy swojego życia. Dlatego też nastrój jest mocniejszy, agresywniejszy, zdecydowanie bardziej mroczny. To nie będzie łatwa ani przyjemna projekcja.

Pochodzisz z Camposampiero na północy Włoch, a opowiadasz o południu. Jak wyglądało twoje wchodzenie w rzeczywistość Neapolu?

Nigdy nie czułem się dokumentalistą. Neapol jest idealnym miejscem na stworzenie filmu dokumentalnego, bo skrywa w sobie wiele ciekawych historii, ale ja pracuję z aktorami, którzy są profesjonalistami - Marco D’Amore wystąpił w moim filmie "Quiet Life", Christiana Dell’Anna, która wcieliła się w rolę Patrizi, też jest profesjonalistką, podobnie Salvatore Esposito, ekranowy Genny.

Było też jednak wiele osób, które - że tak powiem - zwerbowaliśmy z ulicy. Nie są profesjonalnymi aktorami. Uważam, że we Włoszech, a szczególnie w Neapolu, jest wielu ludzi, którzy mogą grać, mimo że nie mają na tym polu żadnego doświadczenia ani wykształcenia aktorskiego.

To co ich predysponuje do grania?

To, co mają najcenniejszego w sobie, to prawda i obycie w swoim otoczeniu, do którego my weszliśmy z kamerami. Bardzo dużo nauczyłem się od tych osób, czasami nawet zmienialiśmy scenariusz i dopasowywaliśmy go pod ich historie.

Na przykład historia Danielli i Manu z pierwszego sezonu jest prawdziwa - rzeczywiście miała miejsce. Bardzo często inspirowaliśmy się historiami opartymi na faktach. Wiele razy dopisywaliśmy lub zmienialiśmy coś w scenariuszu. Myślę, że dlatego serial "Gomorra" osiągnął taki sukces, bo czuć, że odbija się od czegoś, co miało miejsce w rzeczywistości.

"Gomorra" jest emitowana w niemal 200 krajach. To absolutnie fenomenalny wynik dla serialu. Czułeś presję ze strony widzów podczas pisania scenariusza kolejnego sezonu?

Tak. Presja jest obecna, bo widzowie zawsze chcą więcej i mocniej. Jesteśmy już przy 5. sezonie, kiedy fani czują się przywiązani do swoich bohaterów. Wiele osób było niesamowicie smutnych, gdy któraś z istotnych osób umierała - tak było chociażby ze śmiercią Patrizii. Chcieliśmy jednak nauczyć widzów, że nawet ważni bohaterowie tego serialu mogą umrzeć w najmniej oczekiwanym przez nich momencie, bo taka jest specyfika gangsterskiego życia.

Największą presję czuliśmy jednak, kiedy widzowie niecierpliwili się, czekając na nowe sezony. Musieliśmy sobie z nią jednak jakoś poradzić, bo najgorsze, co mogliśmy w tej sytuacji zrobić, to się pospieszać. Naszym celem było to, aby historie zostały należycie przedstawione i przemyślane. Nie wiem, jak ludzie zareagują na ostatni sezon, bo wraz z nim wszystko się kończy.

Listopad 2021 | nowości w HBO GO

Ciężko ci się będzie pożegnać z tą produkcją?

Nie, bo nie czuję się do niej aż tak przywiązany. Nie poświęcałem jej całego swojego czasu. Zawsze miałem jeszcze coś innego do roboty między kręceniem kolejnych sezonów. W trakcie realizowania "Gomorry" pracowałem też nad filmami. Mam świadomość tego, że historie naszych bohaterów muszą mieć swoje zakończenie, bo kamorra umiera.

Oczywiście jest we mnie trochę smutku i czuję, że wkrada się w moje serce lekkie poczucie nostalgii. Spędziłem przecież sześć lat w Neapolu i pokochałem to miasto. Jestem dumny z tego projektu, który na zawsze zostanie ważnym rozdziałem mojego życia, ale trzeba się nauczyć odpuszczać i żegnać pewne etapy.

W internecie jest pełno wypowiedzi fanów na temat ich ukochanych scen. Ty sam masz swoją?

Jest taki moment, z którego jestem szczególnie dumny. Pojawił się na początku trzeciego sezonu. Genny i Ciro zabijają Melammorę i uciekają razem, jeszcze przed tym, gdy Ciro opuszcza lotnisko w Neapolu. Myślę, że to mocna scena, ale takich dobrych momentów było więcej. Pierwszy raz, kiedy Genny próbuje strzelić ze swojej broni, ale mu się nie udaje, albo wtedy, gdy wraca z Hondurasu, który go bardzo zmienił.

Jest wiele takich momentów, które lubię. Jeśli musiałbym wybrać jeden, w którym nie ma głównych bohaterów, to zdecydowałbym się na całą historię Danielino i Marlin, która zaczyna się w pierwszym sezonie. To jeden z najbardziej poruszających wątków.

W serialu jest wiele momentów, w których bohaterowie mówią: "uwierz w sprawiedliwość". Czy ty też w nią wierzysz?

Nie potrzebuję "Gomorry" do tego, żeby zastanawiać się nad sprawiedliwością. Czasami we Włoszech brakuje sprawiedliwości, ale to chyba tyczy się w pewnym stopniu każdego miejsca na świecie. Tak mi się wydaje. Brakuje mi sprawiedliwości w tym, w jaki sposób rządzi się Włochami, ale to raczej nie jest główny punkt naszej dyskusji.

Źródło artykułu:WP Teleshow
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)