Wzięła udział w "Ślubie od pierwszego wejrzenia". Tak mówi o uczestnikach: "W trakcie rekrutacji kłamią na potęgę"
Marta z ostatniej edycji "Ślubu od pierwszego wejrzenia" z niecierpliwością oczekuje kolejnego sezonu. Chociaż nie do końca jest przekonana, że ten format... w ogóle ma sens. Co ma mu do zarzucenia?
Marta z pewnością nie może zaliczyć swojego doświadczenia z telewizyjnym eksperymentem do udanych. Jej mąż, którego poznała w dniu ślubu, nie był nią zachwycony. Nie wywiązała się między nimi nawet nić sympatii, a na koniec jeszcze doszło do absurdalnej kłótni przed kamerami o... kulki z papieru toaletowego. Dziewczyna do dziś pozostaje singielką z bagażem przykrych tinderowych doświadczeń.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Nowa edycja! Czekam z niecierpliwością, chociaż mam poważne wątpliwości, czy po ostatniej edycji format powinien być kontynuowany. A wy? Uczestnikom gratuluję odwagi, wspieram całym sercem i życzę siły na wszystkie komentarze po emisji" - napisała na Instagramie.
Pod postem u dawnej uczestniczki "Ślubu od pierwszego wejrzenia" wywiązała się dyskusja o sensie tego programu. Niektórzy zwracali uwagę, jak mało jest sukcesów formatu i jak nietrafione decyzje podejmują ekspertki show. Marta stanęła w ich obronie.
"Po rozmowie z jedną z nich powiem, że uczestnicy w trakcie rekrutacji kłamią na potęgę i przedstawiają się w różowych barwach, a rzeczywistość potem weryfikuje. Ludzie sami pchają się z nieczystą intencją zaistnienia w show i takich powinni bardziej odsiewać" - napisała stanowczo.
Do gorącej dyskusji dołączyła Julia z innej edycji "Ślubu". Też jest sceptyczna co do idei programu, tak samo jak Marta, została upokorzona, gdy miała odnaleźć miłość. Obie jednak ze śmiechem nawiązały do swoich byłych mężów, pisząc, że nie osiągnęły celu, bo jedna z nich "nie chciała grać w brydża", a druga "nosić szpilek".