"Wydostaliśmy się z piekła". Tak rosyjskie media zakłamują rzeczywistość
Rosyjskie media sieją propagandę i kreują tak zakłamaną rzeczywistość, że trudno nie złapać się za głowę. Tym razem prokremlowscy dziennikarze piszą o rzekomym dramacie uchodźców z Mariupola.
Trwa 55. dzień rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Wołodymyr Zełenski poinformował, że Rosja rozpoczęła ofensywę na wschodzie. W nocy Rosjanie ostrzeliwali m.in. Mikołajów, Krzywy Róg i ukraińskie pozycje w obwodach ługańskim i donieckim. Przypominamy, że możecie na bieżąco śledzić sytuację w Ukrainie w live blogu WP Wiadomości. Eskalację działań wojennych widać szczególnie po tym, jak zatopiono krążownik "Moskwa", co miało ogromne znaczenie militarne, ale także wizerunkowe. Ośmieszeni Rosjanie musieli w popłochu usuwać starą radziecką kreskówkę, w której także była mowa o zatopionym okręcie.
Działania wojenne trwają, a jak przedstawia to rosyjska propaganda? Nie trzeba przypominać, że po rosyjskiej stronie cały czas mówi się o "specjalnej operacji militarnej" i "niesieniu gołąbka pokoju" dla uciskanych obywateli Rosji. Nic więc dziwnego, że główne media Rosji rozpisują się o "uratowanych" przez żołnierzy mieszkańcach Mariupola, który "przeszli przez piekło".
RIA Novosti opublikowała artykuł o nagłówku: "Wydostaliśmy się z piekła", a mieszkańcy Mariupola opowiadają, że zostali ocaleni przez separatystów. Cywile mają być wdzięczni, a w obozach, gdzie ich "ewakuowano" zostali "ciepło przyjęci".
- Nie narzekamy, wręcz przeciwnie, jesteśmy bardzo wdzięczni - podaje Ria Novosti. Powtarzają się także zgodne z proputinowską retoryką cytaty o "nazistach", z którymi trzeba walczyć.
Jak punktuje CNN, historie o "ratowaniu cywilów" można włożyć między bajki, bo mowa jest o przymusowych wywózkach w głąb Rosji.
Warto dodać, że Rosja wydała specjalny dekret nakazujący przesiedlanie obywateli Ukrainy do Rosji, jak podał brytyjski "The Independent". Chodzi o przymusowe kierowanie cywilów na wschód - na Syberię, na północny Kaukaz, do Czeczenii.
- To przypomina stalinowskie deportacje. Czasy się zmieniają, a niektóre metody niestety pozostają. To są przymusowe wywózki, chociaż w Rosji wiadomo, że jest to określane jako "ewakuacja ludności cywilnej z terenów operacji specjalnej" - mówiła w programie WP Newsroom Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, była ambasador RP w Rosji, dyrektor Instytutu Strategie 2050.
Jak mówiła w rozmowie z Wirtualną Polską wicepremierka Ukrainy Iryna Wereszczuk, wywiezionych osób z terytorium Ukrainy może być 40-60 tys.
- Zwróćcie uwagę, że Rosjanie porywają głównie kobiety i dzieci. I mówimy tu o tysiącach dzieci. Oni wywozili całe domy dziecka. Ich podopieczni mają trafić do rosyjskiej adopcji i przejść pranie mózgu. Te dzieci mają zostać pozbawione tożsamości narodowej. Rosja wymiera w swoich "głubinkach" [ros. "prowincjach" – red.]. Wiemy przecież, że mają potężne problemy z liczbą urodzeń. Dodatkowo dochodzi do tego cała patologia społeczna: alkoholizm, narkomania, choroby - punktowała w rozmowie z Patrykiem Michalskim i Tatianą Kolesnychenko.
- Rosjanie dlatego siłą wywożą nasze kobiety i dzieci na Sybir czy za Ural, żeby tam ratowały ich demografię. Zabierają im paszporty, żeby porwane osoby nie mogły wrócić do Ukrainy. To jest przecież stalinowska deportacja! To są dokładnie te same metody, które Stalin stosował wobec Tatarów krymskich czy Ukraińców, których deportowano do Kazachstanu. Historia powtarza się w najgorszy możliwy sposób. To jest prawdziwa katastrofa, to są zbrodnie przeciwko ludzkości - mówiła wicepremierka.
Słuchasz podcastów? Jeśli tak, spróbuj nowej produkcji WP Kultura o filmach, netfliksach, książkach i telewizji. "Clickbait. Podcast o popkulturze" dostępny jest na Spotify, w Google Podcasts oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach. A co, jeśli nie słuchasz? Po prostu zacznij. Poniżej znajdziesz najnowszy odcinek: