Wybory we Francji. Inna rzeczywistość. Tak TVP i TVN mówiły o tym samym
W niedzielę 10 kwietnia Francuzi ruszą do urn, by wybrać nową głowę państwa. W przededniu wyborów informowały o tym zarówno "Wiadomości" TVP jak i "Fakty" TVN. Jak się można spodziewać – w skrajnie różny sposób.
Obie redakcje były zgodne, że wybory najprawdopodobniej nie zakończą się w pierwszej turze, a w drugiej wygrana Emmanuela Macrona wcale nie jest przesądzona. Co do pozostałych informacji – TVN i TVP wybrały te, które pasowały im do narracji.
Jako pierwsze swój przekaz rozpoczęły tradycyjnie "Fakty". TVN poinformował o "kurczącym się dystansie pomiędzy dwojgiem najważniejszych kandydatów", czyli obecnie rządzącym socjalistą i liberałem Emmanuelem Macronem a skrajnie prawicową Marie Le Pen. Widzowie mogli się dowiedzieć o tym, że według sondaży dojdzie do drugiej tury, w której "wszystko może się zdarzyć".
Później TVN pokazał m.in. fragment rozmowy z biografem Macrona, mówiącym o skutecznej walce prezydenta z bezrobociem. Podkreślano też przywiązanie obecnego prezydenta do "demokracji, wartości, wspólnoty". Czego nie można, zdaniem TVN, powiedzieć o jego rywalce.
"Fakty" pokazały Marie Le Pen w towarzystwie Putina i przypomniały archiwalne nagrania, w których mówiła o "świecie Donalda Trumpa i Władimira Putina". I że "dzieli z tymi wielkimi narodami ideę współpracy, a nie wizję poddaństwa".
Wspomniano też, że Le Pen "do dziś spłaca pożyczkę w jednym z rosyjskich banków, którą wzięła na kampanię", a "Rosja to dla niej demokratyczny i nowoczesny kraj".
W "Wiadomościach" TVP przekaz był zupełnie odwrotny. - We Francji odliczanie do pierwszej tury wyborów prezydenckich. Ostatnie sondaże wskazują na możliwą sensację i przegraną obecnego prezydenta Emmanuela Macrona w kolejnej turze wyborów – mówiła Edyta Lewandowska.
Przez większość czasu powtarzano, że Macron traci poparcie, bo przez pięć lat rządów "zjednał sobie duży elektorat negatywny", a poza tym miał słabą kampanię wyborczą. TVP w przeciwieństwie do TVN pokazała, że Macron "wywołał ostatnio skandal" z udziałem Mateusza Morawieckiego.
Prezydent Francji nazwał bowiem premiera Polski "skrajnie prawicowym antysemitą, który wyklucza osoby LGBT". TVP w ramach obrony Morawieckiego przytoczyły słowa amerykańskiego rabina Schmuleya Boteacha, który pisał w mediach społecznościowych, że współpracował z Morawieckim i "nazywanie go antysemitą […] jest niedopuszczalnym kłamstwem i oszczerstwem".
Tak jak "Fakty" pokazywały archiwalne nagrania, na których widać Marie Le Pen obok Putina, tak "Wiadomości" zrobiły to samo z Macronem. Dodały także, że "Francja tradycyjnie utrzymuje bliskie relacje polityczne i gospodarcze z Rosją", a "francuskie firmy, pomimo embarga dostarczały Rosji wojskowy sprzęt wykorzystywany dziś w zbrodniach Putina na Ukrainie".
Poruszono także wątek Joe Bidena, który nazwał Putina "rzeźnikiem", co spotkało się z publiczną dezaprobatą Macrona. W "Faktach" nie było o tym ani słowa.