"Wstajemy": Wpadka za wpadką. Prowadzący robili dobrą minę do złej gry

W pierwszym tygodniu nadawania swojej nowej śniadaniówki "Wstajemy" Telewizja Republika udowodniła, że nie jest gotowa - przynajmniej technicznie - na obsługiwanie skomplikowanego programu na żywo. Mimo doświadczonych prowadzących, w programie pojawiała się wpadka za wpadką.

Rafał Patyra i Anna Popek prowadzą "Wstajemy" w TV Republika
Rafał Patyra i Anna Popek prowadzą "Wstajemy" w TV Republika
Źródło zdjęć: © kadr z programu
oprac. KBS

12.04.2024 | aktual.: 12.04.2024 17:18

8 kwietnia na antenie Telewizji Republika zadebiutował program śniadaniowy "Wstajemy". Już w pierwszym odcinku produkcja zaliczyła kilka wpadek. Na samym początku, gdy pokazywano pierwszy reportaż nagrany w warszawskim ZOO, dźwięk wyprzedził wyświetlany obraz. Później wpadkę zaliczył dziennikarz omawiający wynik wyborów samorządowych. Przez dłuższą chwilę mówił do niewłaściwej kamery, prezentując widzom swój profil. I dopiero po słyszalnej uwadze kogoś z ekipy odwrócił się do odpowiedniego obiektywu.

Sytuacji nie poprawia fakt, że w zasadzie całe studio jest generowane cyfrowo, a prowadzący sprawiają wrażenie, jakby lewitowali.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Tydzień niemal dobiegł końca, a w programie wpadek nie zabrakło również w piątek 12 kwietnia. We "Wstajemy" miała pojawić się cukierniczka. Gdy gospodarze programu próbowali połączyć się ze znajdującą się w drugim studiu panią Martą, pojawiły się problemy techniczne. Na dłuższą chwilę zapanowała niezręczna cisza, w trakcie której Anna Popek uśmiechała się sztywno od ucha do ucha.

Przy drugiej próbie Popek zagaiła cukierniczkę: - Pani Marto, czym pani poczęstowała naszych gości i dlaczego akurat takie ciasto?

Ta jednak milczała, gdyż nie słyszała pytania. Popek puściły nerwy i zakrzyknęła: - Pani Marto, śmiało proszę mówić! Co w tym ciastku jest!

Wtedy prowadząca zorientowała się, że produkcja zaliczyła kolejną wpadkę. Cukierniczka trzyma w ręku inne ciastko niż to, które znajdowało się w studiu.

Kolejny problem pojawił się, gdy Piotr Kieraga próbował zapowiedzieć materiał o migrantach. Widzowie usłyszeli głos reportera jeszcze zanim Kieraga skończył mówić. Później, gdy gospodarz próbował skomentować materiał, okazało się, że miał wyciszony mikrofon.

Później muzyczny popis dał Karol Kuś. Ale zanim studio się z nim połączyło, znów wystąpiły problemy techniczne. Gdy zaczął grać na gitarze i śpiewać piosenkę, w tle było słychać głosy prowadzących.

Na koniec pani Marta i Anna Popek pożegnały się z widzami "Wstajemy", ale zanim kamery przełączyły się na Michała Rachonia w programie "#Jedziemy", nastąpiła dłuższa chwila niezręcznej ciszy. Nie lepiej było na początku "#Jedziemy". Najpierw widzowie zobaczyli zduplikowane ekrany z twarzą Rachonia. Później prowadzący dłuższą chwilę milczał, by w końcu wykrzyknąć radośnie "dzień dobry!".

Michał Rachoń w programie "Jedziemy"
Michał Rachoń w programie "Jedziemy" © kadr z programu

W 52. odcinku podcastu "Clickbait" rozwiązujemy "Problem trzech ciał" Netfliksa, zachwycamy się "Szogunem" na Disney+ i wspominamy najlepsze seriale 2023 roku nagrodzone na gali Top Seriale 2024. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)