"Wstajemy". Nowy tydzień, nowa prowadząca. Seria wpadek przyćmiła jej debiut

Rafał Patyra i Emilia Wierzbicki we "Wstajemy"
Rafał Patyra i Emilia Wierzbicki we "Wstajemy"
Źródło zdjęć: © kadr z programu
oprac. KBS

15.04.2024 09:43, aktual.: 15.04.2024 10:04

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W studiu Telewizji Republika pojawiła się nowa prowadząca. U boku Rafała Patyry stanęła Emilia Wierzbicki. Piękna prezenterka szeroko się uśmiechała i zasypywała uprzejmościami zaproszonych do studia gości. Nie przykryło to jednak wpadek technicznych produkcji, które wciąż sprawiają, że program wygląda amatorsko.

8 kwietnia wystartował program śniadaniowy Telewizji Republika. "Wstajemy" w ubiegłym tygodniu prowadzili Rafał Patyra i Anna Popek. Nie obyło się bez wpadek, bo w zasadzie każdy odcinek dostarczał widzom dziwnych sytuacji. Najwięcej było problemów technicznych. Stacja wciąż ma problem z łączeniem między studiami oraz z płynnym przechodzeniem od jednego programu do drugiego. Zaproszeni goście często nie słyszą prowadzących lub zaczynają słyszeć ich za późno, co w efekcie daje niezręczne momenty ciszy i przestoju na wizji.

Po ciężkim pierwszym tygdoniu Anna Popek doczekała się zmienniczki. 15 kwietnia w roli nowej prowadzącej zadebiutowała Emilia Wierzbicki. Nie zmienił się zaś Rafał Patyra, który ponownie pojawił się w wygenerowanym cyfrowo studiu ze zbyt ciemnym podkładem na twarzy.

Na początku przedstawił swoją partnerkę. - Dla Emilki to będzie debiut we "Wstajemy". Czy ty lubisz rano wstawać? - zagaił. I już na początku okazało się, że mikrofony prowadzących są źle ustawione. Głos Patyry zagłuszyło westchnięcie Wierzbicki, której mikrofon działał głośniej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Miło mi debiutować w takim zacnym gronie - powiedziała Wierzbicki, choć na "grono" składał się tylko Patyra – z tak doświadczonym dziennikarzem. Nie wiem, jak wypadnę przy tobie.

- Ty już wygrałaś ten pojedynek - odwdzięczył się za miłe słowa Patyra.

W studiu pojawiło się kilkoro gości. Wśród nich Jacek Rozenek, którego przywitała Wierzbicki słowami: - Cieszymy się, że jesteś w tak świetnej formie, jest chyba coraz lepiej z dnia na dzień.

Rozenek opowiadał o udarze, którego doznał w 2019 r. i o tym, jak wychodził z choroby.

Wpadki techniczne w śniadaniówce Telewizji Republika

Oprócz niego do studia zaproszono też dietetyczkę Annę Kobylińską. Ekspertka najpierw pojawiła się w studiu obok prowadzących, a później przesiadła się do sąsiedniego pomieszczenia, z którym prowadzący łączyli się wirtualnie. Tutaj pojawiły się problemy. Gdy Kobylińska pojawiła się na ekranie, w tle było słychać głosy ekipy technicznej, która instruowała ją, kiedy ma zacząć mówić. Tymczasem siedzący w głównym studiu gospodarze próbowali zagłuszyć głosy z offu, cały czas zapowiadając Kobylińską. Ostatecznie gościni zaczęła mówić w czasie, kiedy widzowie słyszeli jeszcze Wierzbicki.

Dźwięk z drugiego studia był fatalnej jakości. Mikrofon Kobylińskiej zbierał dźwięki z całego pomieszczenia (a było ich sporo), w dodatku z pogłosem jak ze studni, gdyż studio najwidoczniej nie było wytłumione.

Oprócz diety i udaru pojawił się też rozmowy o nowych technologiach budowlanych oraz o filmie "Powołany 2". Wierzbicki starała się poruszać sprawnie po tematach, a stres przykrywała śmiechem i uprzejmościami.

Pod koniec programu techniczni zdali sobie sprawę z tego, że mikrofon Wierzbicki był ustawiony zbyt głośno w porównaniu do innych. Niestety, chcąc naprawić ten błąd, przyciszyli go tak bardzo, że ledwo było słychać, co prowadząca mówi.

Gospodarze "Wstajemy" najtrudniejsze zadanie mają, gdy kamery przełączają się z jednego studia do drugiego. Nauczeni doświadczeniem z poprzedniego tygodnia, zaczynają wtedy mówić więcej, by przykryć ewentualny moment przestoju i niezręcznej ciszy. Niestety, mimo ich starań, wypada to dość sztucznie i często zdarza się, że mówią jednocześnie. Może zatem lepiej w tym wypadku, że Wierzbicki miała przyciszony mikrofon.

Niestety gdy prowadzący zapowiedzieli Piotra Kieragę z serwisem informacyjnym, doszło do potężnej wpadki. Kieraga mniej więcej przez 30 sekund miał zupełnie wyłączony mikrofon. Widać było, jak porusza ustami, a słychać... absolutną ciszę. Dźwięk włączono w połowie zdania.

Po serwisie informacyjnym nie obyło się bez kolejnego momentu ciszy. Prowadzący przenieśli się do drugiego studia – tego z pogłosem, w którym znajdowała się Kobylińska. Po kilkunastu sekundach mrugania do kamery w milczeniu, zaczęli rozmowę o jedzeniu. W tle było słychać głosy.

Ostatecznie Patyrze i Wierzbicki udało się jakoś dobrnąć do końca. To nie oni jednak są najsłabszą stroną "Wstajemy". Choć widać próby zmian, Telewizja Republika ma jeszcze sporą lekcję do odrobienia w temacie realizacji telewizji na żywo.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" pochylamy się nad "Mocnyn tematem" Netfliksa, załamujemy ręce nad szokującą decyzją Disney+, rzucamy okiem na "Nową konstelację" i jedziemy do Włoch z "Ripleyem". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (34)
Zobacz także