Polsat zaliczył wpadkę w show na żywo. Szybko się zorientowali
Za nami kolejny odcinek "Tańca z gwiazdami". Uczestnicy dawali z siebie wszystko, prowadzący uśmiechali się promiennie, a jurorzy byli w najlepszej formie. Pomimo prób nie udało się jednak nie zaliczyć wpadki. Ale tym razem nie zawinili ani tancerze, ani gwiazdy.
W trzecim odcinku 13. edycji "Tańca z gwiazdami" oddano hołd Krzysztofowi Krawczykowi, który, gdyby żył, kilka dni wcześniej świętowałby urodziny. Ze względu na pamięć o gwiazdorze uczestnicy i ich trenerzy przetańczyli cały epizod do utworów Krawczyka. Kilkoro wypadło rewelacyjnie, inni pokazali, że nie mają talentu, ale wszyscy ciężko trenowali. Jednak show na żywo rządzi się swoimi prawami - w każdym zdarzają się niedociągnięcia czy wpadki. Tym razem nie było inaczej.
Do potknięcia doszło nie z winy uczestników, prowadzących czy jurorów, a operatora kamery. Zaraz po tańcu Nowbilskiego i Lesar do utworu "Ostatni raz zatańczysz ze mną", oko kamery miało pokazać żonę Wiesława. Tymczasem widzowie zobaczyli uśmiechniętą Ewę Krawczyk, której podczas wyjątkowego odcinka nie mogło zabraknąć. Podpisano ją imieniem i nazwiskiem żony tancerza-amatora.
Chwilę później błąd został naprawiony i oczom widzów ukazała się prawdziwa Barbara Nowobilska, która wspierała męża, kibicując mu z widowni.
Jurorom występ pana Wiesia przypadł do gustu, choć nikt nie ma wątpliwości, że Nowobilski nie ma talentu tanecznego. Ma za to samozaparcie.
Treningi nie idą na marne. Wiesław znany z show "Nasz nowy dom" porusza się coraz lepiej, a na dodatek chudnie. - On musi powtarzać wszystko tysiąc pięćset dziewięćset razy - mówiła Janja. Trenerka ma do swojego ucznia mnóstwo cierpliwości. A efekty już widać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo