Olejnik naprawdę to powiedziała. Trudno powstrzymać się od śmiechu

Telewizja nadawana na żywo rządzi się swoimi prawami. Nawet doświadczonym dziennikarzom w takiej sytuacji zdarzają się wpadki. Ostatnio przekonali się o tym widzowie TVN24, gdy Monika Olejnik z przejęcia pomyliła dwa niezwiązane ze sobą określenia.

W wydaniu na żywo Monice Olejnik przydarzył się językowy lapsus
W wydaniu na żywo Monice Olejnik przydarzył się językowy lapsus
Źródło zdjęć: © TVN24
oprac. MOS

Wizyta Joe Bidena najpierw w Kijowie, a potem w Polsce to jedno z najistotniejszych wydarzeń politycznych w ostatnim czasie. Specjalny serwis nadawany niemal przez całą dobę poświęca temu tematowi stacja TVN24. Jej właściciel Warner Bros. Discovery podjął decyzję o współpracy polskiej telewizji informacyjnej z CNN przy tym wydarzeniu.

Pierwszego dnia pobytu amerykańskiego prezydenta w naszym kraju wieczorne podsumowanie w "Kropce nad i" poprowadziła Monika Olejnik w towarzystwie zaproszonych gości. Podczas rozmowy z Mykołą Kniażyckim, gen. Mieczysławem Bieńkiem i Januszem Reiterem emitowano fragmenty nagrań ze spotkania Bidena z Wołodymyrem Zełeńskim. Na bieżąco łączono się też z transmisją z Przemyśla.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

To właśnie tam pociągiem z Kijowa w poniedziałkowy wieczór dotarł Joe Biden z amerykańską delegaturą. Na widok przyciemnionych aut Secret Service ruszających w okolicy dworca kolejowego przejęta Monika Olejnik dopuściła się zabawnej pomyłki.

- Teraz widzimy kolumnę Zygmuntów, która.. kolumnę samochodów, która podjeżdża na dworzec w Przemyślu - powiedziała na wizji.

Dziennikarka TVN24 po zaledwie ułamku sekundy poprawiła się i kontynuowała wątek. Nie przeprosiła jednak widzów za swój błąd.

Śledź relację TVN24 z WP Pilot
Śledź relację TVN24 z WP Pilot© WP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (65)