Wojciech Bojanowski zadebiutował jako korespondent CNN. Wystąpił bez butów
22 lipca dziennikarz Wojciech Bojanowski zadebiutował na antenie stacji CNN w programie "Connect the World". W swoim wejściu na żywo postanowił zrobić coś nietypowego.
Wojciech Bojanowski to dziennikarz od 15 lat związany z TVN i TVN24. W pierwszych tygodniach wojny w Ukrainie nadawał z okolic Kijowa dla "Faktów", pokazując zniszczenia dokonywane przez Rosjan i ich dramatyczne skutki dla ludności cywilnej. Dziennikarz kilka miesięcy temu wrócił do Polski. Teraz zadebiutował na antenie CNN, gdzie miał dwa wejścia na żywo.
- Zadzwonił do mnie producent z TVN24 i zapytał, czy mogę zrobić wejście do CNN dotyczące fali upałów w Europie. Z przyjemnością przyjąłem to zaproszenie. Później bezpośrednio z producentem CNN dogadywaliśmy szczegóły: jak ma wyglądać moje wejście na antenę i ile będzie trwało, z kolei z ich reżyserką ustalaliśmy kwestie techniczne tak, żebyśmy się zobaczyli i usłyszeli – opowiadał portalowi wirtualnemedia.pl.
Bojanowski najpierw miał wejście w programie "Connect the World", który prowadziła Becky Anderson. Jako że tematem były upały, dziennikarz postanowił zrobić coś nietypowego:
- Tematem miała być fala upałów, która dotarła też do Polski. Ponieważ jak większość krajów, gdzie lata nie bywały aż tak gorące, nie jesteśmy najlepiej na nie przygotowani, chciałem pokazać, że ludzie szukają ochłody, gdzie się da. W Katowicach, gdzie akurat byłem, zainstalowane są kurtyny wodne i od kilku lat funkcjonuje tam sztuczna rzeka, w której pluskały się dzieci. Wody jest po kostki, więc podczas łączenia z Becky Anderson postanowiłem do niej wejść i przejść boso kilka kroków. Wejście na żywo to nie tylko kolejna gadająca głowa, która ma do opowiedzenia jakąś historię. To również okazja, by zabrać widzów w miejsce, gdzie coś się dzieje, dlatego pokazałem, jak polskie miasta radzą sobie z upałami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Drugie wejście na żywo w CNN Bojanowski miał o 21:30. Tym razem rozmawiał z prezenterką Biancą Nobilo.
- Był element nieprzewidywalności, bo w CNN prezenterzy nie uprzedzają, o co będą pytać, tak jak to się często dzieje w naszej stacji. Tak czy inaczej, zawsze trzeba być przygotowanym na wszystko. W trakcie drugiego wejścia zaczęło się robić ciemno. Tradycyjnie w oczy waliła mi dosyć mocno lampka. W pewnym momencie miałem wrażenie, że ktoś wskakuje na mojego operatora i klepie go po plecach. Okazało się, że to inżynier wozu, który akurat wtedy tamtędy przechodził i żywiołowo przywitał się z kolegą. Takie niespodziewane akcje na pewno nie ułatwiają wejść na żywo, ale taki jest urok tej pracy i "żywej anteny".