Wojciech Adamczyk: Chce mi się chcieć
Fani kultowego serialu "Ranczo" z niecierpliwością czekają na kontynuację przygód mieszkańców Wilkowyj. Wszyscy widzowie są ciekawi, jak będzie wyglądało miasteczko pod feministycznymi rządami Lucy i Wójtowej. Jednak na pytanie czy piąta seria będzie czy nie, może odpowiedzieć tylko reżyser, Wojciech Adamczyk.
**
18.06.2009 11:51
"Ranczo" zostało okrzyknięte serialem kultowym. Jak kręci się tak wyjątkowy serial?**
Nie wiem, jak się kręci serial kultowy, ale wiem, jak się kręci "Ranczo" - z ogromną starannością. Miałem wielką ochotę na spotkanie z tym tekstem i z ludźmi zaangażowanymi w ten projekt. Uważam, że atmosfera na planie też miała bardzo duże znaczenie dla jakości produkcji. Wszystkim chciało się chcieć.
**
Często podkreśla się to, z jak dobrym scenariuszem mieliście do czynienia...**
Jak tylko przeczytałem scenariusz, od razu się nim zachwyciłem. I potem trwałem w tym zachwycie do ostatniego dnia zdjęciowego. Znalazłem w nim moje poczucie humoru i mój sposób postrzegania świata. To bardzo rzadki przypadek, aby wyobraźnia scenarzystów tak współgrała z wyobraźnią reżysera. To, co oni wymyślili, ja zobaczyłem. Co ciekawe, nie zdarzyło się, żeby w jakiejkolwiek scenie "Rancza" poprawiać tekst. Andrzej Grembowicz i Jurek Niemczuk to mistrzowie dialogu!
**
Świetny scenariusz, bardzo dobrzy aktorzy, rodzinna atmosfera na planie. Z tego co Pan mówi wynika, że serial kręcił się niemalże sam...**
(Śmiech). Nie ukrywam, że oprócz ogromnej frajdy była to też ciężka praca. Dzień zdjęciowy wymaga od całej ekipy filmowej dużej dawki kreatywności i zaangażowania. Od reżysera najwięcej.
**
Słyszałam, że praca jest prawie całym Pana życiem.**
Poza rodziną jest wszystkim, w tym także hobby. Można to ocenić jako pracoholizm. Jednak z drugiej strony mam ogromne szczęście, że mogę robić to, co kocham i jeszcze mi za to płacą. Głupio nie korzystać z takiej sytuacji, prawda?
**
Serial jako gatunek cieszy się w Polsce nienajlepszą sławą. Wydaje mi się jednak, że "Ranczo" przełamało ten negatywny wizerunek.**
To prawda, że ten gatunek traktuje się jak gorszego brata filmu kinowego. Znam przypadki, gdy pracę przy serialu telewizyjnym wykonuje się lewą ręką. Pokutuje opinia, że nie warto się w serial mocno angażować, bo to generalnie rozrywka niskiej jakości. Bagatelizuje się serial jako tani wypełniacz między kolejnymi blokami reklamowymi. Ja nie lekceważyłem nigdy tego gatunku i on mi za to ładnie podziękował. Trzeba przy okazji przyznać, że upodobania telewizyjnych działów odpowiedzialnych za zamówienia programowe oraz pieniądze przeznaczane w Polsce na realizację seriali blokują drogę na ekran wielu nowoczesnym, atrakcyjnym projektom.
**
Nie spotkałam się z żadną negatywną opinią na temat "Rancza". Ludzie je uwielbiają i z przyjemnością oglądają. To chyba bardzo miłe słyszeć ze wszystkich stron pozytywne opinie.**
Wszyscy oceniają serial bardzo wysoko i to rzeczywiście jest niezwykle sympatyczne i satysfakcjonujące. Chciałbym, żeby wszyscy docenili również to, ile w tym serialu ciężkiej pracy całej ekipy. Mam nadzieję, że "Ranczo" stanowi zamkniętą, oryginalną, jednorodną całość.
**
A propos zamkniętej całości, serial od początku miał mieć cztery transze, czyli 52. odcinki. Czy to naprawdę koniec serialu, czy ugniecie się pod nawałem próśb widzów i zrobicie kolejną serię?**
Scenariusz do serialu został tak napisany, że wszystkie silniki, które go nakręcały, wyłączyły się ostatecznie w 52. odcinku. Oczywiście one zaczęły zwalniać już wcześniej, w czasie trwania całego czwartego sezonu. Pijaczkowie przestali wysiadywać na ławeczce, zaczęli pracować i zajmować się rodziną. Lucy została wójtem w Wilkowyjach, a Wójt pogodził się z bratem. Na pewno są nowe pola do eksploatowania, wątki, które ciekawie można rozwinąć i wykorzystać, ale z pewnością nie będzie to już to samo "Ranczo". Może "Ranczo 2"? **
Pewnie nie będzie to też fabuła, bo ona też już była. Czym to "Ranczo 2" miałoby się różnić od pierwowzoru?**
Tak naprawdę dopiero reakcje widzów po trzeciej serii pozwoliły nam nieśmiało myśleć o piątej serii. Jednak podkreślam, że nie byłaby to prosta kontynuacja serialu. Tak jak nie zdecydowaliśmy się na odcinanie kuponów kręcąc na gwałt piąty sezon.
**
Z pewnością można by nakręcić przynajmniej jeszcze jedną serię, bazując na popularności "Rancza...**
Szanujemy naszych widzów i jeżeli zaproponujemy im coś pod marką "Ranczo" to chcemy, żeby był to produkt o najwyższej jakości na jaką nas stać.
**
Czwarta seria kończy się feministyczną rewolucją. Jak będą wyglądały Wilkowyje rządzone przez kobiety?**
"Ranczo" od początku było próbą komediowego opisania polskiej rzeczywistości i to z pewnością by się nie zmieniło. Będzie problem: z jednej strony chcielibyśmy, aby Lucy z Wójtową sprawdziły się w nowych rolach. Z drugiej - komedia żywi się konfliktami, niedoskonałościami, wadami, zatem kobiety powinny również dać się zdeprawować władzą, aby było co przedstawiać w krzywym zwierciadle... Ale czy to byłaby wtedy "nasza" Lucy? Scenarzyści będą mieli twardy orzech do zgryzienia - gdyby do czegoś miało dojść w przyszłości...
**
Czy liczy Pan na to, że nowy serial przygotowywany w gronie realizatorów "Rancza" spotka się z równie serdecznym przyjęciem ze strony widzów?**
Nigdy nie spodziewałem się, że "Ranczo" odniesie tak wielki sukces. Oczywiście w skrytości ducha miałem taką nadzieję. Wierzę w to przy każdej nowej produkcji, bo bez aktu wiary nie można włączyć kamery. Wiem jednak, że powodzenie dzieła jest wypadkową pracy, umiejętności i... szczęścia, więc przyszłość będzie zawsze niewiadomą. Mamy nadzieję na dobre przyjęcie.
**
Nie każdy wie, że z wykształcenia jest Pan nie tylko reżyserem, ale również aktorem. Nie myślał Pan nigdy o tym, żeby obsadzić siebie w jednej z charakterystycznych ról w serialu, na przykład jako jednego z miłośników Mamrota z przysklepowej ławeczki?**
Cztery lata po ukończeniu wydziału aktorskiego, jeszcze w trakcie studiów reżyserskich, definitywnie zrezygnowałem z kariery aktorskiej. Dla żartu zdarza mi się występować we własnych produkcjach, jako "mistrz piątego planu", ale jest to wyłącznie oczko puszczone do widza.
**
Czemu zdecydował się Pan wybrać reżyserię, a nie aktorstwo?**
Moim zdaniem nie można uprawiać tych dwóch zawodów jednocześnie, bo nawzajem się wykluczają. Wymagają odmiennej perspektywy i odmiennych działań. Ekstremalnie różnego sposobu myślenia. Kształcą w człowieku wykluczające się cechy psychiczne, żądają innych emocji, nawet domagają się odmiennych sposobów życia. Wybrałem ten zawód, który bardziej mnie interesował. Podjąłem chyba dobrą decyzję. Nie planuję powrotu do aktorstwa i nie sądzę, by to była jakaś strata dla kultury.
**
Pracuje Pan ostatnio bardzo intensywnie, kocha Pan to, co robi. Ale chyba małe wakacje ma Pan już zaplanowane?**
Rozczaruję panią, bo moje plany na wakacje to zdjęcia do drugiej części serialu "Tancerze". Mój organizm na razie jeszcze szybko się regeneruje, więc nie potrzebuje dużo czasu wolnego. Tak naprawdę najlepszym odpoczynkiem jest dla mnie praca. Nie jestem typem człowieka, który długo może usiedzieć w jednym miejscu. Mam nadzieję, że uda mi się w tym roku latem pracowicie i efektywnie wypocząć.
**
Dziękuję za rozmowę.**
Rozmawiała Małgorzata Stefańczak