Właścicielka hotelu skrytykowanego przez Martyniuka zapowiada, że sprawa skończy się w sądzie

- Od rana wydzwaniają do mnie znajomi, pytają, o co chodzi. Nie uważam, że można to puścić płazem - mówi WP Izabela Skłodowska, nie kryjąc zaskoczenia słowami syna gwiazdy disco polo. Sprawa jest przykra tym bardziej, że Martyniukowie to jej sąsiedzi, a Daniel, jak twierdzi, nie był nawet gościem oczernianego hotelu.

Daniel Martyniuk zaatakował w swoim wideo biznes sąsiadów
Daniel Martyniuk zaatakował w swoim wideo biznes sąsiadów
Źródło zdjęć: © fot. Instagram, fot. ONS

27.08.2020 11:51

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W czwartek o godzinie 5 rano Daniel Martyniuk opublikował w sieci krótkie wideo, w którym recenzuje jeden z hoteli w Białymstoku. Jego opinia na temat standardu usług noclegowych i serwowanych w nim trunków, krótko mówiąc, nie jest najlepsza. Młody Martyniuk narzeka na skisłe piwo, mole w materacu i odradza pobyt w hotelu Santana, przekonując, że "to jedna z gorszych sal na całym świecie". Sprawa błyskawicznie nabrała rozgłosu, a na instagramowym profilu "rozsławionego" przez Martyniuka hotelu pojawiły się komentarze nieprzychylne synowi gwiazdy disco polo.

Izabela Skłodowska, jedna z właścicielek hotelu Santana, nie kryła w rozmowie z WP zaskoczenia krytycznymi uwagami młodego Martyniuka, podkreślając fakt, że nie korzystał on z żadnych usług hotelu.

Martyniuk uderzył w biznes sąsiadów

- Nie był gościem naszego hotelu. Sprawdziliśmy w recepcji, pan Daniel nie nocował w naszym hotelu, przynajmniej na przestrzeni kilku ostatnich lat, nie uczestniczył też w żadnej imprezie organizowanej w naszym lokalu. Nawet nie był na tym "piwie", które wspomina – mówi zaskoczona właścicielka. Jak mówi, sprawa jest dla niej tym bardziej przykra, że Martyniukowie to jej sąsiedzi. Właścicielka zapewnia również, że Daniel nie był nawet gościem oczernianego hotelu. Mimo to, nie wie, co mogło rozgniewać syna znajomych.

- Znamy jego rodziców, jesteśmy sąsiadami, ale nie mam pojęcia, co takiego się wydarzyło. Na pewno jednak ta relacja instagramowa nie była spowodowana wizytą w naszym hotelu. Nie był gościem naszego hotelu, nie był na żadnej imprezie. Nie sprzedajemy nawet piwa z nalewaka, tylko butelkowane, świeże. Nie mam pojęcia, co mu przyszło do głowy.

Mimo sąsiedzkich relacji, właścicielka zapowiada jednak skierowanie sprawy do sądu. Choć, jak przyznała w rozmowie z WP, zapewne nikt nie bierze słów młodego Martyniuka na poważnie, nie zamierza puścić 31-latkowi tego wybryku płazem. Jak podkreśla, nie zależy jej na tego typu rozgłosie, który zapewniły hotelowi słowa syna sąsiadów.

Nie zależy im na takim rozgłosie. Sprawa trafi do sądu

- To są oszczerstwa, tym bardziej, że nie był gościem naszego hotelu. Sprawa zostanie skierowana do sądu, bo nie można ludzi oczerniać. Nie chcemy być kojarzeni z takimi sprawami. Mamy mały hotelik, organizujemy głównie imprezy okolicznościowe. Nam nie zależy żeby być kojarzonym z tego typu "reklamą" - zapewniła Skłodowska.

Hotel zamieścił w sprawie krytyki Daniela Martyniuka oświadczenie na swoim Insta Story, w którym pada zapewnienie o skierowaniu sprawy na drogę sądową. "Zapewne będzie to kolejna sprawa Pana Daniela M. dotycząca oszczerstw, podawania fałszywych informacji oraz mowie nienawiści" - czytamy w opublikowanym w mediach społecznościowych stanowisku. Wygraną w sprawie przeciwko Martyniukowi właściciele zamierzają przeznaczyć na cele charytatywne.

AKTUALIZACJA: Daniel Martyniuk postanowił wytłumaczyć się z "afery hotelowej". Syn muzyka twierdzi, że wszystko jest "wyssane z palca" (TU przeczytasz więcej).

Oświadczenie hotelu Santana ws słów Daniela Martyniuka
Oświadczenie hotelu Santana ws słów Daniela Martyniuka © Instagram
Komentarze (520)