"Wiza na miłość". Uczestniczka show uciekła z synem. Oskarża męża o przemoc

"Wiza na miłość". Uczestniczka show uciekła z synem. Oskarża męża o przemoc
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Magdalena Drozdek

04.08.2020 10:53

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

"Bałam się o życie swoje i syna" - napisała w oświadczeniu Karine Martins, uczestniczka "Wizy na miłość". Kobieta kilka dni temu zabrała syna i uciekła od męża, którego oskarża m.in. o gwałt. Skandal trwa, bo obie strony ujawniają rodzinne brudy.

W Polsce program funkcjonuje od niedawna jako "Wiza na miłość", w Stanach znany jest jako "90 Days Fiance". Show polega na tym, że do USA przyjeżdżają z drugiego końca świata potencjalne "drugie połówki", by zamieszkać ze swoim nowym amerykańskim partnerem - lub partnerką, ale uczestnikami z USA są najczęściej panowie. Dzięki show mają narzeczone np. z Brazylii czy Malezji. Dostają 90 dni, by się dobrze poznać i zorganizować ślub. Po tym czasie wiza narzeczeńska się kończy i trzeba zdecydować się, co dalej. Małżeństwo czy powrót do rodzinnego państwa.

Karine Martins uczestniczyła w jednej z edycji "Wizy na miłość" z 2017 roku. Brazylijka została żoną Paula Jasona Staehle'a. W 2019 roku przyszedł na świat ich syn - Pierre. Wcześniej Karine dwukrotnie poroniła.

I choć program "Wiza na miłość" w założeniu ma pomagać w znalezieniu prawdziwej miłości bez względu na to, jak wiele tysięcy kilometrów dzieli kochanków, w tym przypadku trudno mówić o pozytywnym uczuciu. Okazuje się, że życie Karine i Paula przypominało małe piekło.

Karine kilka dni temu uciekła od męża. Zabrała ze sobą dziecko. Paul żalił się na Instagramie, że żona zaginęła, nikt nie wie, gdzie mogła się udać i że boi się o jej bezpieczeństwo. Kobieta postanowiła przerwać milczenie i napisać, jak sytuacja wygląda z jej perspektywy.

"Musicie wiedzieć, że ja i Pierre mamy się dobrze" - tak zaczęła swoje oświadczenie, które opublikowała za pośrednictwem Instagrama. "Bałam się o życie swoje i syna, co doprowadziło do tego, że musiałam szukać pomocy i uciec ze środowiska, które nie było zdrowe dla nikogo z nas".

Karine zapewniła, że dostała pomoc od ludzi, którzy chcą dla niej dobrze. Zaznaczyła też, że jej małżeństwa "nie da się już naprawić". Pisze, że potrzebuje czasu, żeby poskładać myśli, zająć się sobą i zaopiekować synem, bo zbyt wiele przeszedł w ostatnim czasie. Złożyła też odpowiednie dokumenty, by Paul nie mógł zbliżać się do niej i dziecka na odległość nie mniejszą niż 500 metrów.

"Nie zginęłam. Policja wie, gdzie mnie znaleźć" - zaznaczyła.

Tymczasem Paul przed publikacją tego oświadczenia apelował o pomoc w odnalezieniu żony. Twierdził, że nikt nie wie, gdzie jest, a jeśli ktoś ma jakieś informacje dokąd mogła uciec, proszony jest o kontakt z policją.

Wiele wskazuje na to, że Karine uciekła z przemocowego związku. W czerwcu media donosiły o awanturze domowej, która zakończyła się interwencją policji. Paul miał zdenerwować się na żonę po tym, jak usłyszał, że rozmawia z prawnikami na temat ograniczenia praw rodzicielskich dla Staehle'a. Paul miał uderzyć Karine, co zarejestrowały kamery wokół domu.

Z sądowych dokumentów wynika, że Martins oskarża męża o napastowanie seksualne, nawet gwałt. Twierdzi, że zakazywał jej przyjmowania antykoncepcji i przetrzymywał jej wizę, żeby nie mogła uciec. Straszył, że jeśli będzie chciała go zostawić, zabierze jej dziecko.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (11)
Zobacz także