Od prestiżu do upadku. Lepiej było zostawić "Wiktora" na emeryturze
Wiktory wracają po kilkuletniej przerwie. Jednak wiele wskazuje na to, że będziemy raczej świadkami ostatecznego upadku tej prestiżowej niegdyś nagrody niż jej wielkiego renesansu. Już dziś wiadomo, że Wiktor padł ofiarą upolitycznienia mediów publicznych. A jak było przed laty?
"Wiktory nigdy nie byłyby tak niezwykłe, gdyby nie Oni. Ich laureaci" - powiedział niegdyś Józef Węgrzyn, pomysłodawca nagrody. Rzeczywiście, wśród kilkuset zwycięzców słynnej statuetki znajdziemy zarówno Jana Pawła II, Lecha Wałęsę, wybitnych przedstawicieli świata sztuki czy sportu, jak i Anatolija Kaszpirowskiego czy Jean-Claude'a Van Damme'a. 30-letnia historia konkursu doskonale obrazuje przemiany, ale i podziały, które od lat narastały w polskiej telewizji.
Choć po siedmiu latach przerwy Wiktory wracają na antenę, wiele wskazuje na to, że będziemy raczej świadkami ostatecznego upadku tej prestiżowej niegdyś nagrody niż jej wielkiego renesansu. A szkoda, bo początkowo Wiktory były znaczącym wyróżnieniem, ale i miejscem spotkań medialnego środowiska ponad podziałami.
Warto wspomnieć chociażby rok 2007, w którym imprezę po raz pierwszy transmitował TVN, prowadził Maciej Orłoś z TVP, a nagrody w poszczególnych kategoriach wręczali dziennikarze i gwiazdy związanie z różnymi stacjami. Serwis Press określił tamtą galę Wiktorów mianem "integracyjnej". TVN pokazał co prawda Wiktory jeszcze dwukrotnie w historii w 2008 i 2011 r., ale były to wyjątki. Konkurs za sprawą pomysłodawcy Józefa Węgrzyna od początku był kojarzony z Telewizją Polską.
Pierwsze Wiktory
Józef Węgrzyn, dziś związany z firmą Media Corporation (obecnym organizatorem Wiktorów), a w przeszłości dyrektor TVP2, ma na koncie wiele rewolucyjnych formatów. To on powołał do życia "Teleexpress" czy teleturniej "Jaka to melodia?". To on w połowie lat 80. zainicjował też plebiscyt współtworzony przez widzów TVP i czytelników "Życia Warszawy". Wtedy o wyborze laureatów decydowali jednak wyłącznie odbiorcy. Pierwsza gala Wiktorów odbyła się w 1985 r. w Pałacu na Wodzie w Łazienkach.
- Przywieźliśmy cały samochód smokingów z garderób teatrów i telewizji. Andrzej Wajda w jasnym garniturze wyglądał jak kierowca Kazimierza Górskiego w smokingu. Była Miss Polonia, aby wręczyć statuetki. Wśród laureatów Edyta Wojtczak, Zbigniew Boniek... Orkiestra Pieregorulki, soliści Marek Torzewski i Roma Osińska z Łodzi - wspominał w wywiadzie dla Wirtualnych Mediów z nostalgią Józef Węgrzyn.
Jan Paweł II, Wałęsa i... Kaszpirowski
Następne lata przyniosły kolejnych wybitych laureatów, wśród nich znaleźli się m.in. Hanna i Antoni Gucwińscy, Jerzy Waldorff, Tony Halik i Elżbieta Dzikowska, Marek Kotański, Edyta Geppert, Janusz Gajos, Tomasz Raczek, Wojciech Reszczyński, Jan Miodek czy Hanna Banaszak. W 1988 r., w krytycznym dla przemian ustrojowych czasie, odważnie uhonorowano Wiktorem Lecha Wałęsę, a rok później nagrodę przyznano papieżowi. Co jednak najważniejsze, Jan Paweł II Wiktora przyjął, podwyższając tylko rangę statuetki.
Lata 90. to złoty czas Wiktorów. O brązowej statuetce marzył każdy dziennikarz, sportowiec czy artysta. Jej prestiż wyznaczali bowiem poprzednicy. Docenieni twórcy to chociażby Jeremi Przybora, Jerzy Wasowski, Gustaw Holoubek, Andrzej Łapicki, Czesław Niemen.
Wyróżnieni sportowcy: Adam Małysz, Justyna Kowalczyk, Robert Kubica. Wśród dziennikarzy to chociażby rekordziści, jeśli chodzi o liczbę statuetek: Tomasz Lis czy Grażyna Torbicka, ale i Adam Michnik, Maciej Orłoś, Arleta Bojke, Anita Werner i wielu, wielu innych.
Erozja i skandale
Z biegiem lat, tak jak zmieniała się w Polsce telewizja, coraz bardziej nastawiona wyłącznie na komercyjny sukces, rosły podziały pomiędzy mediami. Siłą rzeczy pojawiały się też wyraźniejsze symptomy erozji Wiktorów. Kontrowersje budził fakt, że nagrodę wielokrotnie zdobywały te same osoby, a o wyborze nominowanych, jak i laureatów decydowali już nie widzowie, a Akademia Wiktorów i wyłoniona z niej kapituła.
W 2009 r. Kamil Durczok domagał się wycofania swojej nominacji do Wiktorów za poprzedni rok w kategorii "Najlepszy prezenter telewizyjny". Ówczesny szef "Faktów" TVN nie czuł się zaszczycony, rywalizując o nagrodę z gwiazdami show-biznesu.
- Mój gest miał zwrócić uwagę na to, że kategorie plebiscytu nie pasują do rzeczywistości telewizyjnej. Bo jak oceniający mają porównać moją pracę z pracą Katarzyny Cichopek? - komentował w rozmowie z Pressem.
Gdy Tomasz Lis otrzymał Wiktora 2008 w kategorii "Komentator i publicysta", nie omieszkał ze sceny wbić szpili twórcom "Wiadomości" TVP, którzy wcześniej zwolnili Hannę Lis z pracy w programie TVP1 za "naruszenie zasad etyki dziennikarskiej". - Dziękuję żonie za to, że pokazała, jaki jest sens dziennikarstwa: mówić prawdę, a nie kłamać na rozkaz - powiedział, odbierając statuetkę.
Rok później, gdy wśród prowadzących Wiktory, tak jak dawniej, widzowie znów mieli zobaczyć reprezentantów różnych stacji: Macieja Orłosia z TVP, Krzysztofa Ibisza z Polsatu i Szymona Majewskiego z TVN, Telewizja Polska w ostatniej chwili zmieniła scenariusz, rezygnując z gwiazd konkurencyjnych stacji.
Klajstrowanie systemu
Z roku na rok było już coraz trudniej o autentyczną jedność, która towarzyszyła Wiktorom na początku konkursu. W 2013 r. bardzo krytycznie o Wiktorach wypowiedział się m.in. Wojciech Reszczyński, dwukrotny zdobywca statuetki.
- Nagroda nie jest rzetelna, staje się śmiesznym folklorem, czymś niepoważnym, kolejną zabawą celebrytów dla celebrytów. Chyba cała kapituła jest głucha i ślepa. Zamiast promować nowe nazwiska, szukać świeżości, podkreślać różnorodność i otwartość, pluralizm, klajstruje ten system medialny jeszcze bardziej - oceniał w 2013 r. w wywiadzie dla braci Karnowskich.
Wiktor stał się ofiarą
Po raz ostatni przed tegoroczną reaktywacją, gala Wiktorów odbyła się w 2014 r. Rok później, na skutek "zawirowań w telewizji publicznej" po wygranych przez PiS wyborach parlamentarnych uroczystość ostatecznie odwołano.
Jak będzie wyglądała wskrzeszona po latach 31. edycja nagrody Wiktorów, którą już w czwartek pokaże TVP? Już dziś wiadomo, że cenne niegdyś wyróżnienie padło ofiarą upolitycznienia mediów publicznych.
W ostatnich dniach z udziału w imprezie pod egidą Telewizji Polskiej masowo rezygnują nominowani, jak i członkowie kapituły, o Stingu już nie wspominając. Najprawdopodobniej więc tegoroczne Wiktory zamiast wielkiego święta ludzi telewizji będą kolejnym, smutnym obrazem polskich podziałów. Lepiej byłoby już wysłać Wiktora na zasłużoną emeryturę.