Widzowie je pokochali. Odsłoniły kulisy swojej pracy

Widzowie z miejsca pokochali dwie tłumaczki, które podczas koncertu z pasją tłumaczyły piosenki na język migowy. Małgorzata Limanówka i Katarzyna Głozak goszcząc w "Pytaniu na śniadanie" uchyliły rąbka tajemnicy swojego występu i opowiedziały, jak wyglądają tajniki ich pracy.

Widzowie je pokochali. Odsłoniły kulisy swojej pracy
Źródło zdjęć: © Facebook
Urszula Korąkiewicz

08.08.2020 16:23

Małgorzata Limanówka i Katarzyna Głozak to bohaterki koncertu TVP "Warszawiacy śpiewają (nie)zakazane piosenki", które cieszyły się nie mniejszą, a może nawet większą popularnością, niż występujący na scenie artyści. Tłumaczenie piosenek płynących ze sceny zachwyciło nie tylko głuchych, ale i słyszących odbiorców. Ekspresja i dynamika, jaką zaprezentowały obie panie, ujęły widzów. Jeszcze długo po występie w sieci pojawiały się komplementy i słowa uznania pod adresem tłumaczek. Widzowie uznali praktycznie jednogłośnie – właśnie tak powinno wyglądać tłumaczenie na język migowy podczas transmisji widowisk w telewizji.

Szybko okazało się, że obie panie mają pokaźne doświadczenie, nie tylko w miganiu w telewizji, ale w tłumaczeniu artystycznym, które, jak podkreślają, znacząco różni się Małgorzata Limanówka jest tłumaczką dobrze znaną widzom TVP ABC, gdzie przybliża programy dzieciom, Katarzyna Głozak również od dawna współpracuje z telewizją polską, zazwyczaj jednak przy programach informacyjnych.

Tłumaczki języka migowego skradły serca widzów
Tłumaczki języka migowego skradły serca widzów© Kadr z "Pytania na śniadanie"

Popularność, jaką zdobyły obie panie w ciągu jednego wyjątkowego wieczoru, zainspirowała ekipę "Pytania na śniadanie", by zaprosić je do programu. Tłumaczki przyznały jednak, że same były zaskoczone zainteresowaniem wokół nich.

– Jesteśmy nawet trochę przytłoczone tą sytuacją. Bo tak naprawdę tłumaczenie artystyczne nie było po raz pierwszy wykonywane w Polsce, ale rzeczywiście po raz pierwszy było transmitowane w telewizji i po raz pierwszy byłyśmy we dwie podczas koncertu na żywo – mówiła Limanówka.

Obie specjalistki podkreśliły, iż bardzo ważny był fakt, że rozmiar ich postaci na ekranie był zdecydowanie większy niż zazwyczaj. Taki, który jest zalecany w kampanii Dostępny Tłumacz. To zwiększyło komfort odbioru koncertu osobom niesłyszącym. Tłumacze porównują ten zabieg do… podgłośnienia telewizora.

Katarzyna Głozak dodała, że oprócz odpowiedniej widoczności i ekspozycji, bardzo ważna była mimika. Podkreśliła, że to właśnie w niej zawiera się cały sens zdania, w niej zawiera się gramatyka. – Gdybyśmy chcieli tłumaczyć coś bez mimiki, robilibyśmy błędy gramatyczne – tłumaczyła.

Tłumaczki odniosły się także do samego koncertu i przyznały, że przygotowując się do występu wykonały ogrom pracy.

– Musiałyśmy zacząć od wysłuchania piosenek wielokrotnie. Z dwóch powodów: musiałyśmy się nauczyć słów, żeby równolegle migać, a poza tym te piosenki wywołują tyle emocji, że my na początku przy nich płakałyśmy. Musiałyśmy się z nimi osłuchać, żeby nabrać dystansu – wyjaśniła Katarzyna Głozak.

Przygotowania wymagały także konsultacji z polonistami i osobami, które pomogły zrozumieć ówczesne słownictwo. Wszystko po to, by jak najwierniej przetłumaczyć tekst każdej piosenki. – Oprócz konsultacji z ekspertami słyszącymi, oprócz tego, że zastanawiałyśmy się, kiedy te piosenki powstały, konsultowałyśmy się z głuchymi ekspertami. Jeden z nich, który jest historykiem, powiedział nam, że kiedyś broń migało się zupełnie inaczej niż dzisiaj. Bo w powstaniu warszawskim brały udział także osoby niesłyszące. Głuchy ze słyszącym ramię w ramię walczyli o Polskę – opowiadała Małgorzata Limanówka.

Tłumaczki podkreśliły także, że fakt tłumaczenia na migowy nie znaczy, że zrozumieją go osoby obcojęzyczne i odwrotnie – polskim widzom trudno byłoby zrozumieć obce tłumaczenie. – Trzeba powiedzieć to głośno, że gdyby to był język wyłącznie gestów, język mimiczny, to każdy by go zrozumiał. A jest taki, jak języki foniczne, tak jak polski, niemiecki czy francuski. Więc nie jesteśmy w stanie w pełni się porozumieć, jeśli nie znamy danego języka – dodała.

- Tylko część języka jest wspólna. Przestrzeń jest wspólna, ale znaki są już inne – uzupełniła Głozak.

Obie panie podsumowały, że tłumaczenie oprócz migania uzupełniła transkrypcja. Bez tego trudno byłoby mówić o kompleksowym tłumaczeniu. – Środowisko niesłyszących w Polsce jest różnorodne. Są osoby, które mają implanty i posługują się językiem fonicznym, są osoby, które posługują się tylko migowy i są takie, które są słabo słyszące, nie znają języka migowego i czytają napisy. Dzięki temu tłumaczenie było dostępne i kompletne – podsumowała Limanówka.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (33)