Widzieliśmy nowy serial TVN "Behawiorysta". Wy już nie musicie

"Behawiorysta" to serial na podstawie powieści Remigiusza Mroza, który zadebiutował 4 stycznia w serwisie Player.pl. O ile fani TVN-owskich produkcji będą czuli się jak ryba w wodzie, to widzowie lubiący inne rzeczy mogą kręcić nosem – to pełen klisz kryminał, który poraża sztucznością.

Robert Więckiewicz gra główną rolę w "Behawioryście"
Robert Więckiewicz gra główną rolę w "Behawioryście"
Źródło zdjęć: © fot. screen z Playera
Kamil Dachnij

Po "Chyłce" Player Original z ramienia grupy TVN idzie za ciosem i dostarcza widzom drugą adaptację telewizyjną powieści Remigiusza Mroza. Tym razem padło na powieść z cylu z Gerardem Edlingiem. Taki ruch nie powinien nikogo dziwić – w końcu Mróz regularnie sprzedaje każdą nową książkę w kilkudziesięciu tysiącach egzemplarzy, co jak na nasz kraj jest osiągnieciem niezwykłym.

Co do jakości jego prozy można mieć ogromne zastrzeżenia – to pisane na szybko kryminały (i nie tylko), w których bywają nie najgorsze pomysły, ale czytelnik często może odnieść wrażenie, że autor idzie po linii najmniejszego oporu.

Nie zmienia to faktu, że nawet z nijakich kryminałów da się zrobić solidny serial – to jedynie kwestia wyciągnięcia esencji z danej historii. Czegoś takiego nie da się jednak na razie zauważyć po pierwszym odcinku "Behawiorysty".

Na papierze wszystko powinno grać, bo zamysł fabularny jest obiecujący. Główny bohater, Gerard Edling (Robert Więckiewicz) zostaje nieoficjalnie poproszony o pomoc w schwytaniu młodego, niebezpiecznego szaleńca (Krystian Pesta), który wziął za zakładników dzieci i wychowawców jednej z miejskich szkół, nie żądając przy tym nic w zamian. Szybko dowiadujemy się, że psychopata uknuł misterny plan, organizując swoiste igrzyska śmierci, w którym głosy oddają internauci.

Problem w tym, że już od pierwszych minut uderza w nas charakterystyczna dla większości TVN-owskich produkcji taniość użytych środków. Serial zaczyna się od sceny, gdy Edling wraz z żoną siedzą u psychiatry. Choć rozmawiają o trudnych rzeczach, ich słowa są niemal zagłuszane przez dramatyczną muzykę.

W tym przypadku spokojnie można byłoby wytworzyć napięcie bez ścieżki dźwiękowej, ale najwidoczniej reżyser Łukasz Palkowski nie wierzy w siłę słów i obrazu. Muzyka przytłacza zresztą w tym odcinku większość sekwencji.

Nie lepiej jest ze scenariuszem. Na wzór "Chyłki" (także reżyserowanej przez Palkowskiego) czy innych produkcji TVN-u i Playera, narracja skacze od sceny do sceny bez większego sensu. Nie ma w "Behawioryście" żadnego napięcia ani klimatu. Razi sztuczność inscenizacji, wszystko jest sterylne, bez życia.

Dialogi są toporne i szablonowe – brzmią, jakby zostały spisane z 30 innych seriali lub powieści o podobnej tematyce. Edling Więckiewicza może i rzuca szerzej nieznanymi terminami, ale niewiele one wnoszą do samej fabuły – to słowne zapchajdziury, które mają stworzyć pozory, że scenariusz jest bardziej złożony, niż jest w istocie.

Inna sprawa, że Edling, diabelnie inteligentny ekscentryk zajmujący się wymyślną specjalizacją (kinezyką), i tak wypada nieźle na tle reszty postaci, które są potwornie stereotypowe. Mamy np. opryskliwego i nieszczególnie lotnego policjanta (tragiczny Mirosław Haniszewski) czy specjalistkę od komputerów (Anna Próchniak), która ma mocny, "alternatywny" wygląd, co ma podkreślać jej zadziorny charakter.

Serial, w przeciwieństwie do wspomnianej wcześniej "Chyłki", da się jednak łatwiej przeboleć, bo ma Więckiewicza. Owszem, aktor nie gra niczego nowego, bo jest po prostu sobą (jego pierwsze słowa to przekleństwa), ale jest przynajmniej charyzmatyczny, czego nie można powiedzieć o Magdalenie Cieleckiej z drugiego serialu Playera opartego na powieściach Mroza.

Można spojrzeć na "Behawiorystę" jeszcze z dwóch innych stron. Ja fanem TVN-owskiej estetyki nie jestem, ale widzowie, którzy ją lubią, raczej nie będą zawiedzeni. Osoby potrzebujące "guilty pleasure" też mogą znaleźć coś dla siebie – to rzecz, na której nie trzeba myśleć, z fabułą skonstruowaną tak, by przechodziła od jednego zwrotu akcji do drugiego. Wszystkie wady produkcji mogą zaś wykorzystać do oglądania jej "dla śmiechu".

Nie oszukujmy się – tu nikt nie próbował stworzyć czegoś ambitniejszego, a pierwszy odcinek zamiast intrygować, raczej irytuje. W mojej ocenie w serialu kuleje wszystko, łącznie z dramaturgią, co w kontekście dostępności zdecydowane ciekawszych produkcji, nie zachęca do dalszych seansów. Krótko mówiąc: szkoda czasu.

"Behawiorystę" można oglądać na platformie Playera od 4 stycznia. Po premierze w tym serwisie serial będzie emitowany również w kanale TVN.

Źródło artykułu:WP Teleshow
robert więckiewiczRemigiusz Mrózplayer
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (105)