"Wiadomości" sugerują oszustwo z imigrantami. Widzowie łapią się za głowy
Na granicy polsko-białoruskiej od kilkunastu dniu koczuje grupa imigrantów, których polska Straż Graniczna nie chce wpuścić do naszego kraju. A białoruskie wojsko pilnuje, by nie mogli wrócić na ich terytorium. "Wiadomości" poinformowały widzów, że Łukaszenka za każdego imigranta przerzuconego do UE dostaje tysiące dol. i padła sugestia, że dramat tych ludzi to wyreżyserowana fikcja.
Sytuacja patowa z afgańskimi imigrantami ma miejsce w Usnarzu Górnym. W czwartek 19 sierpnia do grupy koczowników trafiły namioty, śpiwory i żywność. Wiele osób wymaga pomocy lekarskiej, a przede wszystkim rozstrzygnięcia polsko-białoruskiego sporu: co dalej?
W piątkowym głównym wydaniu "Wiadomości" sprawie imigrantów na granicy poświęcono kilka materiałów. Podkreślano, że polska Straż Graniczna pomogła grupie uchodźców na naszym terytorium, która zabłądziła na bagnach (padła wzmianka o kobiecie i rocznym dziecku). Jednak za każdym razem, gdy na ekranie pokazywano młodych mężczyzn, widzowie słyszeli przekaz, że to ludzie wysłani przez reżim Łukaszenki, by wzniecić konflikt w UE.
Cytowano przedstawicielkę Straży Granicznej, która apelowała, by nie podsycać emocji, bo Straż wie, co ma robić. W tym kontekście "Wiadomości" pokazały dwóch posłów Koalicji Obywatelskiej, którzy z kamerą za plecami nieśli żywność i śpiwory (Danuta Holecka nie omieszkała wspomnieć, że dwa śpiwory) dla imigrantów.
- Politycy opozycji bezrefleksyjnie wpisują się w narzucaną przez niektóre media narrację. Przykładem jest opisywana przez nich historia kota, który rzekomo przemierzył z koczującymi dziś na granicy imigrantami ponad 4 tys. km – mówił reporter "Wiadomości", który powołując się na "liczne komentarze internautów" zasugerował widzom, że cała akcja jest wyreżyserowaną fikcją.
W internecie roi się od teorii spiskowych, domysłów i spekulacji, które może rozsiewać absolutnie każdy, kto potrafi założyć konto na portalu społecznościowym. Manipulacje faktami i fake newsy są na porządku dziennym, a bezrefleksyjne powtarzanie tych treści jest zmorą współczesnych mediów.
Redakcja TVP powinna o tym pamiętać, bo przecież w 2015 r. poprzednia ekipa "Wiadomości" przepraszała ówczesnego kandydata na prezydenta Andrzeja Dudę za fake newsa, który był źródłem afery rozkręconej w programie Tomasza Lisa. Tymczasem dziennikarze pod wodzą Danuty Holeckiej, przygotowując materiał o imigrantach, powtórzyli za "internautami", że całe zamieszanie może być zwykłym oszustwem.
Skąd taki pomysł? Ponieważ "Afganka z kotem" przypomina im scenę z tragikomedii Barry'ego Levinsona "Fakty i akty" z 1997 r. W filmie nominowanym do Oscara za scenariusz i rolę męską (Dustin Hoffman) doradca polityczny i producent filmowy wymyślają wojnę w Europie, by odwrócić uwagę opinii publicznej od skandalu seksualnego z udziałem prezydenta w USA.
"Wiadomości" pokazały fragment filmu, kiedy bohaterowie kręcą ujęcia z rzekomego konfliktu. I wykorzystują do wzbudzenia emocji dziewczynę z kotem, co internetowym "ekspertom" TVP skojarzyło się z obecną sytuacją na polsko-białoruskiej granicy.