"Wiadomości" puściły wulgarne nagrania. Już wcześniej były na to skargi
W lipcu do KRRiT wpłynęły skargi na "Wiadomości" TVP w związku z publicznym emitowaniem wulgaryzmów na antenie. Przekleństwa były wymierzone w pracownika Telewizji Polskiej i choć w montażu dodano cenzurę, to była ona tak "subtelna", że dało się usłyszeć praktycznie cały wulgaryzm. Tamta sytuacja niczego nie nauczyła redakcji "Wiadomości", bo znowu zrobiła to samo.
25.09.2022 | aktual.: 26.09.2022 07:53
W lipcu "Wiadomości" powtórzyły to samo nagranie zawierające wulgaryzmy w dwóch głównych wydaniach programu dzień po dniu. Cenzura była, ale "wypikano" praktycznie jedną głoskę, więc i tak całe przekleństwo było dobrze słyszalne. Takie podejście oburzyło niektórych widzów, którzy pisali skargi do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Dwa miesiące później jest znowu to samo.
Tym razem rzecz nie dotyczyła rzucania mięsem w kierunku pracowników TVP, ale zwolenników partii rządzącej. Co ciekawe, reportaż poruszający tę sprawę z założenia był poświęcony czemuś zupełnie innemu. Ale Konrad Wąż tak pokierował narrację, że udało się pokazać widzom TVP "wulgarne i agresywne oblicze opozycji".
Materiał był bowiem zatytułowany "Eurokraci chcą zniszczyć demokrację", a jego punktem wyjścia były wybory parlamentarne we Włoszech. W niedzielę 25.09. odbywało się tam głosowanie, które w sondażach i exit poll miała wygrać centroprawica ze skrajnie prawicową partią Bracia Włosi na czele.
Konrad Wąż w swoim reportażu przekonywał, że eurokraci boją się prawicy, bo przeszkodzi im w zbudowaniu "federacyjnego superpaństwa". - Zrównanie demokratycznie wybranych partii prawicowych z nacjonalizmem to zdaniem komentatorów manipulacja, która budzi wyjątkowo odrażającą agresję, pogardę i nienawiść u zwolenników opozycji - mówił dziennikarz TVP po tym, jak Radosław Sikorski nazwał Braci Włochów nacjonalistami.
I tutaj przechodzimy do sedna, czyli wulgaryzmów wymierzonych w elektorat Prawa i Sprawiedliwości. Od wyborów we Włoszech i liberalno-lewicowych eurokratów "Wiadomości" przeszły bowiem płynnie do antyrządowych protestów na polskich ulicach. Dobrze słyszalne wulgaryzmy pojawiły się na nagraniach użytkowniczki TikToka, która mówiła:
"Cały elektorat PiS-owski nie myśli, k...a, wcale. (…) Tam, gdzie pojedziecie, to ja pojadę za wami. I was k...y wasze dzieci najpierw wyszlachtuję na waszych oczach. A was k...y roz...ę.". Każdy ten "wykropkowany" wyraz był dobrze słyszalny mimo nałożenia obowiązkowej cenzury, więc niewykluczone, że do KRRiT wpłyną kolejne skargi.