Waldek z "Rolnik szuka żony" przyłączył się do protestu rolników. Mówi o spadkach cen

Waldek z "Rolnik szuka żony" tłumaczy, o co walczą rolnicy
Waldek z "Rolnik szuka żony" tłumaczy, o co walczą rolnicy
Źródło zdjęć: © TVP
oprac. MOS

28.02.2024 07:50, aktual.: 28.02.2024 08:34

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

We wtorkowym proteście rolników w Warszawie uczestniczyło wiele twarzy znanych z randkowego programu TVP. Wśród nich był Waldemar, który krok po kroku omówił zastrzeżenia rolników.

Od kilku tygodni nie tylko polskimi, ale i europejskimi ulicami, przechodzi protest rolników. 27 lutego wielu polskich gospodarzy rolnych zdecydowało się wziąć udział w "Marszu Gwiaździstym" w Warszawie. Na miejscu zjawili się również uczestnicy "Rolnik szuka żony" m.in. Kamila Boś, Tomasz Klimkowski i Waldemar Gilas. Ten ostatni zabrał głos w "Fakcie".

Popularny rolnik objaśnił, że większość postulatów w ramach protestu dotyczy Zielonego Ładu wprowadzonego przez Unię Europejską. Waldek podkreślił, że nie ma nic przeciwko samym założeniom, ale dodał, że wymaga to "przygotowania rolników, dania im czasu na transformację ekologiczną".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Waldemar z "Rolnik szuka żony" o proteście rolników

Uczestnik dziewiątej edycji "Rolnik szuka żony" ma również krytyczne zdanie na temat unijnego wymogu ugoru czterech procent każdego gospodarstwa rocznie. Przyznał, że sam nigdy nie decydował się na pozostawienie nieużytku na terenie zasiewowym. Liczy na to, że Unia Europejska wycofa się z tego zapisu.

- Wprowadzenie czegoś takiego wydaje mi się zupełnie nietrafione [...]. Porównując to do średniego gospodarstwa w Polsce 100-hektarowego, to tak jakby odebrać ludziom utrzymanie z 560 takich gospodarstw, albo na przykładzie mojego mniejszego gospodarstwa (ok. 35 hektarów - przyp. red.) to jakby zebrać dochody z 1800 takich gospodarstw - tłumaczy.

Rolnik z programu TVP negatywnie ocenia również pomysł UE o ograniczeniu użycia pestycydów do 50 proc. na gospodarstwach rolnych do 2030 r.

- Nie da się po prostu zrezygnować ze środków ochrony roślin na taki poziom, jaki UE wymaga. [...] Musimy je stosować, ale one są coraz słabsze i są nieadekwatne do funkcji, które powinny spełniać. Mówią, że wystarczy jak pryśniesz trzy razy na buraki, kukurydzę. Nieprawda, czasami trzeba zrobić czwarty, piąty zabieg, a przy dużych gospodarstwach to koszty kilkudziesięciu tysięcy złotych. Więc zredukowanie ich do 50 proc. pomimo ich małej mocy, którą dzisiaj mają, też wydaje mi się całkiem nietrafionym pomysłem - twierdzi Waldemar.

Co ze zbożem z Ukrainy?

Dużą rolę w obecnie kiepskiej sytuacji rolników odegrało też sprowadzanie zboża z Ukrainy. Waldek z "Rolnik szuka żony" zaznaczył, że popiera wsparcie dla sąsiada wojującego z Rosją, ale uważa, że rząd PiS popełnił błąd, nie wyznaczając limitów przyjęcia ukraińskiego zboża. Przypomnijmy, że obecnie ministerstwo rolnictwa prowadzi negocjacje ze stroną ukraińską ws. rozwiązania kryzysu związanego z niekontrolowanym napływem do Polski produktów rolnych.

- Gdy w 2022 r. sprzedawaliśmy pszenicę, to była po 1600 zł za tonę i to była godna cena na te czasy. Później przyszedł zasyp ukraińskiego zboża, który był niekontrolowany, a poprzedni rządzący mogli to jakoś kontrolować, iść na zwarcie z Unią, żeby tę sytuację uregulować - powiedział w rozmowie z "Faktem".

Z tego powodu dwa lata później ceny pszenicy w Polsce drastycznie spadają. - Podejrzewam, że w tym roku pszenica będzie po 600, po 500 zł za tonę. Przypomina mi to rok 2010, gdy jeszcze nie byłem właścicielem gospodarstwa. Pszenica była wtedy właśnie w takiej cenie. Ale wtedy były inne czasy, były inne koszty, nie było inflacji, nie było wojny - ocenia Waldemar.

Główny zarobek rolnika z show TVP stanowi sprzedaż z hodowli bydła. Na tym polu również zauważył znaczną zmianę. - Dwa lata temu sprzedałem byki po 15 zł za kg, dzisiaj są po 11 zł. Każde zwierzę to dwa i pół roku chodzenia przy nim. Wiem to, bo hoduję bydło od kilku lat i wiem, że staje się to kompletnie nieopłacalne - przyznał z żalem.

W 50. odcinku podcastu "Clickbait" zachwycamy się serialem (!) "Pan i Pani Smith", przeżywamy transformacje aktorskie w "Braciach ze stali" i bierzemy na warsztat… "Netfliksową zdradę". Żeby dowiedzieć się, czym jest, znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Źródło artykułu:WP Teleshow