W "The Crown" jest jedną z najważniejszych postaci. Groźna spuścizna Margaret Thatcher
Gospodarczy liberałowie wynoszą Margaret Thatcher na piedestał. Ludzie lewicy lubią podkreślać negatywne skutki polityki zaciskania pasa i deregulowania rynków finansowych. Polacy z kolei idealizują wkład Thatcher w rozmontowanie Żelaznej Kurtyny i wsparcie, którego udzieliła Solidarności. Kim była naprawdę najsłynniejsza premier Wielkiej Brytanii, którą w najnowszym sezonie "The Crown" zagrała Gillian Anderson?
16.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 10:03
Sowieci nadali jej prześmiewczy pseudonim Żelazna Dama, chcąc ją poniżyć porównaniem do Bismarcka. Polityczni wrogowie nazywali Thatcher Wiedźmą, a po jej śmierci śpiewali piosenkę z filmu Czarnoksiężnik z Oz "Ding, dong! Wiedźma nie żyje". Uczniowie przezywali ją "złodziejką mleka".
Do władzy doszła w 1979 roku, ale już wcześniej dała się poznać jako twarda zwolenniczka oszczędności. Kierując Ministerstwem Edukacji zakończyła w 1971 roku program rozdawania darmowego mleka uczniom.
Kampanię 1979 roku zwyciężyła pod hasłem Labour Isn't Working – co można przetłumaczyć, zarówno jako "Partia Pracy nie pracuje" jak i "Partia Pracy nie działa". Wielka Brytania zmagała się w tym okresie z trudną sytuacją wewnętrzną. Inflacja wynosiła 13 proc. Bezrobocie rosło. Społeczeństwo było zmęczone "zimą protestów", przerwami w dostawach prądu, drożyzną.
Krajem w dużej mierze rządziły bardzo silne związki zawodowe liczące ponad 12 mln członków. Po II wojnie światowej krajobraz polityczno-społeczny kraju ukształtowany był przez odważne reformy lewicowego premiera Clementa Attlee (1945-1951). Znacjonalizował on dużą część przemysłu i Bank Anglii, wprowadził darmową służbę zdrowia (NHS), stworzył system ubezpieczeń społecznych. Konserwatystom mogło się to nie podobać, ale do tej pory nawet gdy sprawowali władzę, grali według reguł wyznaczonych przez Attlee. Żelazna Dama postanowiła z tym zerwać.
Pierwsze lata rządów Thatcher nie przyniosły spektakularnej odmiany losu przeciętnego Brytyjczyka. Zmiany zdawały się służyć najbogatszym. Polityka oszczędności, odchudzanie administracja, prywatyzacja majątku państwowego i deregulacja sektora finansowego zmusiła miliony obywateli do oszczędności i wykreowały klasę szybko bogacących się beneficjentów. Społeczeństwo Wielkiej Brytanii stawało się coraz bardziej rozwarstwione.
Pogarszała się też sytuacja w Irlandii Północnej. Thatcher, zwolenniczka rządów twardej ręki, zdecydowała się oprzeć swą politykę względem Irlandzkiej Armii Republikańskiej na wojskowych. To doprowadziło do eskalacji przemocy i zamknęło drogę do negocjacji. Gdy przetrzymywani w więzieniach irlandzcy bojownicy ogłosili strajk głodowy, pani premier odmówiła uznania ich za więźniów politycznych. Umarło 10 z nich.
Wojna, zamach i wielki strajk
Wybory w 1983 roku miała przegrać. Ale pod koniec 1982 roku jej konsekwencja zaczęła przynosić skutki. Wskaźniki ekonomiczne się poprawiały. Okazję, by się wykazać, podarowali Thatcher także wojskowi rządzący Argentyną. Gdy zajęli Falklandy (wyspy w zasadzie nie były im do niczego potrzebne, a ich zajęcie chcieli wykorzystać w celach propagandowych), Thatcher odpowiedziała z pełną stanowczością. Przekonała do swojej strategii Ronalda Reagana. Wysłała na Południowy Atlantyk tysiące żołnierzy. Zwyciężyła.
Kolejną cegiełką budującą wizerunek Thatcher jako "kobiety nie do zdarcia" był zamach zorganizowany w 1984 roku przez IRA. Bomba wybuchła o 3 w nocy w hotelu Grand Brighton, pięć pięter nad pokojem zajmowanym przez Thatcher i jej męża. Budynek przetrwał, państwu Thatcher nic się nie stało. Ale eksplozja zabiła pięć osób i raniła trzydzieści jeden.
Nim została wyprowadzona z budynku, Żelazna Dama zdążyła jeszcze zmienić ubranie. O 9:30 tego samego dnia stawiła się na zaplanowanej wcześniej konferencji prasowej. Przedstawiła na niej zamach nie jako atak na siebie, ale na demokratycznie wybraną przywódczynię rządu Jej Królewskiej Mości. Opanowanie Thatcher wzbudziły powszechny podziw społeczeństwa.
Jednak swoją największą bitwę Margaret Thatcher stoczyła nie z IRA czy argentyńską juntą, a z górniczymi związkami zawodowymi. O tym, że pomiędzy nimi dojdzie do tego konfliktu, wiadomo było od początku. Thatcher ze wszystkich sił starała się ukrócić potęgę związków, demonizowała je, odbierała kolejne prawa i przywileje, ograniczała wydobycie węgla, zamykała kopalnie.
Wielki strajk górników wybuchł w marcu 1984 roku. Trwał niemal dokładnie rok. Thatcher dobrze się do niego przygotowała. Dodatkowe pieniądze zapewniła sobie dzięki sprzedaży ropy z niedawno odkrytych złóż. Zadbała o to, by Wielka Brytania zgromadziła zapasy węgla, dzięki czemu uniknęła przerw w dostawie prądu. Zorganizowała dodatkowe dostawy surowca z Polski.
Thatcher udało się też skłócić górników ze sobą i społeczeństwem. Część kopalni odmówiła przyłączenia się do strajków. Związkowcy wysyłali do nich mobilne zespoły pikietujące. Barykadowały one wejścia do kopalń i wyzywały dawnych kolegów od łamistrajków. Policja brutalnie rozpędzała te pikiety, radykalizując emocje po obu stronach.
Dzielący przekaz podkręcała rządowa propaganda. Liderzy związkowi przedstawiani byli jako darmozjady broniący własnych przywilejów. Starcia górników z policją (często prowokowane przez policję) przedstawiano jako dowód na to, że z górnikami nie ma o czym rozmawiać.
W marcu 1985 roku górnicze związki się poddały. Strajk przerwano. Thatcher triumfowała.
Długofalowe konsekwencje
Krytycy Thatcher podkreślają, że choć jej działania mogły się wydawać sensowne w danym momencie i na krótką metę przyniosły korzyści dla gospodarki, to długofalowo powodowały olbrzymie szkody.
Zacznijmy od deregulacji rynków finansowych. Owszem, londyńskie City znacząco zwiększyło zamożność pewnej grupy londyńczyków. Ale to właśnie w latach 80., w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych (rządzonych przez równie wolnorynkowego Ronalda Reagana) rozpoczął się proces, który doprowadził do wielkiego kryzysu finansowego w 2008 roku.
Co gorsza, filozofia monetarna Thatcher wywarła tak silny wpływ na jej partię, że gdy przyszło Konserwatystom zmierzyć się z krachem, jedyna strategia, jaka przyszła im do głowy polegała na ratowaniu wielkich banków z jednej strony, z drugiej zaś narzucaniu oszczędności najbiedniejszej części społeczeństwa. W efekcie to przeciętni obywatele ponieśli konsekwencje ryzykownych i bezmyślnych decyzji finansistów, których – na skutek działań Thatcher - nie kontrolowały państwowe urzędy.
Solidarne społeczeństwo mogłoby się temu sprzeciwić. Wymusić na rządzie, by za kryzys zapłacili ci, którzy go wywołali – spekulanci z londyńskiego City. Ale postępująca od lat 80. atomizacja społeczna sprawiła, że gdy przyszło do momentu próby, każdy zdany był na siebie.
Z kolei pokonanie związków zawodowych otworzyło drogę do rozmontowania systemu praw pracowniczych i doprowadziło do prekaryzacji rynku pracy.
Masowe zwolnienia w górnictwie zrujnowały życia rodzin z północnej Anglii. Na bruk trafiło tysiące niewykształconych mężczyzn w średnim wieku, którzy przez całe życie wykonywali jeden zawód. Niezwykle trudno było im znaleźć nową pracę, bo wcześniej słyszeli obietnice, że zawsze będą mieć miejsce w kopalni. Pieniędzy z odpraw z kolei nie potrafili zagospodarować i zazwyczaj szybko je tracili.
To właśnie tam – w zapomnianych, zrujnowanych, pogórniczych miejscowościach - najgłośniej cieszono się ze śmierci Thatcher w kwietniu 2013 roku. Niechęć do Żelaznej Damy była tak żywa, że ludzie wychodzili na ulice śpiewać. Organizowano specjalne imprezy. Na listach przebojów królowała piosenka "Ding Dong! The Witch Is Dead" z 1939 roku.
- Nie mam żadnego współczucia za to, co Thatcher zrobiła naszej społeczności. Zniszczyła nasze wioski i naszych ludzi. Dla związków ta chwila nie mogła nastąpić dość prędko i cieszę się, że jej dożyłem. To wspaniały dzień dla górników. Wszystkim opłakującym ją ludziom powiedziałbym, że mają szczęście, że nie potraktowała ich tak jak nas – mówił wtedy David Hopper ze Stowarzyszenia Górników w Durham.
Po latach również polityka Thatcher wobec Irlandii Północnej oceniana jest negatywnie. Czwarty sezon "The Crown" zaczyna się od zamachu na Lorda Mountbattena. Serial wyrywa to zabójstwo z kontekstu i manipuluje widzami tak, byśmy współczuli przede wszystkim członkom rodziny królewskiej – wszak to oni są bohaterami produkcji, to z nimi się utożsamiamy. Tymczasem wydarzenia z 27 sierpnia 1979 roku (tego samego dnia IRA zaatakowała też konwój przejeżdżający przez miejscowość Warrenpoint zabijając 18 brytyjskich żołnierzy) były odpowiedzią na masakrę cywilów demonstrujących pokojowo w Derry (14 ofiar). A szerzej – na brytyjską okupację Irlandii Północnej. Choć Lord Moutbatten przedstawiony jest w "The Crown", jako sympatyczny starszy pan opiekujący się czule Karolem, nie da się ukryć, że był też członkiem brytyjskiej rodziny królewskiej i IRA postrzegała go jako element władzy odmawiającej Irlandii Północnej prawa do samostanowienia.
Twórcy "The Crown" poprawnie za to ukazują ostrą reakcję Thatcher. Świeżo upieczona premier wykorzystała atak, by umocnić swój "żelazny" wizerunek, podgrzać w Brytyjczykach antyirlandzkie nastroje i uzasadnić jeszcze bardziej bezwzględną politykę wobec IRA. Thatcher dała przyzwolenie na manipulacje rządowej propagandzie i godziła się na większe zaangażowanie sił specjalnych; zaostrzyła konflikt i odsunęła w czasie rozmowy pokojowe (do podpisania porozumienia wielkopiątkowego doszło dopiero w 1998 roku, 7 lat po odejściu Thatcher). Choć w prywatnych rozmowach sama przyznawała, że "nie wygrywa bitwy z IRA" i wysyła "młodych chłopców na śmierć". Rozważała ponoć nawet zamknięcie granicy pomiędzy Irlandią Północną a resztą Wielkiej Brytanii.
Krytykowana jest dziś nawet reforma mieszkaniowa z 1980 roku. Thatcher umożliwiła wtedy lokatorom wykup mieszkań komunalnych. Uważała, że ich miejsce jest nie w rękach państwa a na wolnym rynku. W teorii pomysł wydaje się prospołeczny. Oto biedniejsze rodziny mogły wejść w posiadanie własnych mieszkań. W praktyce jednak mieszkania trafiały zazwyczaj na wolny rynek i dalej do rąk najbogatszych. Landlordów dzielących między siebie rynek, kolekcjonujących lokale i manipulujących czynszami. Dziś ceny mieszkań w Londynie są absurdalnie wysokie, a zmagające się z kryzysem mieszkaniowym państwo nie ma własnych lokali, które mogłoby wynajmować Brytyjczykom z klasy ludowej.
Homofobka, pierwsza eurosceptyczka i wyrozumiała mama
Była sceptyczna wobec Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej (poprzedniczki Unii Europejskiej) i zjednoczenia Niemiec. Obawiała się, że wraz z połączeniem NRD z RFN wspólny rynek (a później waluta) doprowadzą do odbudowy dominującej pozycji Niemiec. Dziś najprawdopodobniej wspierałaby Brexit, dokładnie tak, jak twierdzą Brexitowcy.
Jej rząd uchwalił w 1988 roku haniebne prawo zakazujące "promocji homoseksualizmu" przez instytucje publiczne. Nie tylko podsycało i sankcjonowało one homofobię, ale i miało swoje namacalne konsekwencje – w wielu szkołach i college’ach grupy wspierające uczniów LGBT+ zakończyły działalność, obawiając się restrykcji prawnych. Ustawę zniesiono dopiero w 2003 roku za rządów Tony’ego Blaira.
Zobacz także
O wizerunku Żelaznej Damy o niewzruszonych zasadach zapominała, gdy było jej to wygodne. W 2004 roku syn Margaret Thatcher, Mark, zaangażował się w nieudany zamach stanu w Gwinei Równikowej. Grupa spiskowców chciała obalić tamtejszy rząd i wynieść do władzy ludzi przychylnych interesom firm, w które inwestowali. Spisek wyszedł na jaw. Mark został aresztowany. Wyrok: 4 lata więzienia w zawieszeniu. Plus 800 tysięcy funtów najróżniejszych grzywien i kaucji.
Rachunek zapłaciła mama.