W "Pytaniu na śniadanie" mówili o rozstaniach. Zapomnieli o jednym

W programach śniadaniowych nie brakuje też poważnych tematów np. o tym, jak rozstać się z klasą. Jednak omawiając tę kwestię, twórcy "Pytania na śniadanie" zaliczyli wpadkę, nie dopuszczając do głosu męskiej perspektywy.

Tomasz Kammel i Izabella Krzan debatowali z gośćmi o bolesnych rozstaniach
Tomasz Kammel i Izabella Krzan debatowali z gośćmi o bolesnych rozstaniach
Źródło zdjęć: © TVP
oprac. MOS

Ostatnio media żyją perypetiami Joanny Opozdy i Antoniego Królikowskiego, jak i Maffashion i Sebastiana Fabijańskiego. Obie pary rozstały się w atmosferze skandalu i niektóre ze stron publicznie piorą brudy. To właśnie te okoliczności zainspirowały twórców śniadaniowego programu TVP do rozmowy na temat rozstań.

Do studia "Pytania na śniadanie" zaproszono wyłącznie ekspertki. I choć założycielka Centrum Rozwodowego dla kobiet Krystyna Rek, adwokatka Ewelina Flak-Jabłońska oraz mediatorka Celina Niwald ciekawie opowiadały o tym, jak przygotować się do rozwodu i jakich sytuacji warto uniknąć, przedstawiały praktycznie wyłącznie damską perspektywę. Można było odnieść wrażenie, że tylko mężczyźni są winni rozpadu związków, co mocno oburzyło autora książki "Rozwód - Poradnik dla mężczyzn".

- Efekt takiego doboru ekspertów był taki, że panie opowiadały historie wyłącznie o złych mężach, a o kobietach nie padło ani jedno niedobre słowo. I tak, pani mediatorka opowiedziała o mężczyźnie, który podczas rozwodu chciał nierównego podziału majątku wspólnego, co uzasadnił tym, że jego żona nalewała sobie za dużo wody do wanny... - ocenił Wojciech Malicki w rozmowie z Pomponikiem.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zastanawiać też mogą tendencyjne pytania prowadzących. Izabella Krzan z uśmiechem na ustach spytała, czy bardziej roszczeniowi podczas rozwodów są mężczyźni czy kobiety.

- To seksizm w czystej postaci i powielanie szkodliwych, niesprawiedliwych stereotypów, że w trudnych rozstaniach to facet zwykle jest świnią. Ale jeśli "skrzywdzona" kobieta dobrze nad nim "popracuje", to skruszeje i przeprosi, nawet w kościele. Jest to absurd i pośrednio nawoływanie do wojen rozwodowych - twierdzi Malicki.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)