W Kanadzie spalono kościoły. "To gest niezgody na krycie sprawców"

Joanna Gierak-Onoszko skomentowała wydarzenia w Kanadzie, gdzie po odkryciu zbiorowych mogił ze szczątkami dzieci doszło do zniszczenia budynków sakralnych. Zdewastowano też pomnik Jana Pawła II.

Zabawki i dziecięce buty pozostawione przed budynkiem Uniwersytetu Ryersona w Toronto po odkryciu zbiorowej mogiły w Kamloops
Zabawki i dziecięce buty pozostawione przed budynkiem Uniwersytetu Ryersona w Toronto po odkryciu zbiorowej mogiły w Kamloops
Źródło zdjęć: © Getty Images
Karolina Stankiewicz

30.06.2021 15:23

W maju tego roku w Kamloops w Kanadzie na terenie szkoły dla rdzennych dzieci odkryto nieoznakowany zbiorowy grób. W środku znajdowały się szczątki 215 osób. Z kolei w czerwcu w prowincji Saskatchewan na terenie działającej w latach 1899-1997 szkoły Marieval znaleziono szczątki 761 osób, głównie dzieci, których zgony nie zostały udokumentowane.

Sprawę w rozmowie z Polsat News skomentowała Joanna Gierak-Onoszko, autorka wstrząsającego reportażu "27 śmierci Toby'ego Obeda" opowiadającego o kanadyjskich szkołach z internatem dla rdzennych obywateli. Prowadzone przez Kościół placówki zabierały dzieci z domów i wtłaczały w całkiem nowy kontekst kulturowy. Ale nie tylko. Dzieci często doświadczały tam okrutnej przemocy, także seksualnej. Szkoły zostały zamknięte dopiero w latach 90. XX wieku.

- Tragiczne odkrycia, o których mówią teraz media na całym świecie, są szokujące, ale nie są zaskakujące - mówi Gierak-Onoszko. - O losie rdzennych uczniów wcielanych przemocą do szkół rezydencjalnych wiadomo od dawna. Ponure dziedzictwo tego systemu wiąże się też z zaginięciami i ze zgonami tych dzieci. Teraz odnajdywane są groby, których istnienia domyślano się od dawna.

W 2015 r. ukazał się raport Komisji Prawdy i Pojednania na temat praktyk prowadzonych w placówkach. Wynika z niego, że w czasie pobytu w szkołach zmarło ok. 4 tys. dzieci. W rzeczywistości mogło być ich o wiele więcej.

- Praktyką było nieinformowanie rodziców o tym, że dziecko zachorowało lub zaginęło, a warunki bytowe w tych szkołach były okrutne. Na początku XX wieku szacowano, że nawet 70 proc. dzieci, które trafiały do takich szkół, ginęły – tłumaczy Gierak-Onoszko.

W miejscu odkrycia szczątków ludzkich przed szkołą w Marieval ustawiono symbolicznie lampki solarne
W miejscu odkrycia szczątków ludzkich przed szkołą w Marieval ustawiono symbolicznie lampki solarne© Getty Images

Powodem śmierci dzieci były m.in. tragiczne warunki mieszkaniowe, choroby, brak opieki medycznej i samobójstwa.

Odkrycie zbiorowych grobów wywołało oburzenie w Kanadzie. Spalono cztery kościoły katolickie i zdewastowano pomnik Jana Pawła II przy polskim kościele w Edmonton. - Przypadki dewastowania katolickich obiektów kultur odbieram jako gest niezgody na milczenie Kościoła i krycie sprawców – powiedziała Gierak-Onoszko.

Reportażystka skrytykowała też zachowanie niektórych Polaków: - Oburzająca jest reakcja wielu przedstawicieli kanadyjskiej Polonii, Polaków mieszkających w Kanadzie i Kanadyjczyków polskiego pochodzenia, którzy rozpaczają nad pobrudzonym pomnikiem, a ignorują i nie komentują tragicznych losów tysięcy dzieci, które zostały w tych szkołach skrzywdzone - twierdzi Gierak-Onoszko i dodaje: - Pomnik zawsze można umyć, pomalować, a życia tych dzieci nikt już nie zwróci. Warto zastanowić się nad proporcjami zniszczeń i krzywdy.

Hierarchowie Kościoła do dziś nie przeprosili za wyrządzone krzywdy, choć byli ich świadomi.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (245)