Uniwersalna ksenofobia

Historia zaprezentowana w "Orbitalu" jest zaskakująco skomplikowana. Oto dwoje agentów elitarnego Międzyświatowego Biura Dyplomatycznego (MBD) ma rozwiązać waśń pomiędzy ludzką kolonią, a rasą Javlodów. Zarzewiem konfliktu jest tajemnicze zaginięcie Javlodzkich pilotów, ale spór jest o wiele głębszy - ludzcy koloniści okupują planetę do której obcy roszczą sobie prawo, nie chcą jej jednak opuścić, gdyż niespecjalnie mają gdzie iść. Mowa bowiem o izolacjonistach, którzy odcięli się od reszty ludzkości, gdy wstępowała ona do Konfederacji. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że wysłani na pomoc agenci to człowiek, potomek polityków przeciwnych izolacjonizmowi, i przedstawicielka rasy Sandżarrów zdziesiątkowanej niegdyś przez ludzi.

Uniwersalna ksenofobia
Źródło zdjęć: © komiks.wp.pl

29.01.2013 | aktual.: 29.10.2013 17:18

W tym kotle wzajemnych niechęci, pretensji i oskarżeń nieraz trudno się odnaleźć, ale z pewnością tworzy ona ciekawe tło dla fabuły. Sprawia bowiem, że głównym tematem "Orbitalu" nie są kosmiczne spiski i spory pomiędzy obcymi rasami, ale zwykła ludzka zawiść i ksenofobia. Niemal wszystkie grupy postaci mają tu swoje na sumieniu i niemal każdym bohaterem komiksu kieruje jakaś uraza czy zawiść.

Izolacjonistami rządzi strach i nieufność wobec ludzkości i wszystkich ras Konfederacji. Manipulowani przez nieliczną grupkę ksenofobicznych weteranów uważają, że wszystko zawdzięczają sobie i nie potrzebują niczyjej pomocy. Ich poczynaniami najczęściej kieruje nieufność wobec wszelkich inności. Tak głęboka, że nawet widząc jak agentka MBD ratuje ich miasto przed potworami, oskarżają ją o wszelkie zło, które ich spotkało.

Nie inaczej jest z Javlodami, którzy tylko z początku wydają się pokojowo nastawioną rasą. Czytelnik szybko przekonuje się, że w uniwersum wykreowanym przez Sylvaina Runberga nie ma miejsce na naiwności. Javladowie są podzieleni, trawieni wewnętrznym konfliktem. Nad politykami proszącymi o rozsądek górują populiści o skrajnych poglądach. Ich zdaniem problem izolacjonistów trzeba rozwiązać siłą, ignorując wielowiekową tradycję i naciągając prawo Konfederacji.

Szkoda tylko, że ta ciekawa opowieść nie doczekała się prawdziwych bohaterów i wciągającego scenariusza. Jakby Runbergowi i Pellé (rysunki) nie starczyło już sił, by zaludnić świetnie skonstruowany świat postaciami, z którymi czytelnik mógłby nawiązać jakąkolwiek emocjonalną więź. "Orbital" czyta się z przyjemnością, ale nie porusza on w czytelniku żadnych strun, pozostawia obojętnym. Ba, w całym komiksie nie ma ani jednej ciekawej sceny akcji. Dramaturgia budowana jest nieudolnie, zwroty fabularne są przewidywalne, a emocjonujące momenty po prostu nie działają. A przecież nuda to grzech śmiertelny, każdej historii fantastyczno naukowej.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)