Ukraina nie jest bezpieczna, więc BBC uratuje Eurowizję. To nie będzie pierwszy raz
Już wiadomo, że prawdopodobnie Wielka Brytania po raz kolejny zorganizuje Eurowizję, chociaż w 2022 r. nie wygrała konkursu. Zrobili to reprezentanci Ukrainy - finał Eurowizji 2023 powinien odbyć się więc w Ukrainie. Jednak panująca w tym kraju wojna to nie jest sytuacja sprzyjająca organizacji imprezy muzycznej. Eurowizję uratuje kraj, który zajął drugie miejsce. Znowu!
17.06.2022 | aktual.: 17.06.2022 16:56
Zaraz po tym, jak Ukraina wygrała Eurowizję 2022, pojawiły się głosy mówiące, że kolejny konkurs odbędzie się, zgodnie z tradycją, w zwycięskim państwie. Problem w tym, że gdy zespół Kalush Orchestra podbijał serca widzów i jurorów na scenie w Turynie, ich kraj był już od ponad dwóch miesięcy w stanie wojny z Rosją. Wojny, która dzieje się na sporym terenie Ukrainy. Nic więc dziwnego, że w czerwcu Europejska Unia Nadawców podjęła decyzję - Eurowizja 2023 zostanie zorganizowana prawdopodobnie przez stację BBC w Wielkiej Brytanii. Zaskakujące? Wbrew pozorom, to nie jest pierwszy raz. BBC już wcześniej ratowała Eurowizję. I to czterokrotnie.
"Tradycją jest, że kraj, z którego pochodzi zwycięzca Konkursu Piosenki Eurowizja, jest gospodarzem konkursu w kolejnym roku, chyba że nie pozwalają na to kryteria bezpieczeństwa. (...) Z uwagi na sytuację polityczną, EBU z głębokim żalem stwierdza, że kryteria bezpieczeństwa potrzebne do organizacji konkursu w Ukrainie nie mogą być spełnione przez tamtejszego nadawcę. (...) W związku z tą decyzją EBU podjęło rozmowy o organizacji konkursu w kraju, z którego pochodzi laureat drugiego miejsca w tegorocznym konkursie - z brytyjskim nadawcą BBC" - czytamy w komunikacie EBU.
Chwilę później w mediach społecznościowych stacji pojawił się komunikat potwierdzający rozmowy o Eurowizji 2023. Jeśli faktycznie kolejny finał odbędzie się w Wielkiej Brytanii, okaże się, że BBC znów uratuje Eurowizję. Tak jak w latach 60. i 70.
Wówczas w Europie nie było wojny, ale w krajach, które miały organizować wydarzenie, nie zawsze dobrze się działo. W 1960 r. finał Eurowizji odbył się w Londynie, a nie w którymś z holenderskich miast, bo Niderlandy nie było stać na finansowanie kosztownego widowiska. Wielka Brytania była drugim wyborem organizatorów, bo wtedy, tak jak w 2021 r., drugie miejsce należało do wykonawcy z Anglii.
Zobacz także
Sytuacja powtórzyła się trzy lata później. Finał znów przygotowała BBC, chociaż powinna zająć się tym francuska telewizja. Powód? Brak środków finansowych. Organizacji zrzekły się też Monako (drugie miejsce w finale w 1962 r.) i Luksemburg (trzecie miejsce). Anglia podjęła wyzwanie. Nie po raz ostatni.
W 1971 r. Eurowizję wygrało Monako, ale kolejny finał znów organizowała stacja BBC, choć tym razem nie w Anglii, a w Szkocji. Monako odpuściło, bo w kraju nie było hali, która spełniałaby wymogi coraz bardziej spektakularnego konkursu.
Po dwóch latach europejscy wokaliści znów spotkali się w Wielkiej Brytanii. Finał Eurowizji 1974 odbył się w Brighton, a nie gdzieś w Luksemburgu. Kraj miał dobrą wymówkę znaną z poprzednich lat - brak pieniędzy. Ale tu nie ma się co dziwić, bo Luksemburg wygrał Eurowizję dwa razy z rzędu, więc imprezę musiałby organizować rok po roku.
Później finały odbywały się zgodnie z ustalonym porządkiem (poza 1980 r., gdy finał zorganizowano w Hadze, a nie w Izraelu, któremu - jak poprzednikom - brakło funduszy). Po ponad 20 latach, kiedy kolejne kraje z chęcią brały na siebie obowiązek (ale i przywilej) narzucony zwycięzcom, po raz kolejny doszło do zawirowań.
Ukraina, nawet jeśli chciałaby poddać się tradycji, nie byłaby w stanie udźwignąć ogromu zobowiązań. I chodzi nie tylko o pieniądze, które w tym kraju potrzebne są na inne ważne rzeczy, niekoniecznie na organizację imprezy muzycznej. Mowa też o bezpiecznym miejscu, gdzie wokaliści nie musieliby się obawiać o swoje życie. Póki co Ukraina nie jest w stanie tego zagwarantować nikomu, więc o finał znów będzie musiała zatroszczyć się BBC.