Uczestnik "Milionerów" rok po udziale w programie: "Mam nadzieję, że nie wrócę do farmacji"
02.04.2020 16:13, aktual.: 02.04.2020 17:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Mam wrażenie, że w tych czasach burgerownia jest bardziej opłacalnym biznesem niż apteka" - powiedział rok temu w "Milionerach" Cezary Ołowski. Teraz utwierdził się w decyzji o rzuceniu farmacji.
W związku z pandemią koronawirusa stacje telewizyjne podjęły decyzję o przełożeniu produkcji nowych odcinków swoich programów. W miejsce premier pojawiają się powtórki. I tak stacja TVN emituje stare odcinki programu "Milionerzy". 1 kwietnia stacja wyemitowała odcinek 236., który powstał w ubiegłym roku.
Jednym z uczestników tego odcinka był Cezary Ołowski, farmaceuta z Radomia, który w dniu nagrania oprócz tego, że pracował w aptece, był też właścicielem burgerowni. Zapytany przez Huberta Urbańskiego, w który interes zainwestuje pieniądze, jeśli jakieś wygra, odpowiedział wtedy: - Mam wrażenie, że w tych czasach burgerownia jest bardziej opłacalnym biznesem niż apteka.
Wypowiadając to zdanie rok temu, Cezary Ołowski nie mógł przewidzieć, że odcinek "Milionerów" z jego udziałem zostanie ponownie wyemitowany w czasach pandemii koronawirusa, kiedy cała branża gastronomiczna stanęła.
Skontaktowaliśmy się z nim, by zapytać, jak dziś wygląda jego sytuacja i czy nadal prowadzi swoją burgerownię:
– Właścicielem burgerowni już nie jestem, została sprzedana niedługo po programie – powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską Cezary Ołowski. Ale nie jest to jedyna zmiana, jaka zaszła w jego życiu.
– Obecny miesiąc będzie prawdopodobnie ostatnim, w którym pracuję w aptece. Kiedyś liczyłem na to, że ostatecznie zostanę właścicielem apteki i będę zarabiał jako przedsiębiorca, ale w chwili nagrywania odcinka już wiedziałem, że jest to niewykonalne. Rynek aptek konsoliduje się w coraz większe sieci. Prywatne apteki nie mają już racji bytu. Jak sądzę, w perspektywie 10 najbliższych lat, tych sieci będzie może 5 i obejmą całą Polskę.
Ołowski powiedział nam, że jest to efekt reformy "Apteka dla aptekarzy" wprowadzonej w połowie 2017 r. Według nowych regulacji w prawie farmaceutycznym placówka musi przypadać na co najmniej 3 tys. mieszkańców, a jej właścicielem może być jedynie farmaceuta lub spółka farmaceutów (kiedyś każdy przedsiębiorca). Takie obwarowania spowodowały, że z mapy Polski zniknęło ponad tysiąc aptek i punktów aptecznych, w tym wiele na obszarach wiejskich.
- Do mojej decyzji przyczyniła się też obecna sytuacja epidemiologiczna i brak zainteresowania rządzących aptekami. Żadnych regulacji, obostrzeń, dodatkowych zabezpieczeń – kontynuuje Cezary Ołowski - A przecież aptekarz to pierwsza linia frontu, bo zanim pacjent trafi do lekarza, przyjdzie do nas z suchym kaszlem i gorączką.
Czym w takim razie zajmie się nasz rozmówca?
- Obecnie przekwalifikowuję się do pracy w rodzinnym biznesie w branży meblowej. O ile problemy ekonomiczne związane z sytuacją gospodarczą nie przeszkodzą mi w podążaniu tą ścieżką, mam nadzieję, że już nie wrócę do farmacji.