Uczestnicy "Love Island" w ogniu krytyki. Poszło o kontrakty reklamowe
Program "Love island. Wyspa miłości" otworzył przed uczestnikami wiele drzwi, których oni zresztą nie wahali się otworzyć. Niektórym to się jednak nie spodobało.
Program "Love Island. Wyspa miłości" szybko zdobył ogromną ilość widzów, a uczestnicy show zgromadzili wokół siebie całkiem oddanych fanów. I chociaż czas w hiszpańskiej willi się skończył, "wyspiarze" nie przestali korzystać z uroków, jakie dostrzegli dzięki tej przygodzie. Niemal każdy z nich nawiązał współprace z markami, które lubią być promowane przez celebrytów. Hello Body, Natural Mojo, Daniel Wellington, Banana Beuty - długo by wymieniać. Chodzi o to, że niemal każdy uczestnik programu coś reklamuje i prawie codziennie na ich instagramowych profilach pojawiają się posty sponsorowane.
Czy to źle, że uczestnicy "Love Island" nawiązują korzystne dla nich współprace? Teoretycznie nie, lecz łatwo można dostrzec osoby, którym taki sposób na zarabianie pieniędzy niekoniecznie się podoba. Uczestnicy programu często borykają się z negatywnymi komentarzami, jednak przeważnie od osób, które nie są znane. Echo ich opinii nie jest więc zbyt wielkie. Co innego, gdy na InstaStory opowiada o swoim zniesmaczeniu ktoś, kto zgromadził dookoła siebie sporą widownię. "Wyspiarze" zostali zaatakowani przez Martynę Bury - makijażystkę. Szczególnie dotkliwe mogło to okazać się dla Moniki, która również pracuje w tej branży. Podczas swojego monologu Bury oznaczyła nie tylko uczestników, ale i firmy, które z nimi współpracują. Jedynym wyjątkiem okazał się być dla niej Franek, który raczej stroni od promowania czegokolwiek.
Sytuację postanowiła skomentować Oliwia. - Co prawda ja nie promuję takich firm, ale nie będę też promować hejtu na moich przyjaciół. Także zostawmy tą panią, olejmy, ona zniknie - powiedziała.
A co Wy myślicie o tej sytuacji? Będąc na miejscu uczestników programu korzystalibyście z takich okazji?