Rozrywka"Ucho prezesa" przeszło oczekiwania Górskiego. "Nigdy się nie spodziewałem, że będę cytowany w Sejmie"

"Ucho prezesa" przeszło oczekiwania Górskiego. "Nigdy się nie spodziewałem, że będę cytowany w Sejmie"

"Ucho prezesa" to niewątpliwie największy hit polskiego internetu w ostatnim czasie. Trudno wyobrazić sobie osobę, która jeśli by nie oglądała, to chociaż nie słyszała tytułu czy cytatu z któregoś odcinka. Takiego sukcesu można tylko pogratulować. Tymczasem skala popularności serialu przeszła oczekiwania Górskiego.

"Ucho prezesa" przeszło oczekiwania Górskiego. "Nigdy się nie spodziewałem, że będę cytowany w Sejmie"
Źródło zdjęć: © Youtube.com
Urszula Korąkiewicz

18.04.2017 | aktual.: 18.04.2017 12:09

- Nigdy się nie spodziewałem, że będę cytowany w Sejmie czy na rządowych konferencjach prasowych. Nawet teraz, w czasie debaty nad wotum nieufności, Sławomir Neumann parodiował premier Szydło, cytując jej słowa z "Ucha prezesa". Ba, widziałem zdjęcie demonstracji z cytatem z tego właśnie dialogu. Rzadko oglądam telewizje informacyjne, ale ostatnio włączyłem TVN24. Z dwóch programów politycznych, które obejrzałem, jeden został spuentowany sytuacją z "Ucha", a w drugim pojawił się jakiś cytat – przyznał Robert Górski w wywiadzie udzielonym tygodnikowi "Wprost".

O "Uchu prezesa" mówi się jednak nie tylko u szczytu władzy czy w mediach. Sytuacje z serialu są omawiane w sklepach, na ulicach czy w taksówkach. Trudno się oprzeć wrażeniu, że na dobre wszedł do potocznych rozmów i co robi duże wrażenie, niemal w równym stopniu bawi i denerwuje sympatyków obu głównych partii politycznych. Zdanie na temat serialu ma prawie każdy widz, a ile głów, tyle interpretacji.

- Powiedzmy sobie jasno, to jest tylko serial, który pokazywany jest w pewnej sytuacji. "Ucho..." być może ma wpływ na atmosferę, ale nie wierzę, że może obalić rząd albo wpłynąć na zmianę nastrojów społecznych. Zresztą docierają do mnie tak skrajne opinie, że sam czuję się zdezorientowany, jaki jest odbiór tego serialu. Ale przecież to nie jest bezpardonowy atak na rząd, choć są tacy, którzy tak to odbierają. Inni z kolei twierdzą, że ocieplam wizerunek PiS. (...) Są też wersje pośrednie. Że na przykład na krótką metę ociepla, ale w dłuższej perspektywie podmywa fundamenty rządu. Że prezes wypada dobrze, a cała reszta to banda gamoni. Przy okazji mogę powiedzieć, że w sieci będzie dostępny odcinek o opozycji (następny odcinek dostępny na platformie Showmax już w najbliższy czwartek). Dodam, że oni wcale nie wypadają lepiej, niż rządzący. Swoją drogą wśród widzów są i tacy, którzy twierdzą, że najgorzej traktuję prezydenta. On też* jako jedyny z irytacją zareagował na pytanie o "Ucho prezesa". Pozostałym politykom PiS się podobało.* Reakcje były zaskakująco zgodne, od Macierewicza, przez premier Szydło i ministra Błaszczaka, po prezesa Kaczyńskiego – przyznał Górski w wywiadzie.

- Program Roberta Górskiego przestał być przedsięwzięciem stricte kabaretowym, a stał się istotnym elementem wojny opozycji z PiS. Obraz partii rządzącej to nie jest sympatyczna groteska, jak to było w przypadku "Posiedzenia rządu", gdzie premiera z lekka podszczypywano za haratanie w gałę. W "Uchu prezesa" żarty się skończyły. Zastąpił je bezwzględny atak na rządzących - skontrował w tygodniku "W sieci" Ryszard Makowski.

Obraz
© Youtube.com

Satyryk jednak odcina się od insynuacji, że stworzył "Ucho prezesa" dla zrealizowania jakiejś ideologii. Słyszy jednak często, by "dowalić pedałom z PiS-u" czy zaatakować PO. "Niektórzy traktują serial jak film dokumentalny z Nowogrodzkiej" - stwierdza. Podobnie jednak jak przy "Posiedzeniach rządu", gdy parodiował PO, tak i w tym przypadku, chciał jedynie rozbawić widownię.

- *Moim celem było, żeby ludzie się bawili i to osiągnąłem. Czytam komentarz, widzę ilość wyświetleń, spotykają mnie same miłe rzeczy na ulicy. Owszem, są i tacy, co piszą w sieci, że to nuda i wiadomo czyja inspiracja, że jestem psem spuszczonym z łańcucha, co ma podgryzać rząd, ale to mniejszość *- dodał.

- Trudno odmawiać komukolwiek prawa lansowania swoich politycznych idoli. W tym nie ma nic złego. Kiedy stosunek łopatologicznej propagandy do fajnej burleski osiąga poziom Himalajów, wtedy kończy się zabawa, a zaczyna brutalna walka polityczna. Właściciele III RP, kreując przydatne jej antagonizmy społeczne, sprowadzili satyrę do atawistycznej plemiennej naparzanki. I w zasadzie nie byłoby w tym nic niewłaściwego, walki w błocie na wesoło są widowiskowe, gdyby nie to, że niektórzy kabareciarze, chcąc spełnić środowiskowe oczekiwania, radykalizują się aż do prymitywizmu absolutnego. Zaspokajanie krwiożerczych gustów swojej klienteli, szczególnie połączone z dawaniem upustu własnym fobiom politycznym, często stępia im poczucie estetyki. Temu trendowi nie oparli się także twórcy "Ucha Prezesa" - pisze z kolei Makowski. Autor tekstu punktuje ostro, że o ile pierwsze odcinki były już zabawne, to pozostałe zmieniły się w "megabekę z PiS-u, bawiącą jedynie sympatyków PO i KOD-owców". Wytyka, że w serialu nie żartuje się z bohaterów, ale z tego, że ich pierwrowzory zrobiły w rzeczywistości coś dobrego. Kobiety w serialu, zdaniem autora, choć otrzymały taryfę ulgową, i tak zostały potraktowane prostacko. - *Teza, że "Ucho Prezesa" powoduje spadki sondażowe PiS jest ponętna, ale trudna do udowodnienia. Specjalista zaproszony do TVN24 pewnie by to naukowo objaśnił: internetowa popularność programu sprawia, że trafia on do określonej grupy, w której próżno szukać elektoratu PiS, słabo wykształconego, kościółkowego i z małych ośrodków, więc utrwala tendencję podziału i blokuje tę partię w pozyskiwaniu nowych zwolenników, niwelując skutki ludycznego programu 500+ *- pisze z kolei Makowski. - Z pewnością satyra jest niezwykle użyteczna w niszczeniu wizerunku postaci życia publicznego, jednak gdyby jej oddziaływanie byto aż tak mocne i determinujące, prezes Jarosław Kaczyński dawno by zniknął z naszej sceny politycznej. Pewnie tylko Antoni Macierewicz jest pod podobnym obstrzałem jak on praktycznie od początku naszej transformacji. Pod tym względem, "Ucho Prezesa" nie jest za bardzo nowatorskie. Wyszydzanie Jarosława Kaczyńskiego, także w ramach przemysłu propagandy, ma długą tradycję. Nawet cenioną i wzbudzającą szacunek miłość do zwierząt udało się przedstawić karykaturalnie. Ci sami światli Europejczycy, którzy protestowali przeciw złemu potraktowaniu ptaszków w dolinie Rospudy albo ostatnio boleli nad losem wiewiórek, na samą myśl o Aliku i innych kotach prezesa dostawali spazmatycznej euforii - dodaje.

Górski stwierdza natomiast, że zasługą sukcesu "Ucha..." jest nie tylko sam tekst czy jego pomysł na ten cykl, ale aktorzy, którzy świetnie parodiują swoich bohaterów. I chodzi nie tylko o Wojciecha Kalarusa, który bezbłędnie zagrał Antoniego Macierewicza, ale o Agnieszkę Pilaszewską jako premier Szydło, Pawła Tucholskiego jako ojca Rydzyka i Mikołaja Cieślaka jako ministra Błaszczaka. Satyryk wyjawił także, że w przyszłości pojawią się także nowe osoby. - Teraz pojawi się Paweł Kukiz, czyli Wojciech Mecwaldowski, który ma w sobie nadmiar energii i rodzaj zniecierpliwienia, że wszystko dzieje się za wolno. A może to on jest za szybki na tok wydarzeń. To państwo powinno się już naprawić, tymczasem ono stawia opór – wyjawił na łamach "Wprostu". Na to jednak widzowie muszą poczekać. "Ucho..." powróci dopiero jesienią. - Mam nadzieję, że w tym czasie dojdzie do rekonstrukcji rządu. *Dobrze, żeby pojawili się nowi bohaterowie, bo pierwsza radość z obejrzenia parodii ojca Rydzyka czy Macierewicza już minęła. Teraz trzeba będzie bronić się samą historią, a nie postaciami * – dodał.

- Sprawność w pisaniu dialogów i aranżowaniu scen, dopieszczona scenografia czy pietyzm w fizycznyrn odwarzaniu postaci niestety nie zastąpi jakości przekazu. A ten w przypadku "Ucha Prezesa” jest tak ostentacyjnie serwitistyczny w odniesieniu do michnikowszczyzny, że zwyczajnie szkoda. Jest deficyt takich programów, a ten, mając autentyczny potencjał, marnotrawi go - podsumowuje natomiast Makowski "W sieci".

Obraz
© Youtube.com

Nie da się jednak ukryć, że filarem tego serialu jest przerysowana postać Kaczyńskiego. Górski, mimo iż nie jest do niego podobny fizycznie, zdołał oddać charakter prezesa. Czy więc dalej będzie tak nas bawił?

- To taki trochę król Lear, stary władca, który widzi, że po jego odejściu wszystko może się zawalić. Zresztą przekonanie o tym, że po wycofaniu się Kaczyńskiego nastąpi upadek prawicy, jest powszechne. Może to zresztą taka samospełniająca się przepowiednia. Jak zabrakło Piłsudskiego, to też się okazało, że nie ma go kto zastąpić – podsumował. Jaki więc będzie serialowy los prezesa i pozostałych osobistości u władzy? O tym przekonamy się w drugim sezonie. W końcu, jak przyznał sam Górski, w "Uchu prezesa" wszystko może się zdarzyć. A wy, co sądzicie o tym serialu?

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (852)