TYLKO W WP: Marcin Patrzałek wygrał włoskie talent-show, a teraz podbija świat. Dlaczego o chłopaku z Kielc w Polsce ciągle jest cicho?
18-letni Marcin Patrzałek rzucił na kolana jury włoskiego talent-show. Kilka lat temu to samo zrobił w finale 9.edycji programu "Must be the Music". Mimo tego w Polsce nie zyskał zbyt dużej popularności. To się musi zmienić. Tylko w rozmowie z WP Gwiazdy opowiedział o wielkich wygranych i planach na przyszłość.
04.12.2018 | aktual.: 04.12.2018 17:20
Marcin Patrzałek to kielecki gitarzysta. Niedawno zachwycił jurorów i telewidzów popularnego talent-show włoskiej telewizji "Tú Sí Que Vales". Wygrał piątą edycję tego programu i w nagrodę zgarnął 100 tys. euro. Fragment finału zobaczycie tutaj.
Ale 18-latek ma na swoim koncie więcej sukcesów. Do największych można zaliczyć zwycięstwo w 9. polskiej edycji programu "Must Be The Music". Ponadto zdobył pierwsze miejsce w międzynarodowym konkursie gitary klasycznej imienia Joaquin Rodrigo, gdzie pokonał znacznie starszych od siebie gitarzystów i otarł się o Grand Prix, które ostatecznie zdobył o 8 lat starszy dyplomant Katowickiej Akademii Muzycznej. A już w wieku 16 lat wydał debiutancką płytę "HUSH".
Mimo tego wszystkiego o chłopaku z Kielc w Polsce ciągle jest cicho. Czas to zmienić. O to jak odnosi się sukces w wieku 18 lat, zapytaliśmy samego zainteresowanego.
Oskar Netkowski, Wirtualna Polska: Gratuluję wygranej we włoskim talent-show. Emocje już opadły?
Marcin Patrzałek: Muszę przyznać, że emocje jeszcze cały czas we mnie buzują. Tym bardziej, że cały czas odbieram niezliczoną ilość gratulacji w mediach społecznościowych. Ponadto bardzo szybko musieliśmy zmienić miejsce pobytu z Włoch na Los Angeles, gdzie będę występował na wydarzeniu prowadzonym przez Al Gora.
Dlaczego udział akurat we włoskim programie rozrywkowym?
Moi rodzice zawsze bardzo dużo opowiadali mi o Włoszech. Jako studenci pracowali tam, szczególnie mama. Miałem wiele propozycji, ale w "Tú Sí Que Vales" wystąpiłem właśnie za namową mamy i taty.
Kto cię wspierał?
Wspierała mnie cała moja rodzina, w tym brat Michał i tata na miejscu oraz mama, która nie mogła niestety przyjechać do Włoch. Ale oglądała na żywo cały program, trzymając za mnie kciuki i oczywiście płacząc, jak to mama... Oprócz rodziny muszę podkreślić ogromną wyrozumiałość moich nauczycieli. Chodzę do szkoły im. Sióstr Nazaretanek w Kielcach, które bardzo mnie wspierają i kibicują mi. Są bardzo wyrozumiałe, jeżeli chodzi o moje nieobecności w szkole. Oczywiście wsparcie od znajomych również otrzymałem. Dziękuję im.
To już twoja druga wygrana w programie telewizyjnym. Szedłeś do finału na pewniaka?
Absolutnie nie! Zaczynałem od poziomu przesłuchań, gdzie jak wiadomo, zgłaszają się tysiące świetnych wokalistów. Dodatkowo ogromnie się stresowałem, ponieważ moja gitara jest nieco specyficzna. Przygotowanie mojego występu nie było więc obarczone tylko stresem spowodowanym samym wystąpieniem, ale również opanowaniem wszystkiego w warunkach bardzo szybkiej telewizji. Podczas przesłuchań udało mi się uzyskać 100 proc. wynik i cała czwórka jury wyszła w moim kierunku, co oznaczało automatyczny awans do finału. Nie ukrywam, że było to dla mnie wielkim zaskoczeniem i radością.
Emocje smakują tak samo w przypadku drugiej tak wielkiej wygranej? Przyzwyczaiłeś się do tego uczucia?
Emocje były ogromne. Teraz chyba nawet większe niż w "Must be the Music". Wtedy miałem 15 lat i nie zdawałem sobie ze wszystkiego sprawy. Teraz byłem już świadomy, jak wygląda telewizja i muzyczne środowisko. Dlatego wbrew pozorom emocje i stres były jeszcze większe.
Sam występ w "Tu Si Que Vales" był nieco przypadkowy, nie planowałem tego. Gdy jednak zdecydowałem się na udział, moje podejście do tego występu było identyczne, jak do każdego innego koncertu. Mam zagrać jak najlepiej technicznie i przekazać jak najwięcej emocji. Na scenie mam dać z siebie wszystko. Zawsze muszę być perfekcyjnie przygotowany. Reszta zależy od widzów i jury.
W co zainwestujesz wygrane pieniądze?
Jestem w trzeciej klasie liceum i w maju 2019 roku zdaję maturę. Rozważam podjęcie studiów na prestiżowej uczelni Berklee Collage of Music w Bostonie. Studiowanie tam jest niezmiernie drogie, studia 5-letnie to wydatek grubo ponad milion złotych. Plus jeszcze trzeba się z czegoś utrzymać. Natomiast bardzo chcę wydać nową płytę, mam niezwykle dużo pomysłów w głowie. W tym różnych połączeń gitary z innymi gatunkami i instrumentami. Tylko trochę brak mi teraz na to czasu.
Czym różni się polskie talent-show od zagranicznego?
W zasadzie niczym. No oprócz tego, że jedynym problemem była bariera językowa. Ale dzięki temu wychodziły różne śmieszne sytuacje. Mój tata zna zaledwie 50 słów po włosku, ale to czasami nas ratowało. Wszyscy byli bardzo pomocni i to było super.
Zdradzisz jakieś ciekawostki zza kulis? Może poznałeś kogoś ciekawego, wpływowego?
Kiedy przyjechaliśmy do Włoch na przesłuchania, czekała tam oczywiście cała masa innych ludzi. Zakolegowałem się z rówieśnikami z Sycylii i zadałem im w pewnym momencie pytanie, czy osoby w jury są znane we Włoszech. Prawie udławili się jedzeniem ze śmiechu i chyba do tej pory się z tego śmieją. Prawda jest taka, że nawet nie wiedziałem przed kim będę występował. Z biegiem czasu jednak, poznałem ich wszystkich osobiście.
Natomiast chciałem bardzo pozdrowić panią Iva Zanicchi, która jest bardzo znaną piosenkarką we Włoszech i członkiem jury. Na przesłuchaniach zagrałem piątą symfonię Beethovena, którą wcześniej sam zaaranżowałem i przełożyłem na nuty na gitarę akustyczną. Ona to bardzo doceniła. Była w szoku, że tak młoda osoba sama zrobiła taką aranżację. To chyba utkwiło mi najbardziej w głowie.
W Polsce nie jest o tobie za głośno mimo wygranej w "Must be the music", liczyłeś na rozgłos za granicą?
Nie umiem sobie tego wytłumaczyć. Mogę tylko powiedzieć że gdyby mój tata nie odrzucał ofert występów zagranicą, w zasadzie nie byłoby mnie w Polsce w ogóle. W zasadzie zapisane mam już pół kalendarza na 2019 rok. Będę koncertował w krajach od Norwegi, przez Niemcy, Francję, Maltę, Włochy, RPA itp. Z Polski dostałem chyba zaledwie 3 oferty.
Co zmieniło się w twoim życiu po wygranych?
Mam dużo mniej czasu dla siebie, a bardzo lubię być w domu.
Jakie plany muzyczne na przyszłość?
Mam w głowie zupełnie nowe projekty. Oczywiście będą one połączone z gitarą, ale w zupełnie nowatorski sposób. Chciałbym spróbować zrobić coś nowego. Obecnie piszę nowe aranżacje gitarowe.