TVP pozbyła się jej z dnia na dzień. "Ta zadra ciągle we mnie tkwi"
Katarzyna Obara przez wiele lat była twarzą TVP2. Zniknęła z anteny tuż po urodzeniu córki, ale to nie ona, a stacja zdecydowała o tym, że już nigdy nie wróciła. Dziś z wielkim niesmakiem patrzy na to, co robi TVP.
Katarzyna Obara zaczynała karierę w mediach jako stażystka we wrocławskim oddziale Telewizji Polskiej, ale po kilku latach dostrzeżono ją i trafiła do głównego nurtu w TVP. Prowadziła m.in. "Pytanie na śniadanie" i "Teleexpress Junior". Dziś nie chce być kojarzona z tą instytucją. O "Wiadomościach" mówi wprost: "tuba propagandowa".
- Kiedyś to była Telewizja Polska. W mojej ocenie dziś już nią nie jest. Natomiast myślę, że, niestety, słowo "publiczna" dobitniej ją dzisiaj dookreśla. Są przecież domy publiczne, z zachowaniem wszelkich proporcji…(...) Telewizja Polska mocno rozczarowała mnie na pewnym etapie życia i ta zadra ciągle we mnie tkwi. Od dłuższego czasu nie oglądam już mojego ukochanego programu porannego "Pytanie na śniadanie", który swego czasu współtworzyłam. Jego formuła nie do końca odpowiada mojej estetyce - powiedziała w wywiadzie dla Plejady.
Te programy kochała Polska. Zniknęły z anteny TVP
Dawna prezenterka TVP podzieliła się też szczegółami odejścia ze stacji. Okazuje się, że gdy w 2009 r. urodziła córkę i przeszła na urlop wychowawczy, uniemożliwiono jej powrót do pracy. Dostała pismo o "likwidacji jej stanowiska".
Obara zwraca też uwagę na inne niepokojące sytuacje dotyczące warunków pracy w TVP. Twierdzi, że wielu pracowników nie jest zatrudnianych na właściwych umowach.
- Nie wiem, jak jest teraz, ale za moich czasów podpisanie umowy o pracę było jak złapanie Pana Boga za nogi. Od swoich przyjaciół z ośrodków regionalnych TVP wiem, że ludzie do dziś zatrudniani są tam na 1/18 etatu, a reszta wynagrodzenia wypłacana im jest poprzez firmy zewnętrzne. Wszystko po to, żeby nie płacić ZUS-u, podatków i należnych składek. Z punktu widzenia praw pracowniczych to pełna patologia. Dziennikarze przechodzą następnie na emeryturę i okazuje się, że po 40 latach w zawodzie należy im się kilkaset złotych - ujawniła.
Po przykrym rozstaniu z TVP Katarzyna Obara weszła do polityki. Była w radzie miejskiej Wrocławia, po dwóch kadencjach kandydowała na stanowisko prezydenta. Też jest rozczarowana kulisami tego świata.
- Sytuacja, w której szef klubu mówi, że mam zagłosować tak, a nie inaczej, bo on tak chce, jest dla mnie nie do przyjęcia. Zawsze byłam zwolenniczk ą dyskusji, debaty, wymiany argumentów. Naiwnie wydawało mi się, że na tym polega polityka. Otóż nie. Ktoś "na górze" coś ustala, a reszta się temu podporządkowuje. Dlatego zdarzało się, że nie przychodziłam na posiedzenia rady, żeby nie generować problemów. Albo pojawiałam się i głosowałam po swojemu. Wtedy dochodziło do awantur - zdradziła Plejadzie.
Dziś Katarzyna Obara prowadzi restaurację we Wrocławiu tuż nad Odrą. Niedawno świętowała 10-lecie istnienia lokalu.