TVP pokazała "Pałac Putina". Gigantycznej posiadłości nie ma na mapach
Gdzie jest Władimir Putin? To pytanie powtarza się od początku inwazji wojsk rosyjskich w Ukrainie. Według różnych doniesień od tygodnia unika Kremla i prawdopodobnie ukrył się w bunkrze na Uralu. Rok temu mógłby zaszyć się w luksusowej posiadłości nad Morzem Czarnym, jednak ta miejscówka jest "spalona" po nagraniu głośnego dokumentu, który został przypomniany przez Telewizję Polską.
04.03.2022 | aktual.: 06.03.2022 18:18
W piątek 4. marca telewizyjne Jedynka wyemitowała "Pałac Putina". Prawie dwugodzinny film dokumentalny, który zadebiutował na YouTube w styczniu 2021 r. ("Pałac dla Putina. Historia największej łapówki") i wywołał prawdziwą burzę. Film został bowiem przygotowany przez Fundację Aleksieja Nawalnego, rosyjskiego adwokata i opozycjonistę, który 17 stycznia 2021 r. został aresztowany po powrocie do Rosji z Niemiec (gdzie był leczony po próbie otrucia nowiczokiem).
Ludzie Nawalnego opublikowali film kilka dni po jego aresztowaniu, które doprowadziło do masowych protestów. Opozycjonista do dziś przebywa w kolonii karnej, gdyż został uznany przez władze Rosji za "terrorystę" i "ekstremistę".
Film wyemitowany antenie TVP1 prezentuje unikalne zdjęcia wykonane dronem, który latał nad pałacem w Gelendżyku nad Morzem Czarnym. W styczniu 2021 r. była to największa prywatna posiadłość na terenie Rosji (17 691 m2). Oficjalnie została zbudowana przez prywatnych inwestorów i firmy państwowe. Nieoficjalnie: dla Putina i jego rodziny.
Po premierze filmu Kreml zaprzeczył, jakoby pałac należał do prezydenta. Ogłoszono, że właścicielem jest prywatny przedsiębiorca. Kilka tygodni później do aktu własności przyznał się Arkadij Rotenberg. Oligarcha i… kumpel Putina ze szkolnej ławki. Panowie ponoć do dziś ćwiczą również razem judo.
Tłumaczenia Rotenberga nie przekonały przeciwników Putina, dla których pałac był kolejnym symbolem sprzeniewierzania środków publicznych i łapówkarstwa (udział w budowie miały mieć spółki skarbu państwa i zaprzyjaźnieni z Kremlem przedsiębiorcy). Co ciekawe, pałac w Gelendżyku nad Morzem Czarnym można znaleźć na Google Maps, ale jego dokładne położenie zniknęło z rosyjskich map dostępnych w internecie.
Rzecznik Federalnej Służby Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej (FBS) tłumaczył w mediach, że była to reakcja na "zaobserwowaną wzmożoną aktywność wywiadowczą licznych państw sąsiednich, w tym państw należących do bloku NATO".
W filmie Nawalnego posiadłość była nazywana "nowym Wersalem" i "nowym Pałacem Zimowym". Koszt całej inwestycji miał wynieść 100 mln rubli (w 2021 r. ok. 5 mln zł w styczniu 2021 r.), ale znaczna część tych pieniędzy została dosłownie zmarnowana, gdyż trzeba było poprawiać błędy konstrukcyjne i przeprowadzać dodatkowe renowacje. Zdjęcia satelitarne zdobyte przez Nawalnego pokazywały, że pałac był skończony już w 2015 r., ale na filmie kręconym 6 lat później widać było ślady trwającego remontu.
Informatorzy Nawalnego pracujący przy budowie mówili o kompletnej fuszerce, która się tam odbywała. W "pałacu Putina" nie działała wentylacja, dach przeciekał, co doprowadziło do pojawienia się pleśni. Po kilku latach budowy ekipa musiała zrywać ściany i znaczną część prac zaczynać praktycznie od zera.
Na zdjęciach z drona widać, że za wielkim pałacem usytuowano arboretum i ogromną szklarnię (2,5 tys. m2). Putina miał tam też prywatną cerkiew, dwa lądowiska dla śmigłowców i sztuczne wzgórze. Kilka lat wcześniej w miejscu wzgórza było trzecie lądowisko, ale później zastąpiono je podziemną halą sportową z lodowiskiem. Ot, miły dodatek dla fana hokeja, jakim jest Władimir Putin.
Autorzy filmu zwrócili też szczególną uwagę na 80-metrowy most. "Normalnie oddanie do użytku takiego mostu byłoby wielkim wydarzeniem w Rosji" – mówił lektor. Mostem w pobliżu "pałacu Putina" oczywiście nikt się nie chwalił, gdyż noga zwykłego Rosjanina nie miała na nim nigdy stanąć. Ten "drobiazg" powstał tylko po to, by goście pałacu mogli dojść do herbaciarni i rozkoszować się błogim spokojem na koszt rosyjskich podatników. Oczywiście nieoficjalnie.