"Murem za polskim mundurem". Przebrzmiałe gwiazdy dla TVP. Propaganda jak ze stanu wojennego [RECENZJA]

Podczas koncertu "Murem za polskim mundurem" Jan Pietrzak zaśpiewał swój najbardziej znany utwór
Podczas koncertu "Murem za polskim mundurem" Jan Pietrzak zaśpiewał swój najbardziej znany utwór
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

05.12.2021 20:03

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Michał Adamczyk i Agata Konarska przypomnieli, że możemy spokojnie w naszych domach tańczyć disco, bo najtrudniejszą z trudnych służb na granicy z Białorusią pełnią Przemarznięci Bohaterowie. Przy okazji wyciągnięto z demobilu parę przebrzmiałych gwiazd, z Janem Pietrzakiem na czele.

W Polsce są dwie świętości: sutanna i mundur. Obu – jak uczą nas od dziecka w szkołach - należy się nasza wdzięczność i szacunek. Polacy, jak wiemy z badań, stoją murem za mundurem – zdecydowana większość dobrze ocenia działania mundurowych na granicy z Białorusią. Nic więc dziwnego, że prezes TVP Jacek Kurski zdecydował, w imieniu całego narodu, zorganizować specjalny koncert dla Polskich Bohaterów, którzy zatrzymali na granicy Abdullaha i Mustafę.

Wdzięczny naród sprowadził więc do Mińska Mazowieckiego Captain Jacka, Lou Begę i Loonę, aby rozerwali trochę naszych Zziębniętych Bohaterów. W końcu naszym Dzielnym Żołnierzom białoruscy pogranicznicy świecą w oczy laserami, a uchodźcy (czy raczej zoofile i pedofile, jak przedstawiają ich ministrowie Kamiński i Błaszczak) rzucają w Naszych Dzielnych Chłopców kamieniami i konarami.

Koncert w 23. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim rozpoczął się od pieśni Jana Pietrzaka o naszej świętej ziemi, gdzie stoi przydrożny krzyż i groby ojców. Potem Michał Adamczyk i Agata Konarska, w imieniu całego narodu, dziękowali mundurowym za ich trudną służbę dla ojczyzny, poświęcenie, odwagę, ofiarność, pracę i oddanie. "Niech wam Bóg błogosławi!" – pisali wdzięczni Polacy w płatnych SMS-ach. 

Było wszystko, co ma w nas zbudować patriotyzm i poparcie dla rządzących: Edyta Górniak wyłkała "Czerwone maki na Monte Cassino"; major Jakub - powstaniec warszawski z batalionu Zośka - uchodźców nazwał "dywersantami"; Trubadurzy zaśpiewali "Przyjedź mamo na przysięgę".

Były gorące brawa dla Mariusza Błaszczaka – szefa MON; a Elwira – matka funkcjonariusza – uroniła na wizji łzę. Reporterki TVP ubrane były w zielone mundurki. Dzieci namalowały laurki. Połączony wojskowy i policyjny chór zaśpiewał "Pierwszą brygadę", a Jan Pietrzak, jak ma w zwyczaju, domagał się, "Żeby Polska była Polską". Padły słowa ważnego generała wojsk zmechanizowanych o znakomitym wyszkoleniu naszej armii. No po prostu jedno wielkie propagandowe "bajlando". 

Jestem dzieckiem stanu wojennego, więc organizowanie przez TVP koncertów na cześć żołnierzy to dla mnie stara śpiewka. Pamiętam "Chabry z poligonu", "Gdy piosenka szła do wojska" i "Myśmy są wojsko". Już to przerabiałem: żołnierze i milicja jako lepsza część narodu, której należy się nasza wdzięczność oraz lepiej zaopatrzone sklepy.

Patrioci, którzy zasługiwali na dodatkowy przydział wędlin na święta, kontra zdrajcy z ekstremy Solidarności. Teraz mamy taki sam propagandowy podział: szlachetne służby mundurowe kontra "pożyteczne idiotki Łukaszenki", czyli dziewczyny biegające z ciepłą zupą i lekami do zamarzających w lesie Kurdów.

Z pewnością jest mundurowym za co dziękować, choć można mieć pewne wątpliwości. Weźmy atak żołnierzy Wojska Polskiego na trzech polskich fotoreporterów w Wiejkach koło Michałowa. Co my tam mieliśmy? Wulgaryzmy ("Wysiadaj, kur…, bo sam cię wysadzę"), agresję, kajdanki, odebranie dziennikarzom aparatów fotograficznych (bo "żona by taki chciała"). Za takie coś na pewno należy się Naszym Bohaterom skoczna piosenka wykonywana przez dziewczyny w obcisłych sweterkach. Mam nadzieję, że ich to rozgrzało.

Czasy są wyjątkowe: z jednej strony atakują nas hordy "ciapatych" (tak się mówi w Polsce na ludzi o innym niż biały kolorze skóry), a z drugiej zagraża nam IV Rzesza, co zdiagnozował niedawno prezes PiS. Musimy więc bronić naszej świętej ziemi przed obcym elementem. Czasem, co prawda, trzeba przy okazji wyrzucić głodne kobiety i dzieci z samochodu na mróz, ale rozkaz to rozkaz.

Świetnie, że nasz naród stoi murem za mundurem. Przypomnę jednak nieśmiało, że w kolejce czekają inni. Kiedy koncert dla pielęgniarek szczepiących nas na COVID-19? Dla lekarzy dyżurujących w szpitalach covidowych? Kiedy koncert dla nauczycielek próbujących ogarnąć chaos w edukacji w czasie pandemii? Kiedy wreszcie koncert dla przeciętego Kowalskiego i Kowalskiej, którzy stoją zdezorientowani w sklepie, zastanawiając się, z czegoś zrezygnować przed świętami, bo inflacja sięga już 8 proc.?

Jeśli wykonujący swoją pracę funkcjonariusz Straży Granicznej jest bohaterem, to bohaterką jest także dziewczyna idąca z lekami do zagubionej irackiej rodziny. Takim samym patriotą jest budujący płot z drutu kolczastego żołnierz, jaki i wolontariusze z WOŚP, którzy na granicy zorganizowali punkty pomocowe dla uchodźców. A poza tym miliony ludzi w tym kraju ciężko wykonują swoją pracę, próbując przeżyć do pierwszego w czasie największego kryzysu od 20 lat. Brawo my!

Traf chciał, że podczas, gdy my świętujemy koncertem wypychanie z Polski głodnych i zmarzniętych ludzi, papież Franciszek, w tę samą niedzielę, odwiedził obóz uchodźców na greckiej wyspie Lesbos.

Papież Franciszek w obozie dla uchodźców w Grecji 5 grudnia 2021 r.
Papież Franciszek w obozie dla uchodźców w Grecji 5 grudnia 2021 r. © Getty Images | 2021 Anadolu Agency

Powiedział tam: - Jestem tu, aby zobaczyć twarze uchodźców, aby spojrzeć w ich oczy pełne strachu i oczekiwania; oczy, które widziały przemoc i biedę; oczy wyżłobione zbyt wieloma łzami. Łatwo jest pociągnąć za sobą opinię publiczną, wzbudzając strach przed drugim człowiekiem. Smutno słyszeć o wykorzystywaniu wspólnych funduszy europejskich do budowy murów. Historia uczy nas, iż zamknięcie i nacjonalizm prowadzą do katastrofalnych skutków. Iluzją jest myślenie, że wystarczy się obronić przed najsłabszymi, którzy pukają do drzwi. Kiedy zagrożone jest ludzkie życie, kiedy zagrożona jest ludzka godność, granice państwowe stają się nieistotne.

Dodam, że w dniu kiedy odbył się w TVP koncert dla Bohaterów, w szpitalu w Hajnówce zmarła Kurdyjka, która wcześniej poroniła w lesie w 27. tygodniu ciąży. Osierociła piątkę dzieci w wieku 7-16 lat. 

Źródło artykułu:WP Teleshow
tvpmichał adamczykjacek kurski
Komentarze (2495)