TVN wycofuje korespondenta Andrzeja Zauchę z Rosji
Z powodu najnowszej ustawy, która przewiduje nawet 15 lat więzienia dla osób rozpowszechniających "fałszywe" informacje na temat rosyjskich sił zbrojnych, korespondent TVN wyjeżdża z Rosji.
07.03.2022 | aktual.: 07.03.2022 10:58
Trwa wojna w Ukrainie. Kolejne kraje i organizacje nakładają sankcje na Rosję, tymczasem Putin we własnym kraju jeszcze bardziej zwiększa cenzurę i kontrolę informacji.
W piątek rosyjska Duma przyjęła projekt przewidujący wprowadzenie odpowiedzialności karnej w postaci grzywny od 700 tys. do 1,5 mln rubli (w przeliczeniu to od ponad 27 tys. zł do niemal 60 tys. zł) lub pozbawienia wolności na trzy lata za rozpowszechnianie świadomie "nieprawdziwych informacji" o Siłach Zbrojnych Rosji. Co więcej, jeżeli naruszenie to zostanie popełnione z wykorzystaniem ich oficjalnego stanowiska, przez grupę osób lub grupę osób ze "sztucznym tworzeniem" dowodów oskarżenia, kara wyniesie od 5 do 10 lat więzienia. W przypadku "rażącego" rozpowszechniania "nieprawdziwych informacji", które pociągnie za sobą poważne konsekwencje, sąd będzie mógł skazać winnego na karę od 10 do 15 lat więzienia.
Jak informuje serwis WirtualneMedia, TVN zdecydował o wycofaniu swojego korespondenta Andrzeja Zauchy z terytorium Rosji.
- W związku z godzącą w także w zagraniczne media ustawą i możliwością ataku wobec niezależnych dziennikarzy, którzy wykonywaliby dalej swoją pracę, TVN zdecydował się zawiesić działalność naszego specjalnego korespondenta w Rosji - przekazała stacja portalowi.
Wiadomo także, że dziennikarz nadal będzie donosić o wydarzeniach związanych z napaścią putinowskich wojsk na Ukrainę, ale spoza terytorium Rosji.
Andrzej Zaucha jest korespondentem w Moskwie od ponad 20 lat. Wyjechał pod koniec lat 90. Najpierw pracował dla "Gazety Wyborczej", później dla radia RMF FM. Relacjonuje także wydarzenia z Białorusi czy Ukrainy.
W kontrolowanych przez Putina mediach to Ukraina jest winna tej wojny. Rosjanie nie mają już dostępu do niezależnych mediów, zablokowano działanie Facebooka, Odcięto także dostęp do Twittera, BBC, Deutsche Welle i wielu aplikacji.
"Rosyjska telewizja twierdzi, że główne walki toczą się rzekomo w Donbasie, w Ługańsku i Doniecku, gdzie ukraińscy neonaziści i banderowcy mają rzekomo strzelać do przedszkoli, np. w Gorłówce. Tam, według rosyjskiej telewizji, toczy się rosyjska wojna obronna, choć tak naprawdę nie ma tam żadnych działań wojennych ze strony Ukrainy. Jednak propaganda rosyjska wciąż powtarza, że ma tam dochodzić do rzekomego ludobójstwa" - powiedział Dr Wojciech Siegień z Uniwersytetu Gdańskiego, specjalista od rosyjskiej propagandy w rozmowie z WP.