Tulia i Halina Mlynkova nagrały wymowną piosenkę. Wystąpią z nią w Opolu

- Muzyka powinna być łącznikiem, być ponad podziałami politycznymi. Śpiewamy o sile kobiet. Życzyłybyśmy sobie, byśmy nie były hejtowane za to, gdzie śpiewamy - mówią wokalistki zespołu Tulia i Halina Młynkowa, które wykonają wspólny utwór "Przerwany" w konkursie Premier podczas jubileuszowego, 60. Festiwalu w Opolu.

Zespół Tulia i Halina Mlynkova wystąpią razem w Opolu
Zespół Tulia i Halina Mlynkova wystąpią razem w Opolu
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Urszula Korąkiewicz

Urszula Korąkiewicz: Wydałyście wspólny singiel. Mówicie, że łączy was to, że śpiewacie o kobiecej sile. Ale jak do tego doszło, jak przecięły się wasze ścieżki?

Halina Mlynkova: Przyglądałam się dziewczynom od dłuższego czasu. Ceniłam ich nietuzinkowe głosy i to, jak sprawnie łączą w swojej twórczości tradycję z nowoczesnością. Ale wszystko zadziało się dzięki zespołowi Pectus. Zaprosił mnie i Tulię na swoją płytę, a potem na wspólny koncert. Tam poznałyśmy się osobiście. Ucieszyłam się, że teraz dziewczyny zaprosiły mnie do swojego projektu. Uznałam, że połączenie ich mocnych wokali i mojego, dzisiaj delikatnego głosu może dać ciekawy efekt. Cieszę się tym bardziej, że to nasz singiel zapowiada ich nadchodzącą płytę.

Patrycja Nowicka: My z kolei od lat podziwiałyśmy Halinę. Była naszą idolką za czasów Brathanków. Jej muzyka towarzyszyła nam, kiedy wchodziłyśmy w dorosłe życie i to my ukułyśmy określenie, że jest królową polskiego folku. Dlatego też w teledysku jest ukoronowana przez nas łowicką ślubną koroną. To nasz ukłon w jej stronę. Ale nie tylko folkowe korzenie przesądziły o tym, że zaprosiłyśmy ją na płytę. Kiedy poznałyśmy się dzięki chłopakom z zespołu Pectus, od razu poczułyśmy między sobą dużą życzliwość i dobrą energię. Nie wyobrażałyśmy sobie, żeby rozpocząć nowy etap z kimkolwiek innym, jak tylko Halinką.

Halina wspomina, że chodziło o kontrast waszych głosów. Szukałyście kogoś, kto "rozjaśni" wasze brzmienie?

Tulia Białobrzeska: Jak najbardziej, choć nie chodziło tylko o to. Halinka ubarwiła nam utwór, ale przede wszystkim podbiła przesłanie. Łączy nas temat kobiecej siły, która przewija się i w naszej, i w jej muzyce. Halina mówi o niej podobnie mocno i głośno, jak my.

Halinko, w jakimś stopniu to dla ciebie powrót do folkowych korzeni?

Halina: W moim odczuciu to mocny utwór, ale nie czysto folkowy, bardziej pop-rockowy. I wcale nie odbiega mocno od tego, co sama robię teraz. Choć przyznam, że musiałam się mocno pilnować, żeby zwrotki śpiewać spokojnie, a pozwolić sobie na pełny głos, jak w Brathankach, dopiero we wspólnym finale. To dla mnie wyzwanie i cudowna przygoda, być otoczoną folkiem w wydaniu dziewczyn. W dodatku tak wdzięcznym. Folk zawsze był mi bliski, od dziecka mnie prześladował. I nawet po latach łapię się na tym, że czegokolwiek bym nie robiła, nigdy nie ucieknę. Wychodzi ze mnie etniczność.

Jak się odnajdujesz w tak kobiecym zestawieniu?

Halina: To dla mnie fantastyczna sprawa. Całe życie pracowałam z facetami, wciąż na scenie stoi za mną od kilku, do kilkunastu wspaniałych mężczyzn. Jestem przyzwyczajona do takiego układu od najmłodszych lat. Praca w wyłącznie kobiecym składzie to dla mnie wyzwanie. Ale to, co urzekło mnie w dziewczynach i przekonało do nich, to ich naturalność i szczerość. Nikogo nie udają, mówią to, co myślą, nawet jeśli innym się to nie podoba. To jest dla mnie prawdziwa kobiecość.

Jak bardzo musiałyście dawać znać o swojej sile i szczerości? Czułyście, że musicie zawalczyć o siebie w branży?

Halina: Kiedy byłam w Brathankach, musiałam wielokrotnie walczyć o samą siebie. Ale nie pchałam się na pozycję liderki – raz, że byłam tam najmłodsza, dwa, że nie miałam wówczas zbyt wiele do powiedzenia. A kiedy zaczęłam działać solowo, niejednokrotnie mierzyłam się z sytuacjami, w których musiałam pokazywać swoją siłę, pokonywać przeszkody na drodze, udowadniać rację. Naprawdę mnie to umocniło. Dziś jestem pewna tego, co robię, a to co przeszłam, traktuję jako wspaniałą lekcję życia. Stoję na scenie jako dojrzała artystka, pod każdym względem, doznań zawodowych i prywatnych przeżyć.

Patrycja: Jeśli pytasz, co nas najbardziej dotknęło, odkąd jesteśmy w show-biznesie, to najbardziej przykre sytuacje wynikały z artykułów, które pojawiały się o nas w plotkarskiej prasie. To marginalne sytuacje, ale zdarzało się, że przekręcano nasze wypowiedzi, co prowadziło do przykrych nieporozumień. Próbowałyśmy z tym walczyć, tłumaczyć, ale w końcu uznałyśmy, że to nie ma sensu. Nie chcemy mieszać się w plotkarskie afery, zresztą, nigdy się tam nie pchałyśmy. Natomiast jeśli chodzi o samą branżę, to spotykamy się głównie z życzliwością ze strony koleżanek ze sceny. Wiele serdeczności okazały nam nie tylko Halina, ale też Kasia Kowalska czy Natalia Nykiel. Do dziś bardzo się cieszymy, kiedy możemy spotkać się na koncertach. Poza tym pracujemy w bardzo kobiecym środowisku, większość naszej ekipy to fantastyczne kobiety. Dbamy o te babskie relacje. Ale wewnętrznie nie było u nas zawsze różowo. Nie chciałyśmy tego, ale musiałyśmy się pożegnać z jedną koleżanką. Ale trzymając się naszego postanowienia, nie roztrząsamy nieprzyjemnych sytuacji.

Dominika Siepka: Nie czujemy też, że musimy jakoś udowadniać naszą siłę. Mamy to szczęście, że po prostu jesteśmy razem. Wspieramy się we trzy, uspakajamy, koimy, cieszymy. A to, co przytrafia nam się nieprzyjemnego, potrafimy przekuć w coś dobrego, czego właśnie jest przykładem nasz najnowszy singiel.

Tulia wystąpi w Opolu z nowym singlem
Tulia wystąpi w Opolu z nowym singlem© Materiały prasowe

Halina, jak było z tobą? Też nie należysz do osób, które publicznie mówią o swoich prywatnych sprawach. Wyciągnęłaś lekcję z tego, co się przez lata wokół ciebie działo?

Halina: Od początku funkcjonowania w branży, a w przyszłym roku będzie to już 25 lat, bałam się, że kiedyś popełnię błąd. Że dopuszczę blisko do siebie ludzi ze złą energią, którzy wejdą mi w życie z butami, a ja nie będę umiała nad tym zapanować. I niestety, w końcu się też tak stało. Przy czym, mam tę głupią cechę, że nie lubię się kłócić, doprowadzać do tego, żeby zrobić komuś przykrość. Więc szłam na kompromisy, wiele spraw przemilczałam, a kiedy w mediach pojawiały się informacje z mojego życia prywatnego, machałam na to ręką. Konflikty próbowałam załagodzić, odpuszczałam. A potem tego żałowałam. Ale to już za mną. Na szczęście mam również tę cechę, że się nie poddaję. Prę do przodu i nie spoglądam wstecz. Podobne sytuacje nie mają już w moim życiu miejsca. Nie mam wokół siebie osób, które chciałyby na moich plecach zaistnieć. Mam za to cudownych ludzi, którzy mnie rozumieją, akceptują i myślą podobnie.

Dziewczyny, a jak to wygląda u was?

Dominika: Nie podlewamy afer, nie pierzemy brudów, staramy się dystansować od trudnych dla nas tematów. Nie chcemy ich roztrząsać. Nie jesteśmy bohaterkami portali plotkarskich. Zajmujemy się sobą, a raczej, swoimi piosenkami. Nie chciałyśmy i nie chcemy iść w tani rozgłos.

Patrycja: A poza tym, nigdy nie zabieramy publicznie głosu w tematach takich, jak polityka, religia czy światopoglądowe sprawy. Szanujemy wszystkich i uważamy, że muzyka jest ponad podziałami. Jest nam przykro, kiedy jesteśmy wrzucane do jakiegoś worka tylko dlatego, że gdzieś wystąpiłyśmy. Szczerze uważamy, że to muzyka jest najważniejsza, niezależnie od tego, gdzie jest puszczana i przez kogo słuchana.

Mówicie, że nie zabieracie głosu. Ale przecież prośby do was, jako młodych artystek o głos w istotnej sprawie muszą się pojawiać.

Tulia: Jesteśmy zespołem, zbiorem trzech osobowości, nie sposób zabrać jednogłośnie jedno stanowisko. Różnimy się. I jeśli ktoś w takim przypadku pyta - jak to jest, że się dogadujemy, to właśnie tak, że szanujemy się nawzajem. Po prostu, szanujemy innych, niezależnie od tego, kto ma jakie zdanie.

Tulia wraca do Opola
Tulia wraca do Opola© AKPA | AKPA

Wszystkie wspominacie o tym, że zdarza się, że jesteście krytykowane za to, gdzie występujecie, w tym w Opolu. Pierwszą zapytam Halinę - jaki masz stosunek do tego festiwalu, masz sentyment?

Halina: Ogromny. Pamiętam, jak śpiewałam tam 10 lat temu, z okazji 50-lecia festiwalu, pamiętam, jak zaczynałam, jeszcze przed Brathankami, wspierając w chórku Rysia Rynkowskiego. To dla mnie wyjątkowa scena, jestem na niej praktycznie 20 lat! To niesamowite. Od lat powtarzam, że to powinna być scena, która łączy ludzi. Mówiłam to, wychodząc na scenę dekadę temu i czuję, że znowu trzeba to powtarzać. Muzyka powinna być łącznikiem, być ponad podziałami politycznymi. A samo Opole... odbywa się od 60 lat. Przetrwało już chyba wystarczająco wiele, prawda? Tu pisze się historia polskiej muzyki. Naprawdę, zostawmy ten festiwal w spokoju. Jest wiele innych, których jakoś się nie atakuje. Ja sama mam ogromny szacunek tak do miasta Opole, jak i do organizatorów i wspaniałej widowni. Nigdy mnie tam nic złego nie spotkało, z Opola zazwyczaj wyjeżdżałam z jakąś nagrodą. A do tego miałam okazję też śpiewać ze wspaniałymi artystami - żadna inna scena nie dała mi takich możliwości.

Myślisz, że podejście do festiwalu w Opolu się zmieni - że zniknie podział, kto tam występuje, a kto nie?

Dobrze by było. Choć wiadomo, klimat wokół festiwalu obecnie nie jest zbyt ciekawy. Bardzo bym sobie życzyła, żeby nie wiązać mnie z hejtem, że tam występuję. Śpiewam na scenie, a nie przemawiam na wiecu politycznym. Niech mnie wiążą z pomocą dzieciom i starszym, niech nawołują do marszów, do pójścia w czarnych protestach. Pójdę - i to z wielką chęcią. Natomiast niech przestaną mnie hejtować za to, że mam odwagę gdzieś zaśpiewać.

A wy dziewczyny, jak się czujecie z powrotem do Opola?

Dominika: Bardzo się na to cieszymy! Zaczynałyśmy swoją przygodę z Opolem na 55. Festiwalu. Wtedy na dobre dałyśmy się poznać szerokiej publiczności. Miałyśmy to szczęście, że wygrałyśmy i nagrodę jury, i nagrodę publiczności. Dla nas także to bardzo ważna scena i ważna widownia. Przyjęła nas z uśmiechem, z otwartymi ramionami. Zapamiętałyśmy to przyjęcie i lubimy tam wracać.

Patrycja: A ten występ jest dla nas tym bardziej wyjątkowy, że wracamy nie tylko pięć lat po naszej wygranej, ale też 22 lata po wygranej Haliny z Brathankami. To daje nam podwójny power. Do tego będziemy śpiewać o kobiecej sile, sztamie, staniemy mocną babską ekipą... Liczymy na to, że się dobrze zaprezentujemy i znów spodobamy publiczności. To liczy się dla nas najbardziej - nie samo zwycięstwo w konkursie, ale to, że nasza piosenka będzie mogła dotrzeć do szerokiej publiki. Bardzo lubimy taką formę premiery. I umówmy się, będziemy przy niej się bardzo dobrze bawić.

Halina Mlynkova zaśpiewa z Tulią w Opolu
Halina Mlynkova zaśpiewa z Tulią w Opolu© AKPA | AKPA

Wasz występ dzięki tym rocznicom nabierze dla was z pewnością symbolicznego wymiaru. Jak się odnajdujecie w takich okolicznościach?

Patrycja: To, że śpiewamy na jubileuszowym festiwalu jest dla nas wymowne. I tak, lubimy symbolikę. Czujemy, że razem z innymi artystami zapisujemy historię tego wydarzenia. Tym bardziej, że w tym roku wystąpimy dwa razy. Zaproszono nas do udziału w koncercie Czas Ołowiu, w którym będziemy wspominać artystów, których nie ma już z nami. Zostałyśmy poproszone o wykonanie "Małego księcia" Kasi Sobczyk. Jesteśmy zaszczycone.

Tulia: A odnajdujemy się wszędzie. Jesteśmy odważne i lubimy podejmować wyzwania. I często stawiamy na eksperyment. Zresztą, to, co robimy, zaczęło się od eksperymentu. Prostego, ale jakoś nikt przed nami na to nie wpadł. Albo nie odważył. Jakoś ta odwaga towarzyszy nam od samego początku.

Zakończmy rozmowę wracając do waszej nowej płyty. Wspominacie, że będzie się znacznie różniła od poprzedniej, nieco mrocznej, od "Półmroku". Zdradzicie, jaka będzie?

Patrycja: Płyta "Półmrok" była płytą konceptualną, na temat prawdziwych historii i wydarzeń. Nie było też tak, że byłyśmy jakoś szczególnie zafascynowane mrokiem, chociaż i on jest nieodłącznym elementem folkloru. Po prostu, wcielałyśmy się w pewne role. Teraz stawiamy na coś zupełnie innego, na większą różnorodność. Stawiamy na płytę z duetami. Zapraszamy miłych gości, którzy ubarwią nasz krążek. Będzie naprawdę ciekawie!

Dominika: Faktycznie, wielu naszym fanom podobałyśmy się w mrocznym klimacie. Ale jesteśmy trzema młodymi kobietami, które ciągle szukają inspiracji i wyzwań. Mamy mnóstwo pomysłów. Chcemy zaskakiwać słuchaczy i same siebie. To, czemu jesteśmy naprawdę wierne, to różnorodności. Chcemy się oglądać w różnych odsłonach. I nie wiemy, gdzie ta burza naszych mózgów jeszcze nas poniesie.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" masakrujemy szokującego i rozseksualizowanego "Idola" od HBO, znęcamy się nad Arnoldem Schwarzeneggerem i jego Netfliksowym "FUBAR-em" i, dla równowagi, polecamy najlepsze seriale wszech czasów. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (51)