Tomasz Stockinger: "wywinąłem się!". Lekarze dokonali małego cudu
Dla wszystkich to trudny czas, ale szczególną sytuację mają pacjenci, którzy już od jakiegoś czasu przebywają w szpitalach. Tak jest w przypadku aktora, Tomasza Stockingera. Przyznaje wprost, że jest w szoku, że tak szybko udało mu się wrócić do zdrowia.
02.04.2020 09:57
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Aktor "Klanu" kilka tygodni temu przeszedł trudny zabieg na otwartym sercu. Było to konieczne, gdyż u Stockingera zdiagnozowano wadę zastawkową serca. - Najważniejsze będą najbliższe tygodnie przy pełnej konsultacji z kardiologiem. Przede mną długa droga i dużo pracy - mówił jakiś czas temu.
Stockinger miał szczęście w nieszczęściu. Operację przeszedł przed wybuchem pandemii koronawirusa, która drenuje zasoby polskich szpitali i wystawia na ciężką próbę szczególnie lekarzy. Nie łatwo mają pacjenci, którzy nie mogą już być odwiedzani przez krewnych.
Aktor wyznaje teraz w rozmowie z tygodnikiem "Świat i Ludzie", że z każdym dniem czuje się coraz lepiej. Dalej jednak przebywa w szpitalu w Konstancinie.
- Jestem mile zaskoczony, że tak szybko tutaj postawili mnie na nogi. A nie wyglądało to dobrze. Jak to powiedział jeden z lekarzy - "wywinąłem się!" - bo mój stan był naprawdę ciężki - powiedział.
Aktor zdradził, że jeszcze niedawno w szpitalu mógł odwiedzać go jego syn.
- Ostatnio widywaliśmy się przed szpitalem, zachowując odległość, rozmowy były krótkie. Brakuje mi ich. W trudnych chwilach siłę dawała mi rodzina. Trzeba więc będzie nadrobić stracony czas - przyznaje.
Stockinger zastanawia się, czy po wyjściu ze szpitala wróci do Warszawy, czy znajdzie dla siebie miejsce gdzieś z dala od miasta. Do tego, by w pełni wyzdrowieć, potrzebuje jeszcze rehabilitacji, ale przede wszystkim spokoju. I spacerów. To już w stolicy mu się nie uda.