Tomasz Lis znika z anteny TOK FM. "Do czasu wyjaśnienia sprawy"
Po publikacji Wirtualnej Polski na temat mobbingu w redakcji "Newsweeka" obecność Tomasza Lisa w TOK FM, na antenie której odpierał zarzuty, wywołała zniesmaczenie niektórych słuchaczy. Rozgłośnia podjęła decyzję o tymczasowym niezapraszaniu dziennikarza do audycji. Nie spodobało się to jego kolegom-komentatorom.
29.06.2022 | aktual.: 29.06.2022 08:37
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pod koniec maja Tomasz Lis z dnia na dzień pożegnał się z funkcją redaktora naczelnego "Newsweeka". Chodziły pogłoski, że RASP prowadził wewnętrzne dochodzenie w sprawie niewłaściwych zachowań dziennikarza wobec jego podwładnych. Szymon Jadczak z Wirtualnej Polski dotarł do kilkudziesięciu osób, które doświadczyły lub były świadkami mobbingu ze strony Lisa.
Po publikacji WP jego bohater odciął się od zarzutów m.in. na antenie radia TOK FM. Jako stały komentator piątkowego poranka prowadzonego przez Jacka Żakowskiego stwierdził, że opisane sytuacje to "zestaw półprawd, ćwierćprawd poprzekręcanych". Dodał, że to "relacje dwóch osób", które miał "zasadnie usunąć z redakcji". - Komentowanie tego niepotrzebnie je nobilituje - podsumował.
Wypowiedź Lisa wywołała wzburzenie wśród słuchaczy TOK FM. Władze rozgłośni podjęły decyzję o tymczasowym zawieszeniu współpracy z dziennikarzem. "W świetle ostatnich doniesień, do czasu wyjaśnienia sprawy zdecydowaliśmy się nie zapraszać Tomasza Lisa na naszą antenę w charakterze komentatora" - przekazała redaktor naczelna radia TOK FM Kamila Ceran.
Taki obrót spraw nie podoba się Żakowskiemu i pozostałym komentatorom, którzy zamierzają powiedzieć na antenie, co o tym myślą. - Mamy w piątek audycję i na pewno odniesiemy się do tego, co się dzieje. Zbyt mało wiem, nie chcę więc teraz o tym mówić. Tekstu w WP nie czytałem - skomentował Tomasz Wołek w rozmowie z Wirtualnymi Mediami.
Z kolei Wiesław Władyka zdradził, że Tomasz Lis sam zamierzał "udać się na urlop i miał ogłosić to w piątek", ale jego oświadczenie miało być "dostarczone nie do radia, a na nasze ręce, kolegów z audycji".
- Sprawa jest cały czas poszlakowa i musi być jakoś wyjaśniana, to jest jasne. Ale to nie na tym etapie powinny zapadać wyroki tego typu. Tak więc uważam, że Radio TOK FM zachowało się niegrzecznie. Lis nie jest pracownikiem radia, nie bierze za te spotkania pieniędzy. Przez 19 lat co tydzień uczestniczy w komentowaniu rzeczywistości, na korzyść radia, które na tym nie traciło - twierdzi Władyka.